- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Kayo Dot, Botanist, Merkabah, Warszawa 28.04.2015
miejsce, data: Warszawa, Progresja Music Zone, 28.04.2015
Ludzi, zwłaszcza artystów, poznaje się po tym, jak kończą, a nie jak zaczynają. Kayo Dot, który zagrał 28 kwietnia 2015 r. w warszawskiej "Progresji", jest tego żywym przykładem. Zespół kończył prawie pół godziny. I to w jakim stylu...
Kayo Dot, Warszawa 28.04.2015, fot. Ewelina Eliasz
Jestem zwolenniczką poznania trójfazowego, składającego się z rozpoczęcia, rozwinięcia i zakończenia. Na koncercie warszawskiego Merkabah, którego ostatni krążek, "Moloch", został wydany w 2014 roku, eksperymentalno - blackmetalowego Botanist i jednej z najważniejszych kapel na eksperymentalnej scenie amerykańskiej - Kayo Dot, wszystko się zgadzało. Były wstęp, rozwinięcie i wyjątkowe zakończenie.
Merkabah, Warszawa 28.04.2015, fot. Ewelina Eliasz
Na wstępie zostałam wciągnięta w eksperymentalny świat muzycznych kreacji. Rozpoczął psychodeliczny, momentami miażdżący Markabah. Eklektyczna mozaika dźwięków żywych instrumentów ujarzmiona elektroniką wprowadziła w transowo - hipnotyczny klimat z pogranicza progresywnego rocka, jazzu i tajemniczego noise'u. Akcenty kształtowanych form stanowiły dysonansowe riffy przeplatane melodyjnym saksofonem. Dla pogłębienia hipnotycznego stanu oddzielono słuchaczy "ścianą myśli". Wyświetlane animacje narzucały kierunek interpretacji dźwięków.
Botanist, Warszawa 28.04.2015, fot. Ewelina Eliasz
Drugi zagrał Botanist. Bez wątpienia był to eksperyment na żywych organizmach. Trzeba przyznać, niezwykle udany. Zespół wcielił się w Botanika - szalonego naukowca, pustelnika żyjącego z dala od ludzkości i jej zbrodni przeciwko naturze. Otoczony roślinami pustelnik siedział na tronie z kwiatów leśnej lilii, czekając na dzień, w którym nastąpi upadek człowieka, a Ziemia stanie się Zieloną planetą. W sanktuarium swojej fantazji wymyślał kolejne utwory. Podczas występu panował mroczny klimat tajemniczego ogrodu podsycany dźwiękiem cymbałów młotkowych i szumem połączonym z przenikliwym wokalem. Wokalista jednym razem wcielał się w roślinę, innym w jej oprawcę, którym może być drwal ścinający drzewo lub kosiarka. To niezwykłe doświadczenie - poczuć krzyk rozpaczy ścinanej trawy. Zwłaszcza gdy przekaz budują artyści przebrani za druido ludzi w kapturach, spod których wydobywa się rażąco jasne światło.
Kayo Dot, Warszawa 28.04.2015, fot. Ewelina Eliasz
Uwieńczeniem koncertu był występ Kayo Dot - eksperymentalna awangarda prosto z Bostonu. Przełomem w karierze grupy był podwójny koncept album "Hubardo" w stylu poszerzonego black doom. Do Europy muzycy zawitali za sprawą promocji nowego krążka "Coffins On Lo". Na szczególną uwagę zasługuje elektryzujący wokalista Toby Driver. To imię i nazwisko należy zapamiętać, gdyż wydaje się być kompilacją Marco Hietala z Nightwish, Prince'a i momentami Roberta Palmera. Muzycznie zespół trudno skategoryzować, gdyż wychodzi poza wszelkie schematy. Pojawia się mieszanka jazzu, progresywnego rocka, "paleta metalu" w przenośni i dosłownie. Żaden opis nie odzwierciedli muzyki, zwłaszcza eksperymentalnej, dlatego warto jej słuchać... na żywo.