zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Opeth, Von Hertzen Brothers, Praga "Meet Factory" 25.02.2012

27.02.2012  autor: Paweł Kuncewicz
wystąpili: Opeth; Von Hertzen Brothers
miejsce, data: Praga (Praha), MeetFactory, 25.02.2012

W zasadzie miało nas tam nie być. Warszawski występ Opeth z 2009 roku stoi tak wysoko w moim osobistym rankingu najlepszych koncertów, jakie w życiu widziałem, że powtórzenie czegoś takiego jest chyba niemożliwe. Więc po co zawracać sobie w ogóle głowę? Album "Heritage" mnie nie powalił. Zespół takiego kalibru powinien miażdżyć. Mocą, przestrzenią brzmienia, wgniatać w ziemię i wywalać w kosmos jednocześnie - może to robić w sposób progresywny, wysublimowany, ale zawsze musi to być przysłowiowa miazga. A nie płytko i archaicznie brzmiący krążek w stylu regres. Inne formacje są od takiej muzyki i robią to znacznie lepiej. Człowiek takiego talentu, jak Akerfeldt naprawdę powinien wybiegać nieco dalej niż nagrywanie suplementów do solowej działalności swojego kumpla (SW).

Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

Jednak w styczniu nasza wesoła kompania pojechała do Poznania na Dream Theater. Popatrzyłem na zestaw zakupionych biletów na najbliższe pół roku, no i kurcze... Judas Priest, Slayer, Black Sabbath. Padło na to, że w 2012 roku jeździmy tylko na same dobre koncerty! Więc czemu by jednak nie zobaczyć jeszcze raz Opeth? A jeśli nie do socrealistycznej, betonowej bryły na dzikim wschodzie (Warszawa), która nadal pozbawiona jest takich luksusów, jak chociażby porządna droga dojazdowa - to może jednak uderzyć na "słoneczne południe" do pięknej i wyluzowanej jak zawsze czeskiej Pragi? Szczerze? Nie miałem ochoty znowu kisić się w dwutysięcznym tłumie w "Stodole". Koncert w Pradze zaplanowano w małym "Meet Factory" na obrzeżach miasta. To miejsce jest w stanie pomieścić maksimum 300 osób, a scena rozmiarami przypominana tę ze śp. "Strefy Radia Kolor" czy wrocławskiej "WZ-ty". Nie ma lepszego miejsca do odbioru tego typu występów.

Von Hertzen Brothers, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Von Hertzen Brothers, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

Wylądowaliśmy pod klubem ok. 15 (w końcu z naszych karkonoskich wiosek to tylko 2 godziny jazdy samochodem) z nadzieją, że może "opethani" wyłonią się z któregoś z dwóch zaparkowanych autobusów i będzie chwila na rozmowę, zdjęcia, podpisy. Jednak nic z tego (sympatyczna pani odpowiadająca za merchandise poinformowała nas, że "są na mieście"), niemniej weszliśmy wraz z akredytowanymi dziennikarzami do wnętrza "Meet Factory", gdzie właśnie próbę miał support w postaci Von Hertzen Brothers. Ba, kupiliśmy sobie jeszcze w barze po piwie! Sytuacja nie do wyobrażenia przed żadnym koncertem w Polsce, gdzie zaraz ochoczo ochrona wypieprzyłaby nas za drzwi albo jakiś nawiedzony "promotor" rzuciłby się: "a gdzie, a po co, a jak, a kiedy" itd. Czechy to jednak inna planeta. Chociaż w sumie też i trochę "Latający Cyrk Monty Pythona", bo z parkingu do klubu - mieszczącego się po drugiej stronie torowiska - szliśmy jakieś 4 kilometry. Zamiast 500 metrów w drugą stronę, a wystarczyłaby tylko zwykła tabliczka przy ulicy ze strzałką i napisem "this way!". Chociaż z drugiej strony - to ja bym wolał, żebyśmy w Polandzie mieli przynajmniej jeden taki klub, jakich oni w samej tylko Pradze mają kilkanaście, nawet kosztem tabliczki z kierunkiem! Po obiadku wróciliśmy pod klub, do którego po raz kolejny, ku zdziwieniu wszystkich obecnych Czechów, weszliśmy na polskiej zasadzie "przepraszam, ja służbowo" podążając za... panem, który pchał przed sobą wózek z napojami. Zaradność narodowa zaowocowała ekskluzywnym miejscem przy barierce na środku.

Von Hertzen Brothers, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Von Hertzen Brothers, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

Najpierw support. Występ fińskiego, (jeszcze) mało znanego Von Hertzen Brothers można określić jednym zdaniem: sympatycznie, ale bez rewelacji. Ot, taka przyjemna fuzja - trochę Pain Of Salvation, ostatniej Anathemy, gitarowej psychodelii spod znaku Alice In Chains. Dużo postrockowych gitar, w sumie fajna sprawa, chociaż nie wiem, czy z jakąkolwiek przyjemnością słuchałbym tego w domowych warunkach.

Jest godzina 20:30. Żebra wciśnięte w barierkę, za mną kilkusetosobowy tłum. Jest gorąco, duszno, pot się z czoła leje - jest bardzo dobrze! Dookoła czuć zapach wszelakiej maści mieszanek dymu i alkoholu (w Polsce na imprezach już dawno zapomnianych), nie uświadczysz żadnych natarczywych "karków" z ochrony pod sceną, a odległość od barierki do sceny to 30 cm. Co kraj, to obyczaj. Widać niektórzy do tej pory cenią sobie prostą zasadę wolności "wszystko jest dla ludzi". Płacę za bilet, płacę za mój czas spędzony w danym miejscu, to moja sprawa, co z nim zrobię - nieważne czy będę słuchał, przeżywał koncert, czy spał pijany pod barem - to moja sprawa, a nie rządu, menedżerów, ochrony itd. Przecież to takie proste...

Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

Zaczyna się koncert. Pod sceną szaleństwo, a na jej środku Mistrz Ceremonii. Klimat, oświetlenie, obraz w tle, analogowy sprzęt. Wszystko to sprawiło wrażenie, jakbym się cofnął w czasie. Tak kiedyś musiało wyglądać live Led Zeppelin, Black Sabbath itd. Zresztą moim skromnym zdaniem Opeth to dzisiaj właśnie jeden z takich zespołów, które ze 100% uzasadnieniem może kultywować "tamtą" tradycję (heritage?). I ruszyli - "The Devil's Orchard" i "I Feel The Dark": rewelacja! Nareszcie mięsiste, solidne, dynamiczne brzmienie - nie takie płaskie, jak deska, znane z albumu! Na żywo ta muzyka nabrała zupełnie innego wymiaru, ciężkości i polotu zarazem, którego mam wrażenia nie udało się uzyskać w sterylnych warunkach studyjnych. Naprzeciwko mnie Mikael (koszulka Acid Witch), na prawo długowłosy, zarośnięty Martin (zwykła, czarna koszulka), za nim schowany za garami Axe (koszulka Cobra Kai), na lewo Fredrik (koszulka Firebird), za nim za zestawem klawiszy nowy nabytek (jeszcze chyba trochę nieśmiały) Joakim Svalberg (w każdym razie - koszulka Pink Floyd). Dlaczego wspominam o tych T-shirtach? Bo wymienione na nich kapele w dużej części oddają aktualne i słyszalne inspiracje Opeth. Czyżby chwyt zamierzony?

Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

Ogólnie ta część trasy od początku była zaplanowana jako swego rodzaju powtórka z czasów "Lamentation", czyli pierwsza część w nastrojowych, progresywnych klimatach, a potem cały ogień idzie w publikę i "nie bierzemy jeńców". Dobry zabieg? Nie sposób mi to ocenić. W 2009 roku w "Stodole" zagrali czadowy, stricte metalowy gig, nie pozostawiający żadnych pytań. Tym razem już z samego założenia miało być po prostu inaczej. Wyczekiwany "Face Of Melinda", zresztą jeden z jaśniejszych momentów koncertu, przypomniał czasy "Matki Boskiej Opethowskiej" w sposób absolutnie pinkfloydowy (vide koszulka klawiszowca) - to samo "Credence". Nieco rozimprowizowana wersja "Slither", zadedykowana Dio, pokazała, że "Heritage" live jednak potrafi zabrzmieć wręcz wgniatająco w glebę. Pierwszą część zakończyły cudnej urody "To Ride The Disease" i "Folklore". I tyle tego dobrego, bo potem rozpętało się piekło.

Jednak zanim o piekle - Akerfeldt. Znam ludzi, którzy kompletnie nie trawią jego konferansjery. A ja tymczasem uważam, iż dyskusja z nim przy wódce byłaby doświadczeniem wręcz metafizycznym. Istny Monty Python, kłaniający się już drugi raz w tej relacji. "Zwiedzaliśmy dzisiaj wasze miasto. Tu jest ładniej niż w Sztokholmie. A ja jestem ze Sztokholmu. Gdybyście byli kiedyś w Sztokholmie, wpadnijcie do mnie do domu. Wszyscy". "Nagraliśmy dużo słabych płyt. Kilka przeciętnych. Ale większość to pieprzone arcydzieła, a teraz mały przykład". I co chwila coś takiego. Misia jednak nie sposób nie lubić (swoją drogą - strasznie schudł).

Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova
Opeth, Prage 25.02.2012, fot. Lucie Krejzova

"Heir Apparent" poraził mocą. Wreszcie zabrzmiał growl i to taki w najlepszym wydaniu, jaki tylko Misiek może zapodać. Gitarowy zjazd w tym numerze po prostu urwał kolana. Z całym szacunkiem do wyciszonej - progresywnej części koncertu i "Heritage", ale tak właśnie powinien brzmieć Opeth. "Heir Apparent" to czysta kwintesencja definicji stylu grupy. Ściany "Meet Factory" zadrżały pierwszy i nie ostatni raz tego wieczoru. Przy "The Grand Conjuration" dotarło do mnie, że gdyby King Crimson album "Red" nagrał w XXI wieku, to pewnie brzmiałby on dokładnie tak, jak "Ghost Reveries". "The Drapery Falls" i "Deliverance" domknęły całości. 100% satysfakcji, bisy zbędne. Kolejny doskonały koncert przeszedł do historii.

Wracając do domu drogę przebiegł mi kot (w Jaromerze - "Brutal Assault"), sarna (Trutnov - "Obscene Extreme") i wiewiórka (Lubawka - ruiny dworca). Aż strach się bać, jakie jeszcze koncertowe atrakcje spotkają nas w tym roku, jeśli zaczęło się aż tak fajnie.

Zobacz: zdjęcia z koncertu Opeth w Warszawie.
Przeczytaj: relacja z Warszawy.

Komentarze
Dodaj komentarz »
wszystko fajnie, ale...
Lyt (gość, IP: 79.110.205.*), 2012-03-02 08:09:33 | odpowiedz | zgłoś
Z relacji wynika, że koncert był analogiczny do tego w Warszawie (Martin Mendez Band?). Z jednej strony super - zespół trzyma poziom, ale z drugiej, mam nadzieję, że poziom humoru Michaela jednak się różnił :)

Jeśli chodzi o kwestię porównania Warszawa<>Praga, to co kraj to obyczaj... Jeśli się komuś nie podoba Warszawa to oczywiście, niech jeździ do Pragi. A Warszawę zostawi w spokoju.

BTW - Miś miał na sobie koszulkę Angel Witch :D
koment.
tada (gość, IP: 31.63.250.*), 2012-02-29 14:09:01 | odpowiedz | zgłoś
a ja myślę, że poniższe komentarze piszą osobnicy z kompleksem 'warszawki', którzy nigdy nigdzie poza nią nie byli. A już na pewno nie na żadnym koncercie w Czechach, bo są w takim wieku, że ich mama nie puściła.
re: koment.
pik (gość, IP: 79.163.58.*), 2012-02-29 14:32:43 | odpowiedz | zgłoś
co ty nie powiesz? byłem na gigach w rep. czeskiej a warszawy nie lubię.
przepraszam, ja służbowo
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2012-02-29 08:32:42 | odpowiedz | zgłoś
Wszystko fajnie, ale jak jest po czesku "przepraszam, ja służbowo"?
re: przepraszam, ja służbowo
pik (gość, IP: 79.163.58.*), 2012-02-29 13:48:10 | odpowiedz | zgłoś
zapytaj się o to.. 'sąsiadów' ;)

''do pięknej i wyluzowanej jak zawsze czeskiej Pragi''
czekaj, jak do władzy dojdzie palikot, to w polsce też miasta bedą wy-lu-zo-wa-ne ;p

bardzo lubię czechy ale faktycznie relacja (troche) trąci kompleksami. na pewno nie jest to inna planeta. co innego stwierdzenie: ''co kraj to obyczaj''- w przypadku naszych południowych braci: lepszy obyczaj:)
kompleksy
xyz123 (gość, IP: 94.75.98.*), 2012-02-28 12:16:41 | odpowiedz | zgłoś
Widzę, iż autor relacji pochodzi z jakiegoś zakompleksionego pipidówka i nie mógł sobie darować zakompleksionego komentarza na temat Warszawy. Ale cóż, jakoś mnie to nie dziwi. Trzeba być wyjątkowo zakompleksionym typkiem, aby komentować miasto, którego się kompletnie nie zna.
Bardzo
Mikefalls (wyślij pw), 2012-02-27 11:54:53 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo fajna relacja. Nie słucham Opeth i nie lubię kompletnie takiego grania, ale podobały mi się obserwacje na temat organizacji. Jak przechodziłem w piątek pod Stodołą i widziałem kilometrowe kolejki tych biednych ludzi płacących ponad 100 za bilet to tym bardziej kumam wybór autora.
pozdrawiam!
re: Bardzo
pik (gość, IP: 79.163.53.*), 2012-02-27 14:44:24 | odpowiedz | zgłoś
biedni ludzie? troche postali(śmy) sobie w kolejce- ale przecież ciepło było ;p co innego w poznaniu, kiedy w kilkunastopniowym mrozie fani DT czekali bodajże 2 godz. przed halą. co do organizacji- wiadomo że w polsce pod tym względem było jest i pewnie jeszcze długo będzie do dupy. zresztą nie tylko org. drogi, obiekty, piwo, pogoda etc etc. -co zrobić. na szczęście są czechy, piękny mały kraj gdzie praktycznie, wszystko jest tam lepsze niż u nas i w ogóle jak to mowią; ''zyć nie umierać'':)
co do porównania pragi z warszawą- nalezy pamietac, że te drugie miasto także było ładne.. przed wojną;) może gdyby nie hitler i następnie stalin, pozostało by takie nadal:) pzdr.

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?