- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Pidżama Porno, Hey, Acid Drinkers, Armia ("Odjazdy 2012"), Katowice "Spodek" 18.02.2012
miejsce, data: Katowice, Spodek, 18.02.2012
Jeśli miałbym wskazać zespół, od którego zacząłem swój poważniejszy romans z polską muzyką rockową, a może i muzyką gitarową w ogóle, to byłaby to chyba Pidżama Porno. Może i to nadmierne zainteresowania kapelą rodem z Poznania swego czasu minęło, ale to i tak nie zmienia faktu, że teksty utworów w głowie siedzą i pewnie siedzieć już będą, a na imprezach prędzej czy później ktoś zaintonuje "Brudną forsę" czy "Twoją generację". Dlatego też, kiedy pojawiła się informacja o koncercie Pidżamy na festiwalu "Odjazdy 2012", od razu zacząłem nosić się z myślą, że pojawię się 18 lutego 2012 roku w "Spodku". Tak też się stało.
Pidżama Porno, Katowice 18.02.2012, fot. Lazarroni
Na miejsce dotarłem wraz z rozpoczęciem się setu Armii, która przyjechała tego dnia to Katowic z trasą "Armia gra 'Legendę'". I od początku do końca koncertu z głośników płynęły dźwięki niemal wszystkich utworów z tego krążka. A więc coraz liczniej gromadząca się na płycie i na prawie jeszcze pustych trybunach publiczność mogła wysłuchać kompozycji: "Kochaj mnie", "Przebłysk 5", "Gdzie ja, tam będziesz Ty" czy "Opowieść zimowa". Tomasz Budzyński, tym razem w wersji w marynarce i z błazeńską czapką zamienioną na czapkę zimówkę, choć mocnym głosem robił dobre wrażenie, to za chwilę odczucie to psuł. Postawił bowiem na kontakt z publicznością - na zabawy w powtarzanie przeróżnie zaaranżowanych krzyków, może i fajnych, ale nudnych, bo niemal po każdym kawałku. No nic, co tam w setliście? "To moja zemsta", "Legenda", "Nie ja" oraz "To, czego nigdy nie widziałem". Szkoda, że tego wieczora czapka Budzego zastąpiła irokeza sprzed lat, może wraz z ówczesną fryzurą pojawiłby się w głosie frontmana ten punkowy zadzior, na którego wszyscy czekali. Może i gdzieś zadzior tam był, ale ja chciałem go usłyszeć troszkę więcej. Na koniec jeszcze "Trzy bajki" i hit, który porwał i tak całkiem dobrze bawiącą się publiczność - "Niezwyciężony", parę słów o akcji charytatywnej mającej miejsce na terenie "Spodka", podziękowania i już czekamy na Kwasożłopów.
Armia, Katowice 18.02.2012, fot. Lazarroni
Może wydźwięk poprzedniego akapitu jest częściowo spowodowany tym, o czym będzie w tej części relacji. A będzie o naprawdę konkretnej dawce muzy z absolutnie najwyższej półki, o mocy z głośników i dzikim szale setek ludzi pod sceną. To wszystko dzięki Acid Drinkers. "Zero", "Anybody Home?!", "Rattlesnake Blues" i już wiedziałem, że z trzech koncertów Acid Drinkers, które miałem okazje widzieć, ten będzie najlepszy. Zanim grupa przeszła do wiązanki coverów w postaci "Hit the Road Jack", odśpiewanym chyba przez wszystkich w "Spodku", "Et si tu n'existais" ze Ślimakiem za mikrofonem, pinkfloydowym sztandarem "The Wall", brzmiącym cholernie wzniośle i mocno - dostaliśmy "Human Bazooka". Z coverami nie koniec, bo po "High Proof Cosmic Milk" przyszedł czas na "New York, New York", a więc Franka Sinatrę w wersji polskich wymiataczy. Po tym już dwa filary setlist zespołu Acid Drinkers, a więc "Blues Beatdown" oraz "The Joker" i czas na bisy. A wśród nich, ku mojej sporej radości, "Pizza Driver" z płyty "Vile Vicious Vision". Zawsze jest spore ryzyko, że w występach zespołów, mających w czym przebierać przy układaniu setlist, będzie czegoś brakować. Tak było i tym razem. Ale co ważne, spis rzeczy, których brakowało tego wieczora gigowi Acidów, kończy się tylko na kilku tytułach. Reszta, czyli moc, energia i spore zaangażowanie zespołu w swoją robotę - były na swoim miejscu. Pasuje?! Jak najbardziej!
Acid Drinkers, Katowice 18.02.2012, fot. Lazarroni
Teraz band z chyba największym komercyjnym sukcesem na koncie - Hey. Ekipę pod dowództwem Katarzyny Nosowskiej też miałem okazję już widzieć. Było to jakieś tam święto małej miejscowości, gdzie "Teksańskiego" słuchali zupełnie przypadkowi ludzie, zagryzający kiełbasę z musztardą, i dzieciaki z ryjkami oblepionymi watą cukrową. Hey gra i takie koncerty, w opozycji do tych tłustych lat grupy, o których coś napomknęła Kasia. A co ze sceny poza wspomnieniami? Dostaliśmy set taki, jakiego można było się spodziewać - klimatyczny, trochę posępny, z momentami na mniejsze lub większe wybuchy z głośników, będącymi jednak w mniejszości. Wśród zaprezentowanych utworów były m.in. "Umieraj stąd", "Sic!", "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!", "Muka", "Mimo wszystko" oraz absolutny mus - "Teksański". Hey pozwoliło więc i zregenerować siły, i rozgrzać zastane mięśnie. Na scenie za kilkanaście minut - skoro mowa o czasie, to wszystko działo się jakoś punktualnie, 1:0 dla organizatorów - staną bowiem ci, dla których spora część tegorocznym uczestników "Odjazdów" pofatygowała się do Katowic.
Hey, Katowice 18.02.2012, fot. Lazarroni
Przez godzinę i kilkanaście minut z głośników płynęła muzyka, którą znała chyba większość obecnych. Dowód? Z Grabażem śpiewa cały "Spodek", a robi to równie duże wrażenie i na żywo, i na umieszczanych w sieci filmikach! W ogóle wszystko w czasie występu Pidżamy Porno wydawało się być naprawdę dobre - przyjemna była choćby konferansjerka lidera grupy, pozbawiona głupiego gadania i sama w sobie nie za długa, w sam raz. Operatorzy świateł robili czary z mleka, brzmiało nawet dobrze, świeżo, podobnie było z niepodrabialnym głosem Grabaża. Ten nie tylko dał się poznać jako fan FC Barcelony - miał na sobie bluzę z wyszytą nazwą klubu - ale, w ślad za liderką Hey, postanowił powspominać. Jako temat obrał sobie czasy, w których zespół dopiero na swą popularność pracował. Na przywołanych "Odjazdach" muzycy grali jeszcze na małej scenie, a po wszystkim przyszło im nocować w bytomskim burdelu. Zdecydowaną większość czasu wypełniała jednak muzyka, na którą złożyły się i te kawałki, których obecność można by obstawiać w ciemno, i te, za wskazanie których u bukmachera płacono by pewnie sporo. Mam na myśli choćby "Twoją generację" czy "Styropian", o których Pidżama mówi wprost - nie lubimy ich grać na koncertach. Całej osiemnastoutworowej setlisty wklepywał tutaj nie będę, odeślę Was do galerii zdjęć, gdzie znajduje się w całej okazałości. Występ niekwestionowanej gwiazdy tegorocznych "Odjazdów" wydawał się bardzo krótki. Za nic wzięto sobie nawoływania fanów - poza jednym bisem, na który złożyły się trzy kawałki ("Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości", "Twoja generacja" oraz "Pasażer") - zespół na scenie już się nie pojawił. Ktoś czekał na gości, choćby w postaci Kasi Nosowskiej? Ano gości tego wieczora nie było. O 23:00 Pidżama zwinęła się ze sceny, a spełnieni fani mogą odliczać dni do roku 2013. Zgodnie z zapowiedziami zespołu, to najbliższy termin, w którym staną na scenie. I pewnie dzięki obecności na "Odjazdach" kilku osobom Pidżama udowodniła, że czekać warto.
Pidżama Porno, Katowice 18.02.2012, fot. Lazarroni
Kilka godzin spędzonych w "Spodku" pozwoliło mi się porządnie zmęczyć, przed czym nie uchroniło nawet uczestniczenie w koncertach tylko czterech grup. Grup solidnych, choć nie bez skazy. "Odjazdy" przywodzą mi na myśl uczelniane "Juwenalia", zorganizowane tym razem nie pod chmurką, a w całkiem schludnym miejscu. A że "Juwenalia" zawsze są imprezą dobrą, to niech i tak napiszę o tym, co działo się w "Spodku" - było dobrze!
Zobacz zdjęcia: Pidżama Porno, Hey, Acid Drinkers, Armia.
Materiały dotyczące zespołów
- Pidżama Porno
- Hey
- Acid Drinkers
- Armia
- Cool Kids of Death
- Koniec Świata
- The Lunatics