- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "Obscene Extreme Festival 2016", Trutnov 13-16.07.2016
miejsce, data: Trutnov, Na Bojisti, 14.07.2016
miejsce, data: Trutnov, Na Bojisti, 15.07.2016
miejsce, data: Trutnov, Na Bojisti, 16.07.2016
"Obscene Extreme Festival" (OEF) dla fotoreportera to prawdziwe piekło. Nie ma barierek, które odgradzałaby publikę od sceny, a co za tym idzie nie ma i fosy, w której spokojnie można robić zdjęcia. Twarze muzyków mieszają się z twarzami publiczności, która z uporem maniaka uprawia radosny stage diving. Kilka metrów od szalejącego tłumu zaczynają się ciągnące do samej góry ławki w tym jednym z najlepszych pod względem akustyki amfiteatrów koncertowych, w jakich byłem. Na tegorocznej edycji trochę popłynęliśmy wraz z deszczem, co zaowocowało momentami podziwianiem koncertów stojąc po kostki w błocie. Ale to wszystko nie ma znaczenia, kiedy jak co roku były spontan i rzeźnia, grindcore i death metal, dmuchane zabawki i tylko golasów brak z powodu niskiej temperatury. Słów kilka o edycji 2016 OEF, a że piekło, to wiadomo. Na początku trochę piekło, a potem było całkiem przyjemnie.
Cattle Decapitation, Trutnov 16.07.2016, fot. Paweł Kuncewicz
Na OEF przybyliśmy w środę celem zobaczenia Gutalax Toi Toi Show, co się nie udało, gdyż utknęliśmy w kolejce po opaski. Załapaliśmy się tylko na wrestling. Zawodnicy okładali się m.in. wiekiem od trumny czy nabitymi zszywaczami do papieru, co wyglądało dosyć komicznie w kontekście klimatu imprezy. Koncerty wraz z deszczem rozpoczęły się w czwartek.
"Obscene Extreme" jest malutkim, niszowym festiwalikiem zlokalizowanym w pięknej scenerii Karkonoszy - w czeskim Trutnovie, który słynie m.in. z pysznego lokalnego piwa Krakonos. Fest poświęcony jest grindowi i death metalowi, czasem przewinie się coś thrashowego. W zasadzie jest to trzydniowy maraton ekstremalnej muzy: średnio każdego dnia na scenie melduje się ponad 20 zespołów, w większości znanych tylko głęboko wtajemniczonym w grindowy gatunek. Ale przewidziano też miejsce na "całkiem normalne" zespoły. W tym roku wśród nich znalazły się m.in. amerykański thrashowy Toxic Holocaust, znany wszystkim polski Vader oraz niemiecki Sodom.
Problem z dużymi festiwalami polega na tym, że człowiek nie jest w stanie wszystkiego fizycznie ogarnąć. Koncerty potrafią odbywać się w iluś różnych miejscach jednocześnie, a od czasu do czasu trzeba zrobić sobie przerwę na odsapnięcie przy piwie, obiedzie albo na przekimanie na trawce. Z małym "Obscene Extreme" nie ma takich kłopotów, bo praktycznie cała infrastruktura, włącznie z jedzeniem (najlepsze vege, jakie jadłem do tej pory), piwem i kiblami, znajduje się na niewielkiej przestrzeni. Ale jest tam jazda innego typu: koncerty przez trzy dni pod rząd zaczynają się o 10 rano i kończą o 3 w nocy. Ciekawe, czy kiedykolwiek znalazła się tam chociaż jedna osoba, która obejrzała wszystkie zespoły od początku do końca. Raczej jest to mało prawdopodobne, a my jak co roku zamiast się nad tym zbytnio rozwodzić, zainwestowaliśmy siły i czas w najmocniejsze punkty imprezy.
Incantation, Trutnov 14.07.2016, fot. Paweł Kuncewicz
W czwartek poczułem się, jakby obejrzał trzy różne wcielenia Napalm Death na koncertach trzech różnych zespołów. Jednego wieczoru zagrali Venomous Concept, Lock Up i Brujeria, czyli w większości ci sami muzycy skupieni wokół Napalm Death, w tym Dan Lilker, Nicholas Barker, Danny Herrera, Dan Lilker i spajający to wszystko w całość Shane Embury. W sumie był to solidny zestaw death, grind i hardcore punku, podtatusiałego owszem, ale nadal w łomocie nie mającego sobie równych. Venomous Concept i Lock Up po prostu wrócili do swoich korzeni, sięgających głębokich lat 80, ale Brujeria dała mocne przedstawienie. Kukła Donalda Trumpa wielokrotnie została zbezczeszczona, na scenie pojawił się też żeński element wyposażony w sexshopowe lateksy oraz biczyk, którym na niby sponiewierana została część muzyków. Na koniec wszyscy zaśpiewali pieśń ku chwale jedynej słusznej używki w Czechach - "Marijuana".
Incantation zaserwował diabelską serię deathmetalowcyh strzałów, a zwieńczeniem czwartkowej ceremonii okazał się występ Toxic Holocaust. Było wściekle, dynamicznie, agresywnie, a przebojowy thrash porwał ludzi do fajnej zabawy po mocnej dawce dosyć statycznego deathu.
Estetyka grindcore'owa silnie przyjęła się w Japonii, czemu w sumie nie ma się co dziwić. W piątek wyrazy temu dali Death Side i Melt Banana. Ten drugi interesujący, bardziej pasowałby do imprezy typu "Castle Party", niż "Obscene Extreme". Automat perkusyjny i dwie osoby na scenie, w tym rozhisteryzowana wokalnie Yasuko O, zrobiły piękną jatkę noisowo-industrialną, aż krew z uszu ciekła. Niestety ta forma wyrazu nie znalazła zbyt wielkiego uznania wśród obscenicznej publiki, która wolała w czasie występu Japończyków zaopatrzyć się w browar przed koncertem Extreme Noise Terror.
Vader, Trutnov 15.07.2016, fot. Paweł Kuncewicz
Jeżdżę na Vadera od jakichś 15 lat, ale pierwszy raz miałem okazję zobaczyć występ Generała z publiką szalejącą na scenie, muzycy za to pewnie poczuli się, jakby byli jakimś Napalm Death. Na Vaderze ciągle kontynuującym powrót do swoich death - thrashowych początków pełnię możliwości pokazały warunki akustyczne amfiteatru "Na Bojisti". Słychać było klarownie, czysto i głośno, czyli zupełnie nie jak na Vaderze, do którego oglądania już się zdążyłem przyzwyczaić w klubach i przy w większości topornych festiwalowych nagłośnieniach.
W sobotę przybyliśmy, gdy scenę roznosili kolejno po sobie Rotten Sound i Devourment. Chwilą na złapanie oddechu okazał się Sodom, reprezentujący oldschoolowe i raczej prymitywne podejście do thrashmetalowej klasyki, która w jego wykonaniu na "Obscene Extreme" zabrzmiała... podobnie jak Vader. Krwiście, mięsiście i to w momencie, kiedy myślałem, że zobaczenie dobrze wyprodukowanego show trio z Niemiec jest niemożliwe. Muzycy Sodom brzmienie mieli jak Motorhead w najlepszych latach, a kiedy zabrzmiał cover "Iron Fist", nagle wszystkie ich inspiracje stały się jasne.
Cattle Decapitation zostawiłem sobie na koniec. Bo oglądanie czegokolwiek potem byłoby jakąś wyszukaną formą masochizmu. Powrócili w zeszłym roku z albumem "The Anthropocene Extinction". To wydawnictwo i obecne koncerty Cattle Decapitation otwierają jakiś zupełnie nowy rozdział w historii metalu. Chociaż to wydawało się niemożliwe, ale Amerykanie odkryli portal przenoszący w przyszłość tej muzyki. To była godzina zagłady i totalnego zniszczenia. Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy istnieje ekstremalny zespół grający tak ciekawie, inteligentnie, żeby nie użyć słowa "progresywnie", tak dobrze wyprodukowany, jak Cattle Decapitation. Zobaczymy, jak dalej będzie się to rozwijać.
Lock Up, Trutnov 14.07.2016, fot. Paweł Kuncewicz
Bardzo ciężko pisze się relacje z takich wydarzeń, jak "Obscene Extreme", bo w którymś momencie człowiek musi zadać sobie pytanie, czy chodzi tu o oglądanie koncertów, czy o samą zabawę. Gdzie wszystkie zespoły są praktycznie tak samo ciężkie, głośne, ekstremalne, tak bardzo... grindowe. Prawda pewnie jak zawsze leży pośrodku, tymczasem pewne jest jedno - wzięliśmy udział w kolejnej udanej edycji imprezy.
Materiały dotyczące zespołów
- Brujeria
- Toxic Holocaust
- Lock Up
- Incantation
- Venomous Concept
- Dead Infection
- Vader
- Extreme Noise Terror
- Melt Banana
- Death Side
- Cattle Decapitation
- Sodom
- Devourment
- Rotten Sound
- Gehennah