- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Love Like Blood, Artrosis, Moonlight, Poznań "Eskulap" 31.05.1998
miejsce, data: Poznań, Eskulap, 31.05.1998
Wchodzę do sali, w której ktoś chyba zapomniał zainstalować wentylacji. Nie dziwi mnie brak tłumów. Love Like Blood nie jest aż taką gwiazdą, aby zapełnić Eskulap ludźmi gotowymi zapłacić 35 zł za ich koncert w środku sesji. Mnie przyciągnął duet Artrosis - Moonlight.
Jako pierwszy wystąpił Undish. Zespół ten trudno jest uświadczyć na koncercie, więc z zadowoleniem przyjąłem wiadomość, że pojawi się on w Poznaniu. Jest to niewątpliwie najbardziej niedoceniana grupa ze stajni Morbid Noizz. Szkoda. Marnuje się kolejny wspaniały zespół, nie doczekawszy się właściwej promocji. Nie dziwi więc średnio dobre przyjęcie. Ludzie po prostu ich nie znają...
Kolejny support to Aion. Ten poznański zespół doskonale spisuje się w roli rozgrzewacza. Szybki, rytmiczny doom-metal(?) zawsze jest mile widziany na koncertach. Niestety w domowym zaciszu Aion nie wzbudza we mnie żadnych emocji. "Midian", ich debiutancki album, już po tygodniu wylądował na półce wśród płyt, do których się nie wraca.
Nie mogę tego powiedzieć o "Ukrytym Wymiarze" Artrosis. Tej płyty nie wyjmuję z CD (mam zmieniacz 5-o płytowy) od momentu zakupu! Tak więc, gdy po przerwie dotarły do mnie pierwsze tak znajome dźwięki, zerwałem się na równe nogi i podobnie jak inni rzuciłem się w poszukiwaniu dogodnego miejsca na sali. Wszystkie koncerty Artrosis, jakie widziałem, zaczynały się od "Lisy"... i tym razem tak było. Te gotycko orientalne rytmy rozpoznałbym wszędzie. Potem przyszedł czas na "Czarno-białe sny", "Taniec", "Nazgul"... Pomimo strasznego upału Medeah dała z siebie wszystko. Jej włosy faktycznie rozciągają się od gitary do klawiszy! To wulkan energii! Oszalały tłum wirował pod sceną, błyskały flashe. Nikt już nie miał wątpliwości, do kogo należy dzisiejsza publika. Wiele można zarzucić Sztuce Róż, ale nikt im nie odbierze fanów. Nie wiem, jest coś magicznego w tym trio. Coś, co przyciąga pod samą scenę i każe spoconemu ciału skakać i krzyczeć. Wreszcie "Szmaragdowa noc". Spotęgowana dziesiątkami gardeł (moim również), wtórującymi Magdzie ile sił w płucach. To robi wrażenie! Magda schodzi ze sceny. Czyżby koniec? Na to nie mogli się zgodzić spragnieni Mocy fani. Po raz pierwszy głośne "Artrosis!!! Artrosis!!!" i szalony "Crazy" na bis. Kolejna próba zejścia i znowu "Artrosis!!! Artrosis!!!". Kolejny numer i znowu "Artrosis!!! Artrosis!!!".
Tym razem to już koniec, chociaż okrzyki nie ucichły nawet, gdy na scenie pojawiła się kolejna gwiazda: Moonlight. W końcu udało mi się zobaczyć na żywo Światło Księżyca, chociaż miałem kilka okazji (Castle Party 95, 96). Nie rozczarowali mnie. Doprawdy wspaniała to muzyka, aż ciarki chodzą słysząc "Strach", "Extaza milczenia" czy "Conquistador".
Patrząc z perspektywy czasu mam wątpliwości, czy był sens sprowadzać Love Like Blood. Ludzie zdecydowanie lepiej bawili się przy Moonlight, nie mówiąc już o Artrosis. Założę się, że gdyby koncert odbył się bez LLB, ale bilet kosztowałby np. 15 zł to Eskulap pękałby w szwach.
Materiały dotyczące zespołów
- Love Like Blood
- Artrosis
- Moonlight
- Undish
- Aion