zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

relacja: Musica Diablo, Racibórz "Atmosfear" 28.05.2010

31.05.2010  autor: Verghityax
wystąpili: Musica Diablo
miejsce, data: Racibórz, Atmosfear, 28.05.2010

Niniejszym stwierdzam potworny truizm, lecz nie od dziś wiadomo, iż wytwórnie płytowe nastawione są głównie na zysk - podejście najzupełniej w świecie racjonalne i zrozumiałe. Jasne, można się bawić w elitarnego pozera i pieprzyć o komercji, sprzedawaniu się, czystości idei podziemia i tym podobnych banialukach. Po dorośnięciu proponuję jednak przestać chodzić z głową w chmurach i zwrócić uwagę na fakt, iż żyjemy na planecie Ziemia. Business is business, czy się to komuś podoba, czy nie. Rzecz jasna, są wyjątki. Zdarzają się zacne kapele, które muszą ryć w gównie, jak też formacje jadące na czyimś nazwisku, a nie mające przy tym nic do zaprezentowania, vide koszmarny Unsun. Pomijając marginalne przypadki, nie da się zaprzeczyć, że wytwórnie, prócz ciemiężenia i wyzyskiwania artystów, robią także sporo dobrego. Na przykład, gdyby ktoś z Voice Music nie wpadł na pomysł opatrzenia brazylijskiej grupy Musica Diablo etykietką zespołu, w którym na wokalu udziela się Derrick Green z Sepultury, wątpię czy dowiedziałbym się o jego istnieniu. A to z kolei byłoby dla mnie wielką stratą, albowiem Musica Diablo to kawał porządnego, siarczystego thrashu w starym stylu.

Musica Diablo, Racibórz 28.05.2010, fot. Paweł "OQL" Okulowski
Musica Diablo, Racibórz 28.05.2010, fot. Paweł "OQL" Okulowski

Oficjalna premiera debiutanckiego długograja Diabelskiej Muzyki odbyła się 28 maja 2010 r., choć zakupić go można było już parę dni wcześniej na którymś z gigów trasy, w jaką panowie wybrali się w celu promocji swego wydawnictwa. W programie tego niewielkiego tournee, obejmującym kilka europejskich państw, znalazły się aż dwie polskie daty: pierwsza w gdyńskim "Uchu", a druga w raciborskim pubie "Atmosfear". Niestety, nad śląskim koncertem Brazylijczyków ewidentnie zawisło jakoweś fatum, albowiem niemal wszystko poszło niezgodnie z planem. Nie mam pojęcia, na ile kto zawalił, a na ile rozliczne wtopy, do których zaraz przejdę, wynikły ze złośliwego z rządzenia losu. Wiem natomiast, że takiego bajzlu dawno nie widziałem. Ad rem.

Początek imprezy wyznaczono na godzinę 18 i mniej więcej o tej porze zjawiłem się w Raciborzu. Pub "Atmosfear", z zewnątrz sprawiający wrażenie ciasnej klitki, w środku okazał się porządnie urządzonym klubem z przyzwoitym nagłośnieniem, masą wygodnych kanap i klimatycznymi malunkami na ścianach. W skrócie - idealna placówka na kameralne koncerty. Póki co, na tym kończą się zachwyty, ponieważ już przy wejściu dowiedziałem się, iż z dwóch rodzimych, zapowiedzianych na ten wieczór supportów, czyli Head Up i Presidents of Noise, nie wystąpi żaden. Nie żebym jakoś straszliwie rozpaczał z tego powodu - szkoda tylko, że organizator nie zamieścił nigdzie odnośnej informacji. Znacznie większy problem sprowadzał się jednak do faktu, iż headliner jeszcze nie dojechał na miejsce. Ba, do ostatniego momentu były nawet wątpliwości, czy jakikolwiek gig dojdzie do skutku. Nie wiadomo, czy kwintet z Ameryki Południowej za późno wyjechał z Gdyni, czy może pobłądził gdzieś po drodze, co nie byłoby dziwne, zważywszy na różnorakie objazdy wymuszone sytuacją popowodziową w naszym kraju. Tak czy siak, impreza została przesunięta na czas bliżej nieokreślony, ale nie prędzej niż na godzinę 22. Nie pozostało mi nic innego, jak pozwiedzać jedną z historycznych stolic Górnego Śląska. Nie, spokojnie, nie mam zamiaru z tego tytułu pisać przewodnika Pascala, ani wystawiać ocen lokalnym restauracjom niczym u Michelina. Pozwolę sobie jedynie na uwagę odnośnie znajdującego się w sercu miasta rynku, który wzbudził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony zadbany i - używając modnego obecnie wśród samorządowców słowa - zrewitalizowany, z drugiej zaś gotycki kościół boleśnie kontrastował ze sterczącymi tuż obok, tchnącymi głębokim PRLem, karłowatymi blokami mieszkalnymi o rachitycznych balkonikach, wychodzących na centralny plac. Istna zbrodnia na architekturze, w dodatku popełniona z zimną krwią.

Po powrocie pod "Atmosfear" oznajmiono mi, iż na gig wciąż przyjdzie mi trochę poczekać. Zanim muzycy dotarli, wypakowali sprzęt i przygotowali się do występu, było już prawie wpół do dwunastej. Jakby tego było mało, podjęto decyzję, iż pora jest już zbyt późna, by podróżujący z Musica Diablo support - pochodzący z Wysp Owczych melodyjni deathmetalowcy z Synarchy - wchodził na scenę. Część ludzi zwróciła bilety, inni zaś z nudów zanadto przyssali się do kurka z piwem. Summa summarum, niechlubnym owocem całego pierdolnika było to, że za cenę 49 zł otrzymaliśmy w przybliżeniu 49 minut koncertu.

Musica Diablo, Racibórz 28.05.2010, fot. Paweł "OQL" Okulowski
Musica Diablo, Racibórz 28.05.2010, fot. Paweł "OQL" Okulowski

Mimo to warto było dotrwać do końca dla tych 49 minut. Co prawda Brazylijczycy Musica Diablo przybyli wycieńczeni jazdą, ale nie zawiedli swych fanów. Przezwyciężywszy zmęczenie, zaserwowali liczącej raptem niespełna trzydzieści osób publice zabójczy, urywający łeb występ. Surowy, brutalny materiał nie pozostawia złudzeń - ta muzyka bez trudu broni się sama, a Derrick Green po raz kolejny udowadnia, że jest zarówno świetnym wokalistą, jak i charyzmatycznym, kontaktowym frontmanem. Pod pudłem nie brakło młyna, a gitarzyści Musica Diablo odważnie rzucali się w sam środek zawieruchy, nie przerywając przy tym śmigania na wiośle. Tamta chwila pozwoliła mi dostrzec pewien nieodparty urok wszystkich niedociągnięć tego dnia, bo oto pomiędzy zespołem a zgromadzonymi w klubie ludźmi, pomimo mnóstwa przeszkód, a może właśnie dzięki nim, wytworzyła się unikalna, wręcz rodzinna atmosfera, pełna wzajemnego zrozumienia. Bo, jak to w rodzinie bywa, bez perturbacji się nie obejdzie, lecz pokonane, umacniają więzi.

Na setliście znalazły się numery: "Sweet Revenge", "The Flame of Anger", "Live to Buy", "Sacrifice", "Underlord", "Betrayed", "Work Out", "In the Name of Greed", "Twisted Hate", cover "Refuse/Resist" Sepultury, "The Rack" i "Lifeless".

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?