- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Meshuggah, Decapitated, Warszawa 6.06.2018
miejsce, data: Warszawa, Progresja Music Zone, 6.06.2018
Meshuggah i Decapitated razem na jednym koncercie to dobrze dobrany zestaw, po którym można było się spodziewać udanego wieczoru. Szwedzki prekursor djent oraz polski towar eksportowy, grający początkowo techniczny death metal, ale od dwóch płyt kierujący się w stronę groove metalu, sprawili że czekałem na to wydarzenie z dużą niecierpliwością.
Meshuggah, Kraków 5.06.2018, fot. Verghityax
Styl Meshuggah, ukształtowany od ponad 20 lat, może być trudny w odbiorze dla słuchacza przyzwyczajonego do melodii i harmonii znanych z klasycznego heavy metalu lub thrashu. To zespół, który mnie fascynuje i odpycha jednocześnie. Fascynuje doskonale utrzymana w ryzach gniewna ekspresja, która doskonale nawiązuje do nazwy skandynawskiej ekipy (w języku jidysz "meshuge" znaczy "szalony") oraz niesamowita technika gry, prezentowana również w nieparzystym metrum. A odpycha fakt, że transowe dźwięki są bardzo odhumanizowane i muzycy wykonują swoją pracę niczym zaprogramowane androidy.
Decapitated, Kraków 5.06.2018, fot. Verghityax
Gdy znalazłem się w "Progresji", sala była już wypełniona po brzegi. Kilka dni wcześniej widziałem Decapitated na koncercie w Kutnie (relacja tutaj), dlatego wiedziałem, czego można się spodziewać. Zestaw utworów był taki sam, więc wystarczy, że napiszę, iż zespół zaprezentował głównie materiał z dwóch ostatnich albumów, w tym aż siedem piosenek z "Anticult". Z "Organic Hallucinosis", uważanej przez wielu fanów za najlepszą płytę grupy, pojawiły się "Post(?) Organic" oraz "Day 69". Publiczność świetnie się bawiła, tańczyła pod sceną, a po utworach kilkakrotnie pojawiły się oklaski. Nagłośnienie było bardzo dobre, a muzycy sprawiali wrażenie zadowolonych i zaangażowanych. Najwięcej oczywiście szalał na scenie wokalista Rafał Piotrowski, ale basista i gitarzysta również dawali się ponieść atmosferze machając głowami.
Decapitated, Kraków 5.06.2018, fot. Verghityax
Meshuggah zaczął swój występ od puszczonego z taśmy elektronicznego intro z nałożonym zawodzącym głosem. Po chwili muzycy wyszli na scenę i zagrali "Clockworks" oraz "Born in Dissonance" z najnowszej płyty, "Violent Sleep of Reason". Dźwięki przetoczyły się po zebranych słuchaczach niczym walec i tak już zostało do końca tego wieczoru. Zespół zagrał dziesięć utworów, w tym klasyki koncertowe: "Pravus", "Lethargica" i "Bleed" z albumu "Obzen" oraz "Rational Gaze" z "Nothing". Na bis pojawiły się dodatkowo "Straws Pulled At Random" i "Demiurge".
Z nieznanego mi powodu w trasę nie pojechał gitarzysta oraz współkompozytor Fredrik Thordendal, który został zastąpiony przez Pera Nilssona ze Scar Symmetry. Ale jako słuchacz nie odczułem różnicy, bo występ wydawał mi się dopracowany technicznie do perfekcji. Wokalista Jens Kidman wykrzykiwał frazy swoim jednostajnym głosem. Czasami podnosił ręce do góry, a publiczność wtedy żywiołowo reagowała na jego zachęty. Dwa razy zagaił do fanów: raz powiedział kilka słów po pierwszym lub drugim numerze, a drugi raz chwilę porozmawiał przed "Bleed", ale na tym zakończył swój kontakt z publicznością.
Meshuggah, Kraków 5.06.2018, fot. Verghityax
Obawy, że przy słabym nagłośnieniu muzyka zabrzmi jak serie strzałów z karabinu maszynowego, okazały się bezpodstawne. Wszystko było bardzo dobrze słyszalne, poszczególne instrumenty dosyć dobrze odseparowane. Słuchacze dostali kontrolowaną wściekłość. Zebrana publiczność bawiła się doskonale, obserwując salę zauważyłem, że wiele osób wpadło w swoisty trans.
Djentowe riffy Meshuggah brzmiały dosyć podobnie, ale dzięki sekcji rytmicznej utwory zyskały podskórne życie i trans znany z metalu industrialnego. Niestety wokalista śpiewał jednostajnie i niezbyt często zmieniał modulację głosu. Takie podejście do screamu pogłębiało monotonię muzyki płynącej ze sceny. Plamy dźwięków, zagrane z wykorzystaniem efektów gitarowych, są charakterystyczne dla Szwedów i zastąpiły tradycyjne solówki. Były dobrze dopasowane do całości i tworzyły aurę niesamowitości, w przeciwieństwie do ciężkiego brzmienia oraz przewidywalnej struktury kompozycji.
Meshuggah, Kraków 5.06.2018, fot. Verghityax
Fanom metalu, którzy lubią agresywne i eksperymentalne brzmienie, a jeszcze nie widzieli na żywo obu grup, polecam to zrobić przy najbliższej okazji. Zostałem doszczętnie sponiewierany przez dźwięki dochodzące z głośników i wyszedłem z klubu usatysfakcjonowany. Jeżeli chodzi o Decapitated, to będzie to dosyć łatwe, ze względu na dużą liczbę koncertów planowanych w Polsce na 2018 rok. W przypadku Meshuggah trzeba się już wybrać zagranicę, ale dobrze przyjęci Szwedzi być może powrócą do nas przy okazji kolejnego tournee.
Materiały dotyczące zespołów
- Meshuggah
- Decapitated