- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Moonlight, Aion, Batalion d'Amour, Bydgoszcz "Kuźnia" 17.09.2000
miejsce, data: Bydgoszcz, Kuźnia, 17.09.2000
Kuźnia, klub w Bydgoszczy, zyskał już sobie renomę miejsca bardzo klimatycznego. To tutaj "czarna brać" z miasta i okolic zjeżdża się na koncerty. 17 września grały tu trzy polskie zespoły, zresztą bardzo dobre: Batalion d'Amour, Aion i Moonlight. Już na dwie godziny przed imprezą trudno było dojrzeć w pobliżu ulicy Gdańskiej człowieka ubranego inaczej niż na czarno. Duże wrażenie zrobił na nas widok stóp nieznanego pochodzenia, które pokazują drogę do Kuźni, umiejscowionej w podwórku kamienicy. Kiedy ujrzeliśmy grupkę ludzi w skórach, poczuliśmy rodzinną atmosferę. Na godzinę przed koncertem mieliśmy okazję pogadać z klawiszowcem Moonlight, który twierdził, że zespół nie gra gotyku. Jest to po prostu ich własny styl. Omówił pokrótce najnowszą płytę, którą mogliśmy poznać na żywo. Mimo pewnych kosmetycznych zmian w wystroju wnętrza, w klubie nadal panuje gotycki nastrój.
Pierwszy grał Batalion d'Amour. Już na wstępie Piotr oznajmił, iż perkusista się rozchorował i zespół, zmuszony do korzystania z automatu, nie będzie grał zbyt długo. Pierwszą piosenką było "Zapomnienie", z pierwszej płyty, które swoją dynamiką zapowiedziało bardzo dobry występ. Ania śpiewała niższym głosem niż na płycie, a wysokie partie wychodziły jej niezbyt dobrze. Piotr natomiast śpiewał lepiej niż na albumie. Zespół nie potrafił jednak rozgrzać publiczności, tylko jeden rządek zapaleńców stał pod sceną. My słuchaliśmy muzyki z baru, przy którym doprowadzaliśmy do stanu chorobowego nasze wątroby (bez przesady oczywiście ;)).
Drugi zespół, Aion, powalił nas na kolana (a może to jednak nie przez zespół... ekhm... nieważne ;)). Po kilku utworach zaczęliśmy żałować, że nie stoimy pod sceną. Kapela wypadła rewelacyjnie. Przez "kołyszący się" świecznik dojrzeliśmy grupę świetnie bawiących się fanów. Impreza się rozkręcała. Perkusista Aion w trakcie występu zwichnął sobie rękę. Był to już drugi pałkarz załatwiony w tym dniu.
Aion pozostawił publiczność już nieźle rozgrzaną, więc Moonlight nie musiał się kłopotać rozkręcaniem imprezy. Support spełnił swoją rolę... koncertowo ;)). Gwiazda okazała się bardzo dobrą grupą. Muzycy od razu złapali świetny kontakt z publiką. Teraz bawiła się już cała sala. Nie przechwalając się - nam jak zwykle udało się przedrzeć przez tłum rozszalałych długowłosych dwumetrowych metali i stanąć w pierwszym rzędzie naprzeciw gitarzysty Andrzeja. Dla doskonałej muzyki kapeli, która była w wyśmienitej formie, znosiliśmy mężnie ataki od tyłu skaczących metali, którzy wiele by dali, żeby zająć nasze miejsca. Jednak my się nie daliśmy! Po każdej piosence Maja prowadziła ożywioną konwersację z publicznościa, co niewątpliwie ucieszyło męską brać ;)). Moonlight wychodził trzy razy na bis.
Nie mogła dotrzeć do nas ta potworna myśl, że koncert już się skończył. Patrzyliśmy otępiali na odchodzących muzyków. Ocknęliśmy się dopiero w momencie, gdy zobaczyliśmy lecącą w naszą stronę kostkę Andrzeja. Z impetem rzuciliśmy się na nią (podobnie jak i inne 20 osób ;)). Kostka jednak przepadła. Kiedy wszyscy odeszli, zauważyliśmy ją pod sceną i podjęliśmy ryzykowną akcję zdobycia jej, co nam się udało. Impreza więc zakończyła się dla nas bardzo szczęśliwie. Tylko ciężko było wstać rano...
Materiały dotyczące zespołów
- Moonlight
- Aion
- Batalion D'Amour