zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

relacja: Metallica, Chorzów "Stadion Śląski" 28.05.2008

1.09.2008  autor: Marek G
wystąpili: Metallica; Machine Head; Mnemic
miejsce, data: Chorzów, Stadion Śląski, 28.05.2008

Wystartowali o 21:00 (T).

Czas: T minus 13 godzin.

Badanie nastroju rodzi wątpliwości. Aplikuję do odtwarzacza "Master of Puppets". Krzywa zaczyna iść powoli w górę...

Czas: T minus 8 godzin.

Wpadam do szefa szefów z informacją, że jutro będę - cokolwiek niewyspany, ale miłość wzywa. Do Chorzowa. Tym razem.

Zrzucam strój roboczy, przybieram prawdziwe kolory. Musi być czerń. W komplecie do okularów czarna bluza. I dżins.

Nadal wyglądam za grzecznie. Żegnam więc wszystkich wychodząc gromkim "master!".

Wreszcie jakaś reakcja.

Czas: T minus 7 godzin.

W odtwarzaczu "Load". Wyjazd ze stolicy w tempie zdecydowanie marszowym, ale nic mnie nie rusza. Wiem, że nie mogą zacząć wcześniej niż o 21:00. Przecież dopiero wtedy zaczyna zmierzchać. Magia wymaga ciemności.

Czas: T minus 6 godzin.

W odtwarzaczu "Garage Inc". Pogoda rewelacyjna. Nawet drogopodobna trasa zaskakuje przepustowością. Tradycyjnymi skokami od fotoradaru do fotoradaru...

Czas: T minus 5 godzin.

Łał. Dwie trzecie trasy za nami, rewelacyjny czas. Postój w amerykańskiej jadłodajni na środku polskiej ziemi. Tu wreszcie widać pospolite ruszenie. Metalówy i metalowie. Albo podobni wyznawcy. Kurczę, ich jeszcze nie było na świecie, jak to wszystko się zaczynało. Muzyka nie zna wieku ani czasu. Super. Ruszamy z kopyta dalej.

Czas: T minus 4 godziny 55 minut.

Shit!

What?

Roaders.

No!?

Yes.

Shit!

Propozycja okrągłej wymiany punktów i środków płatniczych wraz ze sterta odnośnej dokumentacji urzędowej. Negocjacje mocno pozycyjne, ale z mojej strony okraszone całym urokiem osobistym. Ciekawe, że urok zadziałał na faceta w wieku 30 lat, w opiętej koszuli i czarnych okularach. Chyba powinienem poczuć się nieswojo.

Dalej już jadę raczej wypatrując innych ambitnych sponsorów na szpicy...

W odtwarzaczu przerwa na Thin Lizzy "Live and Dangerous", muzyka idealna na trasy.

Czas: T minus 4 godziny.

Święte miasto. Święta krew nas zalewa. Od godziny w korkach, na każdych światłach kilometrowe koleje...

Czas: T minus 3 godziny.

Święte miasto rzuciło urok na resztę trasy. Od korka do korka. Z jakiś absurdalnych powodów te korki. Parę dni temu nic tam nie było... Zaczynamy czuć lekkie ciśnienie. A co jeśli nikt im nie powiedział, że dziś ściemnia się dopiero po 21?

Spoko, aplikuję "Re-load" i czyszczę umysł. Przecież wiedzą, że cała Polska do nich jedzie, poczekają.

Czas: T minus 1,5 godziny.

Śląsk jest piękny pod słońce. I jak doskonale oznakowany. Całe dwie tabliczki "Stadion Śląski" gdzieś pomiędzy wielkimi znakami informującymi, gdzie Kraków, gdzie Wrocław, gdzie Bytom. A gdzie do cholery Chorzów? Aha, pewnie w tamtym korku na prawo...

Czas: T minus 1 godzina.

Pierwszy raz tu jesteśmy. Podziwiamy organizację ruchu, w której z wolna przepychamy się wokół stadionu w parku. Machamy na pożegnanie i ustawiają nas gdzieś w lesie na polanie. Normalnie pachnie Mazurami.

Czas: T minus 30 minut.

Strategiczne miejsca na murawie, z gumy, ale zawsze. Strategia polega na tym żeby mieć jakikolwiek dostęp do widoku ekranów nad sceną. Widok osobisty wysoce nieprawdopodobny z uwagi na zadziwiające gabaryty tych przed nami. Czasem wydaje mi się, że to prawo murphy'ego. Nieważne jak jesteś wysoki, zawsze przed tobą staną wszyscy wyżsi.

Zaczyna się jakiś szum za nami - tam gdzie masa ludzi na trybunach. Nie zazdroszczę, bo odległość do sceny olbrzymia.

Ruszają fale od lewa do prawa. Super. Czuć jak rośnie podniecenie wokół.

Nawet tych dwu pijanych ziomów lekko awanturujących się z boku chyba zaczyna się prostować.

Czas: T - Metallica.

Ach.

Hetfield ma boskiego czarnego Gibsona. Do tego zaczesane na mafioza do tyłu wycelowane włosy i tradycyjna kozią brodę.

Lars skupiony w swoim świecie.

Kirk poważny.

Trujillo niepoważny.

Jak może być poważny facet, który ma niechęć do utrzymywania pionowej postawy? Dokładając do tego wyraźne południowoamerykańskie rysy, zarost i grzywę. Skojarzenia są po prostu rozbrajające. Za to nikt jak on nie potrafi przeczołgać się przez scenę cały czas grając na basie położonym na udzie. Chyba tym podbił im serca na castingu. Nam zresztą też.

Ale to tylko spostrzeżenia techniczne.

Jeeezu, oni brzmią i grają jak na najlepszych swoich płytach. Żadne tam "St. Anger" z szalonym pomysłem blaszanego brzmienia kotłów i braku solówek. Żadne tam "Load - Re load" z balladami country (choć w domu pozwolę sobie odpływać nadal przy "Until it sleeps"...).

Zero kompromisu.

Jadą repertuarem od "Kill 'Em All" do "Black Album". I nic młodszego. "Ride the Lightning", "Creeping Death", "For Whom the Bell Tolls".

To nieprawdopodobne, co oni robią z muzyką!

Kirk szaleje na gryfie - solówki pozornie bez wysiłku i bez prostych melodii, a tłum szaleje ze szczęścia.

Lars - on przecież gra zupełnie inne podziały niż gitary, jakby w ogóle w innym wymiarze!

Robert - on ma najmniej wdzięczne zadanie. Ma brzmieć jak kiedyś Cliff i Jason. Zadanie wypełnione na piątkę.

Ale wszystko prowadzi on.

Jeden, jedyny.

James "Alcoholica" Hetfield. Riff Master. I głos Metalliki. "Metallica is with you. Again!" - na powitanie.

Po pierwszych numerach ociera pot z czoła i widać, jak jest wzruszony tym, co widzi przed sobą.

"You still here! Yeeah! After four years. And you still here!" - uśmiecha się. "I know what you gonna say. James, it's been too long. Yeeeea! I can't hear you! Yeeah! It's been too fucking long!!! But tonight Metallica is with you!!!".

Czy można jakoś opisać, co się wtedy czuje? Gdy James mówi właśnie do mnie. Widzę to w jego oczach, słyszę to w jego głosie. I pozostałych 60 tysięcy fanów też.

Pierwsza chwila uspokojenia emocji. "Unforgiven". Z towarzyszeniem gitary akustycznej. Porusza tak, że chce się... otworzyć emocje. Ale za chwile rusza znowu miażdżąca maszyna. To, co Metallica opanowała do perfekcji. To, co powoduje, że miliony ludzi zamienia się w czcicieli rytmu.

Znowu chwila na rozmowę: "Show me how many of you been at Metalica show before!" Ok - wyraźnie zadowolony z lustracji, dodaje z wdzięcznością. "Welcome back!"

"And now - how many newcomers do we have here tonight?!"

OK - znowu mruży oczy - "Welcome newcomers. Now, for the newcomers - this is how we do it!"

"Harvester of Sorrow", "Master of Puppets", "Welcome Home (Sanitarium)".

Złota era muzyki.

Chwila przerwy, zaciemnienie, wchodzi Kirk z Gibsonem. Zaczyna coś, trochę nie stroi, ale nieważne. Wchodzi James.

"So close no master how far,
couldn't be much more from the heart,
forever trust in who we are and
nothing else matters"

Stadion jest zaczarowany, patrzę w tył. Widzę w ciemności ludzkie emocje mrugające, połyskujące i wzlatujące nad głowy. Zewsząd. Jesteśmy w magicznym świecie baśni.

I znowu rusza Metallica, surowa i bezwzględna. Potężna i tak bliska. Zabiera nas ze sobą bez litości.

"Sad But True".

Ciemność. Coś się zbliża. Wybuchy podrywają wszystkich. Na scenie masakra. Strzały, wybuchy, pociski, dym... Wszystko zaczyna z wolna opadać. I pojawia się "One".

Zamykam oczy.

Ten numer kiedyś zmuszał mnie do płaczu.

Dziś... tylko zabiera mnie do nieba.

Z wolna sygnały końca baśni. Ale jeszcze coś potężnego.

"Enter Sandman".

"Exit light
enter night
take my hand
we're off to never never land..."

Wszyscy tam jesteśmy. Razem. Zjednoczeni. "Into one. In never never land. Metallica loves you. You guys kick ass!!!"

James udaje, że się żegnają. My udajemy, że wierzymy. Nikt się nie rusza.

Oczywiście wracają. Walą miedzy oczy na pożegnanie. "So What"!

"Seek and Destroy".

Koniec.

Ale nadal nie mogą się rozstać z fanami.

Już bez gitar chodzą po scenie wszyscy i pokazują, jak bardzo, bardzo się cieszą z tego, co razem dziś przeżyliśmy.

James pokazuje na swoje serce i na nas. I on wie, że my wiemy, że on wie...

Kirk dziękuje. Robert ujawnia głębię talentu wokalnego rycząc do mikrofonu coś z dżungli.

Lars oczywiście nie umie powiedzieć mało, jak już mówi - więc wrócą do nas za rok z nowym albumem!

Czas: T plus ileś tam.

Wyjazd z parkingu, Śląsk nocą, poszukiwania drogi... powrót do świata żywych, gdy już świta.

Czy to było naprawdę?

Dlaczego ten świat jest otwierany tylko na magiczną chwilę... gdzieś w głębi duszy wiem, że raz na jakiś czas jest szansa, że to się powtórzy.

Na szczęście.

Gdyby tej szansy nie było, może nie chciałoby się wracać...

Komentarze
Dodaj komentarz »
Dobra relacja !
errorysta (wyślij pw), 2008-09-24 11:39:21 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobrze napisane. Dzięki za to, w pracy to czytałem i miałem gęsią skórę na całym ciele. Pominąłem szczegóły twojej podróży bo mnie to mniej interesowało ale sam koncert opisałeś jak znawca, fan i człowiek z uczuciami :)
ależ grafomania...
Abs (gość, IP: 85.222.120.*), 2008-09-08 02:17:27 | odpowiedz | zgłoś
Tego się nie da czytać... Poza tym, ten koncert Metalliki był do d... Nie rozumiem zachwytów.
Wybrałem się z ciekawości i z sentymentu. Straciłem czas i pieniądze. Nigdy więcej...
A ty, szanowny autorze, zajmij się czymś innym. Pisanie relacji tobie nie wychodzi.
re: ależ grafomania...
Anoda.
Anoda. (wyślij pw), 2008-09-08 14:33:07 | odpowiedz | zgłoś
jesteś żałosny. bądź żałosna. nie wiem, wybierz sobie. tyle, na Twój temat. przepraszam, ale lubię się wyżywać.
Master!
akasha1987 (gość, IP: 83.15.217.*), 2008-09-06 18:31:37 | odpowiedz | zgłoś
a co tu można powiedzieć... ciągle żywe wspomnienia... ;)
Berlin 12/09/2008
Fuck_yeah (gość, IP: 77.252.18.*), 2008-09-06 17:32:15 | odpowiedz | zgłoś
Niestety z braku biletów nie mogłem być na tym zajebistym koncercie ale za tydzień odbijam sobie tą absencje w Berlinie na specjalnym koncercie z okazji wydania "Death Magnetic"!!!
Rewelka!
Sis (gość, IP: 89.174.188.*), 2008-09-04 09:47:10 | odpowiedz | zgłoś
Nie byłam tam ale skóra się jeży od czytania i dreszcze jeszcze trzymają!!! Czuję się jakbym własnie wyszła z tego 60 tys tłumu!! Super!!:))
...
Anoda.
Anoda. (wyślij pw), 2008-09-02 20:52:35 | odpowiedz | zgłoś
no to powinienieś zostać ukarany! wspomnienia odżyły, znów się poryczałam! ;) pięknie napisane! :)

Materiały dotyczące zespołów

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?