zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: The Levellers, Ankh, Warszawa "Stodola" 25.05.1996

14.12.1996  autor: rick
wystąpili: The Levellers; Ankh
miejsce, data: Warszawa, Stodoła, 25.05.1996

Kilka tygodni przed dniem koncertu pojawily sie na plotach ogradzajacych rozne budowy, czasem nawet na slupach do tego przeznaczonych, plakaty reklamujace wystep Anglikow. Wtedy tez zaczelo mnie nurtowac pytanie natury egzystencjonalnej, czyli isc na koncert, czy nie. Poszukiwanie odpowiedzi stawalo sie coraz bardziej goraczkowe, wraz z uplywem kolejnych dni. Przeczytalem kilka informacji o kapeli, a dopiero w dniu koncertu udalo mi sie posluchac kilkudziesieciu sekund ostatniej plyty. Postanowilem zaryzykowac te 22 zl i okolo 18 stawilem sie w Stodole.

Przed wejsciem do glownej sali ustawili sie ludzie rozdajacy i sprzedajacy materialy zwiazane z Levellers. Szkoda, ze nie mialem kasy, bo ceny kaset, kompaktow, czarnych plyt i koszulek byly calkiem zachecajace. Wzialem sobie za to biografie kapeli, jakies naklejki i formularz do zamawiania plyt/kaset/ksiazek. Czytanie tejze biografii umililo mi prawie godzinne oczekiwanie, czy poslizg jest niezbedny na kazdym koncercie bez telewizji albo radia?

Kilka slow o publice. Przede wszystkim bylo nas co najwyzej trzysta osob, moglo sie zmiescic ponad tysiac. Coz, bilety tanie nie byly, reklama na plakatach to tez troche malo, zwazywszy na nienajwieksza popularnosc gwiazdy. Wszyscy niby slyszeli ich nazwe, ale jakos nikt z nagabywanych znajomych nie byl w stanie powiedziec, co tak naprawde graja. Do tego dochodzi jeszcze nieuchronnie nadchodzaca sesja, czytaj zatrzesienie wrecz kolokwiow (kilka godzin wczesniej skonczylem pisac jedno z nich), a i tak studentow bylo najwiecej. Niewielu mniej bylo rodakow Levellers, wychodzac z koncertu chyba czesciej slyszalem angielski niz polski, moze malomowni jestesmy?

W koncu wpuszczono nas do duzej sali, jeszcze kilka minut i zaczal Ankh. Tym samym kawalkiem, co przed miesiacem w tym samym miejscu, najpierw zaczal grac skrzypek, potem zainstalowala i wlaczyla sie reszta, w sumie wygodny sposob rozpoczecie wystepu. Nastepnie, znow jak zwykle juz, "Lancelot", pozniej hiciory w stylu "Czterech por roku", czy fragmentow z Wieniawskiego i Paganiniego. Zabraklo niestety kilku utworow, na przyklad "Bramy" i "Milosci i nienawisci", ale Ankh mial tylko rozgrzac publike. Zeszli ze sceny po krotkim przemowieniu wokala na temat dobrej muzyki dla dobrych ludzi od dobrych ludzi i tylko okolo czterdziestu minutach grania, oczywiscie bez bisow.

Dziesiec minut przerwy, dziesiec minut odpoczynku. Pozniej pojawili sie muzycy The Levellers, zaczela sie chyba poltorej godzinna zabawa. Kolejne piosenki nie pozwalaly stac w miejscu, wszyscy dookola skakali i tanczyli. Nie widzialem do tej pory zespolu wzbudzajacego tyle radosci, sami muzycy cieszyli sie z grania, z naszej obecnosci, wlasnie wszechobecna radosc bede pewnie najbardziej pamietal. Levellers to pieciu ludzi, w tym dwie gitary i skrzypce, plus standardowo bas i perkusja, czasem banjo, czasem harmonijka ustna. Graja irlandzki folk z punkowa sekcja rytmiczna, bardzo rockowy. Najblizsze porownanie, jakie przychodzi mi do glowy to New Model Army, momentami (to juz dalsze analogie) The Pogues, The Clash, Geldof. Wystarczylo, ze weszli rozesmiani na scene i zagrali pierwsze takty pierwszego utworu, a wszyscy wiedzielismy, ze to bedzie cudowny koncert i tak wlasnie bylo, musialo byc. W niczym nie przeszkadzala mi nieznajomosc ich tworczosci, teraz jednak szybko musze dorwac cala dyskografie, szczegolnie starsze rzeczy. Tym razem byly bisy, tylko dwa albo az dwa, przynajmniej ja nie mialem juz sily na dalsza zabawe, ostatnie kilka kawalkow po prostu spokojnie wysluchalem, tylko podrygujac troszke. Ciekawie wygladal gitarzysta w czerwonej peruce, z twarza pomalowana na bialo i dlugo rura z mikrofonem na koncu, dal w nia oczywiscie, co brzmialo cokolwiek niesamowicie.

Szkoda, ze nie zagrali dluzej, o wiele dluzej, a nawet o wiele, wiele dluzej. Mam nadzieje, ze dotrzymaja slowa i wkrotce znow nas odwiedza, szczerze polecam, nie ma drugiej takiej kapeli. Moze potrafia ludzie grac lepiej, moze maja wieksza charyzme i lepsze kompozycje, ale nikt nie emanuje taka radoscia, takim optymizmem, nikt nie zaraza nim tak szybko. Mam nadzieje, ze na dlugo mi to zostanie, The Levellers rule!

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?