- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Kazik Na Żywo, Większy Obciach, Soulburners, Carnal, Warszawa "Palladium" 22.04.2009
miejsce, data: Warszawa, Palladium, 22.04.2009
Warszawskie koncerty Kazika Staszewskiego zawsze przyciągały tłumy fanów. Nie inaczej było w przypadku występu reaktywowanego zespołu Kazik Na Żywo - tego wieczoru niemała sala stołecznego klubu "Palladium" wprost pękała w szwach. A należy dodać, że poprzedniego dnia w tym samym miejscu także można było zobaczyć wykonawcę legendarnego już utworu "Tata dilera".
Na czym polega jego fenomen? Hmm... Wydaje mi się, że może to być doskonały temat na pracę badawczą, ja pozostanę przy serwowanej przez niego muzyce... Muzyce, która w różnej postaci i wykonaniu wybrzmiewała z klubowych głośników przez ponad cztery godziny.
Koncert otworzyła warszawska formacja Carnal, która pomimo bardzo krótkiego setu zaprezentowała się z najlepszej strony. Nie zważając na niezbyt jeszcze dużą frekwencję, muzycy zagrali niezwykle żywiołowo. Zademonstrowali utwory z nadchodzącej płyty oraz z debiutanckiego krążka - "Undefinable". Nie zabrakło także stałego punktu show Carnal - coveru doskonale znanej piosenki The Sisters Of Mercy - "More".
Metalowcy, którzy moim zdaniem wypadli najlepiej ze wszystkich grup poprzedzających KNŻ, szybko jednak zniknęli ze sceny, by ustąpić miejsca rock'n'rollowej grupie Soulburners. Tego dnia po raz pierwszy miałam kontakt z tym zespołem i przyznam szczerze, że zupełnie nie przemówiło do mnie to, co zobaczyłam i usłyszałam. Ich kompozycje - niby porządne od strony technicznej - wydawały się być niedokończone, urwane w połowie. Wiem, że zapewne był to celowy i przemyślany zabieg, mi jednak nie przypadł do gustu...
Znacznie lepiej wypadł ostatni z supportów - Większy Obciach, który wcale nie okazał się aż takim obciachem. Nie da się ukryć, że muzycy formacji wyjątkowo traktują działalność Kazika - wzorują się na tym, co robi, czerpią inspiracje z jego dokonań. Można także zaryzykować stwierdzenie, że kreują się na następcę jego grupy. Czy im się to uda? Czas pokaże. Przyznać należy, że sprawdzili się w roli rozgrzewacza, o czym świadczyła spora liczba ludzi pogujących pod sceną.
Ludzi, którzy podczas występu gwiazdy - Kazika Na Żywo - wywarli na mnie niesamowite wrażenie. Szaleństwu nie było końca, co jakiś czas nad tłumem pojawiały się tylko nogi i ręce płynących nad publicznością fanów. Nie obyło się też bez skoków ze sceny. Sam lider KNŻ wykazał się również niezwykłą energią, co było widać po jego koszulce, która wraz z kolejnymi piosenkami stawała się coraz bardziej mokra.
Grupa swój show rozpoczęła podobnie, jak podczas koncertu z 2002 r., który został zarejestrowany i wydany na krążku "Występ". Usłyszeliśmy "Legendę ludową", "Świadomość", "Kalifornia ponad wszystko" czy "Łysy jedzie do Moskwy". Kompozycja "Nie ma litości" sprawiła, że głos zabrał - znów grający z Kazikiem - Robert Litza Friedrich.
"Jerzy skonstruował sztuczną kobietę", "Las Maquinas de la Muerte", "Piosenka trepa", "Tata dilera", "Artyści" czy "I Am On The Top" to tylko część z utworów składających się koncertową setlistę. Pomysłowością - niestety nie zrozumianą do końca - KNŻ wykazał się przy wykonaniu piosenki "Krzesło łaski", czyli coveru kompozycji "Mercy Seat" z repertuaru Nicka Cave'a. Wokalista siedzący na krześle na środku sceny i śpiewający zapisane na kartce słowa to co najmniej dziwny widok na koncertach rockowych, ale jak oryginalny...
Oryginalne było również zakończenie występu. Na bis zespół zaserwował piosenki takie, jak "Odpad atomowy", "Spalam się" czy "Ballada o kobiecie żołnierza" oraz - po raz drugi w ciągu tego wieczoru - "Legendę ludową" i "Tatę dilera".
Kazik Na Żywo show w "Palladium" udowodnił, że nadal ma nie tylko siłę, ale i ochotę grać. I pomimo, że nie jestem fanką KNŻ, uważam, że był to bardzo dobry koncert. Cieszy mnie również to, że mogłam znów zobaczyć Litzę w zdecydowanie drapieżniejszym repertuarze niż jego ostatnie dokonania sceniczne.