- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Lost Soul, Disarm, Lithanian, Wrocław "Liverpool" 4.03.2001
miejsce, data: Wrocław, Liverpool, 4.03.2001
Koncert rozpoczął kwartet Lithanian. Pierwszym utworem było "Obiecuje czynić ból" w wersji anglojęzycznej... osobiście wolę ten kawałek w polskiej wersji językowej, ale i tak wyszło nieźle. Chłopcy zaprezentowali materiał ze swojej nowej, niedawno ukończonej płyty, której roboczy tytuł brzmi "For You... I Will Wait". Muszę powiedzieć, że w nowych utworach ciężko było doszukać się słabych punktów. Wszystkie brzmią bardzo dobrze i mają w sobie coś tajemniczego, co nie pozwala przejść obojętnie obok. Niektórzy określają twórczość zespołu jako "progressive death metal". Myślę, że coś w tym jest. Już nie mogę doczekać się, kiedy nowa płytka będzie w obiegu. Lithanian to zespół, który potrafi rozruszać publiczność od samego początku, co zdarza się niewielu kapelom. Myślę, że w przyszłości mogą wiele znaczyć na polskim (a byc może nie tylko) rynku metalowym. Chłopcom nie udało się zejść ze sceny bez bisu. Wykonali "The Final Countdown", a nieco grindowa interpretacja tego utworu z mocnym growlingiem brzmi nader ciekawie. Cały występ naznaczyła tylko jedna wada - z powodu nienajlepszego nagłośnienia bębny dominowały nieco nad gitarami i wokalem.
Drugim z zespołów grających tego wieczoru był wrocławski Disarm. Jest to kapela charakteryzująca się melodyjnym i selektywnym death metalowym brzmieniem, urozmaiconym hardcore'owym wokalem, który nie do końca odpowiada moim gustom. Mam jeszcze pewne zastrzeżenia do perkusisty, który gra szybko lecz jak dla mnie dość monotonnie. Publiczność bawiła sie dobrze, kilku napaleńców machało głowami na scenie, przeszkadzajac basiście w grze. Dużym atutem zespołu jest energia i ekspresja, muzycy potrafią bawić się z publicznością. Disarm był poza tym chyba najlepiej nagłośnionym zespołem tego dnia.
Nadszedł czas na gwiazdę koncertu - Lost Soul. Zespół w składzie: Jacek Grecki - gitara i wokal, Adam Sierżęga - perkusja, Krzysztof Artur Zagórowicz - bas i Piotr Ostrowski - gitara obchodzi w tym roku dziesięciolecie istnienia. Z tego względu występ nieco się przedłużył, co bardzo mnie ucieszyło. Na początek intro oraz "My Kingdom". Niesamowite kopnięcie od samego początku, czyli tak jak lubię. Niestety troche się zawiodłem, bo przy samej scenie nie bylo słychać wokalu. Na szczęście później brzmienie nieco się poprawiło. Publiczność oszalała, a Lost Soul nie zamierzał zmniejszyć tempa. "Malediction", "We Want God", "Tabernaculum Miser" i wreszcie trochę zwolnienia przy "Nameless". Oprócz materiału z debiutanckiej płyty, panowie zaprezentowali dwie nowe, nie grane dotąd kompozycje. Były szybkie, bardzo rozbudowane i spodobały mi się. Po koncercie Jacek powiedział mi, że zespół ma już połowę materiału na nowy album, lecz jeszcze nie wiadomo, kiedy będzie można go dostać. Czekam z niecierpliwością...
Chociaż koncert bardzo mi się podobał, uważam jednak że powinien odbyć się w większym pomieszczeniu, wtedy reakcja ze strony publiki byłaby jeszcze żywsza... i te tumany dymu, które niestety nie tworzyły atmosfery, a wręcz dusiły... ale to już nie wina kapel, lecz organizatorów.