- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Neuma, Moja Adrenalina, Łeb Prosiaka, Gore!, Warszawa "Riviera-Remont" 27.05.2003
miejsce, data: Warszawa, Remont, 27.05.2003
W ramach nowej imprezy "HardCore Party" w warszawskim klubie "Riviera-Remont" zorganizowany został koncert czterech stołecznych kapel o niezwykle krótkim, krótkim, jak i dłuższym stażu. W wyniku nieuwagi występ pierwszej kapeli, Gore! -która, jak się okazuje, z "krwawą" muzyką niewiele ma wspólnego - mnie ominął. Następna, odziana w białe kombinezony, maski gazowe i bandaże na twarzach, zjawiła się formacja pod wiele mówiącą nazwą Łeb Prosiaka, twór w dużej części składający się z muzyków Antigamy. Siedmiu członków, w tym dwóch wokalistów, z trudem mieścili się na scenie, a obraz zespołu uzupełniała stojąca obok niewiasta w podobnym do reszty stroju. Ekstremalna, brutalna porcja intensywnego, "brudno" brzmiącego death/grind masakrowała uszy, co jakiś czas generując małą kotłowaninę pod sceną. Na dwadzieścia kilka minut niszczących dźwięków "prosiaków" złożyły się numery z debiutanckiej demówki, jak i kilka tych, które na nią nie trafiły, a koncert zakończyło hasło zbliżone do "Ruchajcie się wszyscy".
Moja Adrenalina, grupa znana wcześniej jako My Adrenaline, która pojawiła się jako trzecia, wraz ze zmianą nazwy zmieniła także rejony muzycznych poszukiwań kierując się nieco w stronę ostrzejrzych brzmień, choć opierając się na jednak na dotychczasowych doświadczeniach. Ekspresyjny, ruchliwy i wydzierający wokalista, ostre gitary, szybsze tempa i niezłe kawałki w core'owej konwencji, trącające nutę psychodelii, to nowy wizerunek grupy. Nowy, od razu ciekawszy niż poprzedni, na żywo wypada całkiem przyzwoicie.
Gwiazdą wtorkowego koncertu był zespół Neuma, nowy projekt stworzony przez 3/4 składu nieodżałowanego Kobonga. Muzycznie jest to niejako kontynuacja tamtej formacji, jednak w kolejnym wcieleniu muzycy penetrują znacznie cięższe rejony, nie rezygnując jednocześnie z eksperymentalnego charakteru swoich utworów. Wysunięty potężny bas, pokręcone, innym razem ostre wokale wyraźnie dominują w kompozycjach Neumy, choć z drugiej strony partie bębnów i gitary świetnie spełniają swoją rolę. Wszystko to składa się na niezwykłą mieszankę ciężaru, szaleństwa, dziwnych patentów z wiosłami i głosem, w efekcie tworząc muzykę, która potrafi totalnie przytłoczyć, zniszczyć, by za chwilę uspokoić i rozluźnić. Tego typu klimat towarzyszył całemu kilkudziesięciominutowemu koncertowi Neumy, a sporym zaskoczeniem był jeden z ostatnich numerów - brzmiący ambientowo, tyle że zagrany na typowym metalowym instrumentarium. Wszystkie kawałki zbierały spore brawa u większej części publiczności, a do wywołanych na bis muzyków dołączyli perkusista, wokalista i basistya Mojej Adrenaliny robiąc chórki "aua au aua aua" w utworze kończącym ten znakomity występ.
Materiały dotyczące zespołów
- Neuma
- Moja Adrenalina
- Gore!
- Łeb Prosiaka