- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Kazik Na Żywo, Gdynia "Ucho" 11.06.2009
miejsce, data: Gdynia, Ucho, 11.06.2009
Jedna z najbardziej oczekiwanych w Polsce reaktywacji wreszcie stała się faktem - i to już jakiś czas temu. Mowa oczywiście o grupie Kazik Na Żywo. Zespół ten po kilku latach nieobecności powrócił do koncertowania i postanowił wystąpić również w Trójmieście - dając dwa koncerty, dzień po dniu w gdyńskim klubie "Ucho". Niniejsza relacja dotyczy pierwszego koncertu.
Zacznijmy od tego, że spóźnili się srogo (około godziny), z czego niestety są znani. Nikt się jednak nie obraził na Kazika i spółkę: Tomasza Goehsa, Roberta "Litzę" Friedricha, Adama Burzyńskiego oraz Michała Kwiatkowskiego, bo właśnie w takim składzie (najlepszym) zobaczyliśmy KNŻ na scenie.
Rozpoczęli od mocnego uderzenia, bo na pierwszy ogień poszła "Legenda Ludowa". Klub odleciał już od pierwszych dźwięków. Tego wieczora usłyszeliśmy zresztą bardzo dobry set, złożony z najlepszych utworów zespołu - m.in. "Świadomość", "Las Maquinas de la Muerte", "Jerzy eine sztuczna kobieta gekonstruliert" czy "Tate Dilera", ten ostatni w dwóch wersjach: szybkiej i... jeszcze szybszej, zagranej na bis. Zabrzmiał też "Konsument".
Cały zespół wyglądał na zgrany, nie było żadnych niedociągnięć, prócz (muszę się przyznać - niewychwyconej przeze mnie) pomyłki Tomasza Goehsa podczas "I am on the Top". Wszyscy w najwyższej formie, z wybijającym się mimo wszystko Kazikiem. Najstarszy z tego grona, a energią mógłby obdzielić niejednego młodego wokalistę. Ten pan nie przestaje zadziwiać.
Apogeum tego koncertu było wykonanie "Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego". Utwór zagrany jeszcze lepiej niż na płycie: z pasją, energią, niesamowitą mocą. Dalej nie było wcale słabiej, ale gdybym miał wskazać najmocniejszy punkt tego wieczoru to wskazałbym właśnie tę piosenkę.
Zespół pędził przed siebie, nie dając zbyt wielu chwil na odpoczynek: jedynie podczas trochę wolniejszych utworów, jak "W południe" czy coveru Nicka Cave'a "Krzesło Łaski", można było złapać trochę oddechu. Warunki w "Uchu" nie rozpieszczają, ale trzeba przyznać, że dodają pewnej magii występom. Magia kończy się jednak w momencie, gdy z sufitu zaczyna kapać z powodu zbyt wysokiej temperatury. Pocieszeniem pozostaje fakt, że damska część widowni zobaczyła Kazika bez koszulki (chociaż sądząc po reakcji męskiej części, ona również na to czekała ;) ).
Występ trwał około dwóch godzin - razem z bisem, podczas którego usłyszeliśmy "Legendę ludową" w wersji szybszej, "Odpad Atomowy", "Spalam się", "Balladę o kobiecie żołnierza", "Tatę dilera" w wersji szybszej oraz kilkuminutowy jam instrumentalny.
Myślę, że był to jeden z lepszych koncertów, na jakim zdarzyło mi się być. "polski RATM", jak zazwyczaj nazywa się KNŻ, pokazał się z bardzo dobrej strony i na pewno nie zawiódł wielkich oczekiwań związanych z tak długim okresem oczekiwania na koncert zespołu w Trójmieście.