zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

relacja: Kat & Roman Kostrzewski, Poznań "Dziedziniec Masztalarni" 15.10.2010

19.10.2010  autor: Mikele Janicjusz
wystąpili: Kat & Roman Kostrzewski
miejsce, data: Poznań, Dziedziniec Masztalarni, 15.10.2010

Ostatni raz Kata widziałem w 2003 roku podczas trasy "On tour again", potem sprawiłem sobie DVD "Somewhere in Poland", które często przypominało mi to, co działo się w Poznaniu w "Eskulapie", choć przecież koncert ten zarejestrowano we Wrocławiu. Następnie przyjąłem ze zgrozą wieść, iż zespół ponownie przerywa działalność, bo Luczyk i Kostrzewski poróżnili się w sprawach... (kto tam wie jakich?). Do dziś nie przekonuje mnie ten cyrk z dwoma Katami, ale - pewnie jak większość fanów - uważam, że bez Romana nie ma Kata, więc do wiadomości przyjmuję istnienie jego tej formacji. Płyta, którą nagrał Luczyk, może i jest ciekawa, ale bez wokalu Romana nie powinna nosić miana Kat. I nieważne, do kogo należy prawo do nazwy czy kto jest założycielem. Stwierdziłem, że dość już czekania na ponowną reaktywację i w piątkowe popołudnie wybrałem się do Poznania na koncert grupy Kat i Roman Kostrzewski.

Impreza miała odbyć się w "Eskulapie", który jest raczej słabym miejscem na koncerty - gówniana akustyka i infrastruktura. Pod klubem okazało się, że... "Eskulap" zbankrutował, a imprezę przeniesiono na zamek. Narzekać czy nie? Można, bo syndyk mógł przyjść po północy. Jeszcze przed południem sprawdzałem na stronie "Eskulapa", czy koncert się odbędzie i niby wszystko było ok. Z drugiej jednak strony wyobrażałem sobie, jak śpiewam: "nad grobem syndyka wiatr cicho zdradza mi jego porażkę", gdyby koncert odwołano. Zemsta moja i tłumu byłaby okrutna. Wróciłem więc do centrum i zbudowany nieco widokiem krzątaniny techników, ochłonąłem. W sumie koncerty na świeżym powietrzu też mają urok - pod warunkiem, że nie leje. Na zamkowy dziedziniec, zwany "Masztalarnią", wpuszczali z półgodzinnym opóźnieniem. Wszystko odbywało się w zadziwiającym spokoju. Nie był to jednak koniec niespodzianek, bo koleś ze sceny oznajmił, że w nie wystąpi Bloodthirst, mający zagrać przed gwiazdą. Zaiste była to dobra decyzja i już za chwilę na dechy wkroczyli kompani Romana.

Już od pierwszych taktów "Bramy żądz" rozpętało się wielokrotnie przywoływane przez Kostrzewskiego piekło. Z tej całej zadymy związanej z kłopotami organizacyjnymi zrobiła się darmowa impreza, bo było tam trochę metali i punków bez biletów, którzy weszli po tych, którzy wejściówkę nabyli wcześniej. Ta decyzja (moim zdaniem całkiem sensowna) sprawiła, że dziedziniec zapełnił się w całości. Tylko scena, ustawiona naprędce, była zbyt mała w stosunku do ilości widzów. Przeważnie wybieram miejsce pod tuż przed barierkami, więc widzę zespół jak na dłoni. Nagłośnienie było odpowiednie, lecz mało selektywne, wskutek czego momentami robił się hałas, z którego trudno było wychwycić wszystkie riffy. Taka prowizorka może irytować, bo nie za to się płaci, ale cieszy autentyczna radość ludzi, którzy w tym misterium brali udział, i spontaniczna interakcja między nami a zespołem. Przyjęcie bowiem mieli takie, że pewnie zapadnie im w pamięć.

Mi natomiast zapadły w pamięć znakomite utwory, które tego wieczoru zaprezentowali: "Czas zemsty" (tu chyba każdy wył "śmierć i płacz, śmierć i płacz, czarne widmo rozpala miecz"), "666", "Killer". Potem przeskoczyli do nieco nowszych rzeczy - "Płaszcz skrytobójcy" - i najnowszych, z nadchodzącej płyty "Biało-czarnej". Tytuły tych kawałków na setliście brzmiały roboczo: "La Kucha", "Balladka" i "Trup". Dowiedziałem się jednak, że chodzi odpowiednio o: "Maryja Omen", "Skrzydlatego świętego" i "Milczy trup". Co można o nich powiedzieć? Zawodu nie poczułem, ale też są te kawałki w klimacie "Róży", a nie "Bastarda". Sam wokalista zresztą przyznał, że wymagają dopracowania. Powrót do znanych numerów zapoczątkowało wybitne wykonanie "Śpisz jak kamień". Ależ mięsiste były te riffy! "Łoże wspólne, lecz przytulne" to jedyny reprezentant "Szyderczego zwierciadła", zresztą bardzo ciepło przyjęty. A potem był już ołtarz, znaczy się czarci ołtarz - nogi mi się ugięły przy tym kawałku. "Łza dla cieniów minionych" zabrzmiała monumentalnie. To wraz z "Diabelskim domem" dwa utwory, na które bardzo czekałem. "Wyrocznia" sprawiła, że tłum znów oszalał. Ostatnie dwa kawałki, "Purpurowe gody" i "Odi profanum vulgus", usłyszałem już ze znacznej odległości (później wyjaśnię, dlaczego). Zespół zaprezentował się znakomicie, choć wydaje mi się, że Roman popił sobie przed koncertem. Strasznie bełkotał między poszczególnymi pieśniami, choć teksty puszczał w swoim stylu - cytuję: "Co was tu tak wiele? Kościoły pozamykali czy co?" Albo: "Następny utwór jest o zwierzątkach, które jednakże są metaforą" (to o "Łożu"). Równie plugawy był jego szyderczy taniec, którym zapewne chciał wyrazić absolutną pogardę dla wszystkich podniecających się modnymi ostatnio programami telewizyjnymi.

Koncert był zdecydowanie za krótki, ponoć rzępolili 85 minut. Podobno powodem była obowiązująca cisza nocna. Przecież nic by się nie stało, gdyby na bis popędził "Ostatni tabor".

Byłby to całkiem udany wieczór, gdyby nie jeden incydent. Jakiś pływak leciał nad nami i tak niefortunnie wpadł do fosy, że uszkodził przy tym moją żonę. Przegapiłem przez to dwa ostatnie kawałki, a po koncercie jeszcze musiałem jeździć po szpitalach, żeby pozszywali jej łuk brwiowy. Z drugiej strony, co to byłby za Kat bez krwi...

Komentarze
Dodaj komentarz »
uszkodzona żona
ormowiec (gość, IP: 83.21.4.*), 2011-01-22 16:59:54 | odpowiedz | zgłoś
widziałem to uszkodzenie żony, stałem zaraz za wami. Glanem w głowę oberwała :/ ale do Kata chyba jej to nie zrazi?? POZDRO ;)
To ja na Kata już nie pójdę...
vonsmroden (gość, IP: 178.73.48.*), 2010-10-21 17:57:17 | odpowiedz | zgłoś
...szkoda mi żony!
ps.myślę że powodem podejrzanego zachowania RK nie jest wcale alkohol:)
Hail my CHild in true faith of metal!!!
Kongo (gość, IP: 193.107.199.*), 2010-10-20 11:05:21 | odpowiedz | zgłoś
Pozdrawiam Majkel!! Jak zwykle relacja wymiata!
Thx.
Tomaszz M. (gość, IP: 213.238.79.*), 2010-10-19 17:00:44 | odpowiedz | zgłoś
Widzę że się działo. Dzięki za relację i pozdrów żonę ;)

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?