- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: The Musical Box "The Lamb Lies Down On Broadway", Toronto "Music Hall" 4.05.2001
miejsce, data: Toronto, Music Hall, 4.05.2001
To nie jest żadna pomyłka ani zbieg okoliczności - pięciu młodych ludzi z Quebecu wystawia na żywo show jednej z najlepszych kapel rocka progresywnego. Grupa postawiła sobie ambitny cel - odtworzyć koncerty Genesis z lat siedemdziesiątych. Do tej pory przedstawili "Foxtrot" oraz "Selling England By The Pound". Ich najnowszym przedsięwzięciem jest "Baranek". Fragmenty tego albumu były niejednokrotnie grywane przez innych wykonawców, ale po raz pierwszy Genesis udzielili oficjalnego pozwolenia na wystawienie całego show. I nie skończyło się jedynie na pozwoleniu. Chłopaki z The Musical Box otrzymali kopie ponad 1100 slajdów, które towarzyszyły muzykom Genesis podczas koncertów na ich trasie. Poprzednie dokonania TMB znam tylko z opowieści, ale sądząc po tym co widziałem wczoraj wieczorem, musiało to być niezwykle przeżycie. Przede wszystkim zadziwia dbałość o szczegóły: od strojów i masek wokalisty do dwugryfowej, czarnej gitary basisty, od oświetlenia do wirującego klosza w "The Lamia. Na trzech ekranach nad scena scenki rodzajowe z Nowego Jorku mieszają się z surrealistycznymi wizjami z koszmarnego snu. W czasie "Fly on a Windshield" potężna mucha jest widoczna na jednym z nich, samochodowa szyba na drugim, nagle spotykają się po środku.
Następna rzecz to wykonanie samej muzyki. Gdy ktoś przed koncertem powiedział mi, że grają lepiej niż Genesis, uznałem to za bluźnierstwo, ale było w tym wiele racji. Muzyka, którą teraz można wykonać na żywo jest o wiele bardziej bogata niż to, co mogli twórcy "The Lamb..." wydobyć ze swoich instrumentów przed blisko trzydziestu laty. Dźwięk jest pełniejszy, bardziej soczysty, zbliżony do tego, co kiedyś udawało się uzyskać jedynie w studio. Najlepszym przykładem może być zagrany jako pierwszy bis "The Musical Box". Było to najlepsze wykonanie tego utworu, jakie kiedykolwiek słyszałem - dynamiczne, ale jednocześnie kryształowo czyste, pozwalające napawać się każdym dźwiękiem. No i ten wokal.. .Ubrany przez większą część koncertu w białą koszulkę i czarną skóre, Denis Gagne jest wyśmienity jako Peter Gabriel grający Raela. Jego głos momentami do złudzenia przypomina Gabriela i słuchanie go to prawdziwa przyjemność. Przyodział też bablowaty żółty kostium, w którym wyczołgał się z przezroczystego kokonu w "The Colony of Slippermen". Sebastien Lamothe gra na basie (i na czym tam jeszcze Mike Rutherford grał) i jest jednocześnie dyrektorem muzycznym. Jego gra w "In The Cage" to prawdziwe arcydzieło. Christian Hebert przysiadł sobie skromnie z boku na zydlu i z wielkim sercem odgrywał partie Steve'a Hacketta. Guillaume Courteau zasiadał za bębnami i udzielał się także jako wokalista. Eric Savard wspaniale radził sobie na klawiszach.
Nie mialem nigdy okazji widzieć "Baranka" na żywo, ale momentami zapominałem, że to nie Genesis jest na scenie - wrażenie było niesamowite. Koncert zakończył "Watcher of the Skies" z obowiązkowym strojem nietoperza w roli głównej.
Jeżeli The Musical Box wybiorą się kiedykolwiek do Europy, serdecznie namawiam do obejrzenia, nawet jeżeli ktoś widział oryginał. Ja idę zobaczyć ich jeszcze raz za dwa tygodnie, naprawdę warto.