- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Napalm Death, Wrocław "Alibi" 7.11.2014
miejsce, data: Wrocław, Alibi, 7.11.2014
Napisanie relacji z koncertu Napalm Death to duże wyzwanie. Raz mi się udało tego dokonać, ale stało się to przy okazji całej trasy po Czechach, do tego w bardzo zacnym towarzystwie zespołów supportujących (zobacz relację z koncertu w Ostrawie). Właściwie tamten tekst można by było przepisać 1:1, gdyby nie kilka detali.
Napalm Death, Wrocław 7.11.2014, fot. Bartek Janiczek
Jedyna tym razem wizyta Napalm Death w Polsce miała miejsce we Wrocławiu. Zespół jest szalenie popularny w naszym kraju, więc studencki klub "Alibi" wypełnił się prawie do ostatniego stojącego miejsca ludźmi, którzy zjechali zewsząd - ze stolicy, znad morza i z Tatr. Do tej pory oglądałem Napalm Death tylko na koncertach w Czechach, gdzie pod scenami - czy to na festiwalach "Obscene Extreme", "Brutal Assault", czy na samodzielnych trasach - szaleli oldschoolowi metalowcy, grindcore'owcy, kilku punków i czeskich skinheadów. We Wrocławiu przeważała jednak publika hardcore'owa i ogólnie bardzo kulturalna. Nie wiem od kiedy i na jakich zasadach Napalm Death jest zespołem mainstreamowym, ale widocznie taka jest kolej rzeczy.
Prekursora death metalu i twórcę grindcore'a supportowały rodzime kapele: Squash Bowels, The Dead Goats oraz Dishell. Czyli zrobił nam się mały festiwal. The Dead Goats grają punkowy Entombed. Pierwsze, co rzuciło się w uszy, to niestety słabe nagłośnienie. Poczułem się trochę, jak John Peel, który we wstępie do "Wybierając śmierć" pisał, jak to miał nadzieję, że nagłośnienie na koncertach legend muzyki ekstremalnej sprawi, że mu krew popłynie z uszu, i wyraźnie zawiedziony dodał, że nic takiego się nie stało. Cóż, prawie 30 lat od opisywanych przez Peela wydarzeń minęło, a odczucie miałem podobne - krwi cieknącej z uszu nie było, a szkoda.
Squash Bowels istnieją lat 20, wyraźnie zaznaczyli, że "ich miasto to Białystok" i dali taki koncert, że nie ma zmiłuj. Ani przez chwilę nie zwolnili tempa, co karygodnie popełniał Napalm Death, wchodząc momentami w swojskie klimaty metalowo - awangardowe.
Napalm Death, Wrocław 7.11.2014, fot. Bartek Janiczek
Chwil kilka po 22:30, "rażony prądem" Barney oznajmia: "jesteśmy Napalm Death" ("i gramy rock'n'roll" nie dodał). Materiał z "Harmony Corruption" pojawił się gdzieś na samym początku i już wiadomo było, że jeńców nie będzie. Reszta zespołu? Danny Herrera i Shane Embury jeszcze grubsi, ten drugi z jeszcze szerszym przedziałkiem na głowie. Mitcha Harrisa zastąpił John Cooke z zaprzyjaźnionej grupy Corrupt Moral Altar, również z Anglii.
Ostatnio oglądałem Napalm Death, jak muzycy promowali "Utilitarian" - album inny, ale udany - tym razem na żywo również obronił się świetnie. Ciekawe, co przyniesie zapowiedziany na styczeń 2015 długograj "Apex Predator - Easy Meat". Zakończenie koncertu to żelazna klasyka - "Scum" w pakiecie z najkrótszym utworem świata ("You Suffer") i, nie mogło być inaczej, cover Dead Kennedys "Nazi Punks Fuck Off".
Napalm Death, Wrocław 7.11.2014, fot. Bartek Janiczek
Koncert krótki, ale treściwy. Szkoda tylko, że ta krew z uszu nie kapała, a Wrocław chociaż na jeden wieczór nie mógł się przenieść do Czech.