zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Kabat i Big Band, Ostrawa "CEZ Arena" 30.04.2013

4.05.2013  autor: Mariusz Fabin
wystąpili: Kabat
miejsce, data: Ostrawa (Ostrava), CEZ Arena, 30.04.2013

Opisując DVD grupy Kabat, wspominałem o rewelacyjnym dźwięku oraz o świetnej zabawie, jaką podczas koncertu gwarantuje piątka muzyków z Teplic. Zupełnie niedawno dowiedziałem się, że zespół postanowił ruszyć w trasę, świętując 30-lecie swojego istnienia. Rozpoczęła się ona 24 kwietnia 2013 roku w Pardubicach, a zakończy 8 czerwca w rodzinnych Teplicach. Zespół zaplanował w sumie siedem koncertów w Czechach oraz trzy na Słowacji. Jednak już na kilka tygodni przed rozpoczęciem trasy okazało się, że trzy koncerty z tej listy bardzo szybko się wyprzedały, a na następne dwa biletów już prawie nie było.

Postanowiłem przekonać się na własnej skórze, czy zabawa i energia, jaką proponuje Kabat, nie była wyłącznie wykreowana na potrzeby rejestracji koncertu na DVD. Nie zastanawiając się długo, zarezerwowałem więc bilet na najbliższy pod względem dojazdu koncert - czyli w Ostravie. W "Cez Arenie" byłem do tej pory raz, na koncercie Judas Priest w 2008 roku. Pamiętam bardzo chłodne przyjęcie zespołu przez Czechów, co przełożyło się na łatwość w przedostaniu się pod scenę.

Wczesnym rankiem 30 kwietnia busem z Krakowa dotarłem do Cieszyna, potem szybki spacer na czeską stronę na pociąg relacji Ceski Tesin - Ostrava. Na miejscu, po zobaczeniu miasta (piękna i urokliwa starówka), udałem się miejską komunikacją do "Cez Areny". I tu pierwsze zaskoczenie - pomimo że miałem ze sobą duży plecak, a w środku "pamiątki z Czech" (w tym beherovkę), to jedyną rzeczą, jaką musiałem zrobić na wejściu, to sczytać pod skanerem bilet. Szybko, bezboleśnie i już jestem w środku - bez żadnego wypytywania, sprawdzania, wyrzucania jedzenia z plecaka itp.

Sala "Cez Areny" wypełniała się powoli. O 19:00 swój koncert rozpoczął supportujący zespół, który pochodzi ze Zlina - w ten sposób w lekkich rockowych brzmieniach minęło 45 minut. Im bliżej było godziny 20:00, tym w hali było coraz więcej ludzi. Bardzo szybko zapełniła się płyta, a i z czasem wszystkie sektory. Czyżby i ostrawski koncert został wyprzedany?

Wreszcie nastała 20:05. Zgasły światła. Nagle świst pociągu i ruszamy w trasę. Dźwięk stukotu kół idealnie zgrał się z moją wyprawą na ten koncert vlakem ceskiej dopravy. Scena zaczęła co jakiś czas buchać parą, niczym lokomotywa, a snopy świateł współgrały ze stukotem kół rozpędzającej się metalowej maszyny. W końcu rozbrzmiał tak świetnie znany z DVD głos Josefa Vojtka, który oznajmił, że oto właśnie przybył pociąg relacji Teplice - Ostrava ze specjalnymi gośćmi - grupą Kabat! Euforia na sali, muzycy na scenie i zaczęło się!

Jako pierwsze - "V pekle sudy valej". Na żywo jest jeszcze lepiej, szybciej, to kompozycja idealnie rozpędzona przez lokomotywę - do tego dochodzi genialna oprawa świetlna. Lepszego rozpoczęcia koncertu nie można było wymarzyć. Następnymi w kolejności były znane mi przede wszystkim z DVD utwory "Stara Lou" - nieco wolniejsze tempo, ale chóralnie śpiewane przez czeską publikę - oraz ciężki "Buldezerem". Z kolei "Teta" to niemal punkowa jazda bez trzymanki. Zwalniamy nieco tempo - dzięki balladzie "Mala dama", ze świetną purpurową grą świateł i jeszcze lepszym zaśpiewem całej piosenki przez publiczność... Czas jednak ponownie podkręcić tempo: "Shorel nas dum", początkowo śpiewane przez basistę Milana Spadka, by po chwili pałeczkę wokalną przejął Josef. W refrenie wizualnie dołączają snopy ognia skierowane w różnych kierunkach. A gdy "dom się już spalił", wyszło na jaw, kto to zrobił... nie kto inny, jak "Banditi di Praga". Tak, tak, to ci sami, którzy plądrowali w Pragę i inne miejscach w Czechach, lecz tym razem zostali wzbogaceni o jeszcze ostrzejszy riff, wojskowy chód wokalisty ("raz, dwa, trzy!") oraz kłęby dymu podczas refrenu. Następnymi w kolejności były utwory: "Frau Vogelrauch", "Virtuoz", balladka "Sterej Bar" oraz "Kdo Vi jest li".

Grupa Kabat nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wymyśliła świętowania 30-lecia istnienia w swoim stylu i na swój niepowtarzalny sposób. Zaprosiła więc swingowo - jazzowy Big Band, który pojawił się na scenie w kilku momentach. Na początek w "Uz mne bijou" - zaczyna sam zespół, jednak tylko po to, by za chwilę mógł się dołączyć Big Band, zaskakując całkowicie, pojawiając się zza czarnej kotary. Na scenie zrobiło się jeszcze bardziej kolorowo: wielkie litery KABAT świecą na swój sposób, a wokół nich tańczą dziewczyny, zupełnie jakby zostały przeniesione w czasie z musicalu "Chicago". Bardzo miłe i dobre połączenie sekcji jazzowej i hard rocka, jak za najlepszych czasów festiwalu w Montreux.

Kolejną próbę takiego połączenia możemy zobaczyć i usłyszeć w "Don Pedro von Poltergeist". Muszę przyznać, że dzięki tym trąbkom, które jeszcze bardziej podbijają riff, piosenka stała się jedna z moich ulubionych. "Sem Klidnej" to z kolei świetna gra bębenka djembe oraz znów wspaniale brzmiąca gra Big Bandu w tle. Chwilę odpoczynku daje utwór "Kralici", zaśpiewany przez Josefa i cała halę. Robi się typowo czeski, przewrotny i absurdalny klimat, bowiem jedynymi instrumentami są w tu tuba i zdaje się, że ręcznie wytworzone skrzyżowanie bębenka, stopy, tamburynka, tarki i dzwoneczków, przypominające konstrukcją stracha na wróble z błazeńską czapką na czerepie. Melduję posłusznie, że zabawa jest niezła.

Skoro była uczta dla ucha, to teraz czas na coś dla oka. "Ja si kopu vlastni hrob" to bowiem pokaz bardzo ładnego synchronicznego tańca dziewczyn i do tego ten swingowy nowojorski rytm. Skoro mieliśmy amerykański swing, to czas zagrać czeski jazz, wszak nie od dziś wiadomo, że ten jest jednym z najlepszych, w dodatku gdy się go połączy z rockową nutą. I tak możemy się o tym przekonać podczas "Raci v praci" i "Mravenci". Natomiast w trakcie "Lady Lane" to Oto Vana chwyta za czeską jazzową banjolę - dzięki temu można w jednej chwili przenieść w okolice Mostu Karola w Pradze, gdzie taka muzyka rozbrzmiewa dzień i noc.

Jednym z moich ulubionych kawałków już na zawsze jednak pozostanie krótka historyjka o "Krutym krtku Joy", śpiewana przez Milana. Górę bierze znów czeski humor i rockowe przymrużenie oka - lepiej chyba tego utworu się nie dało zaaranżować. Pozostały jeszcze dwa kawałki grane razem z gośćmi z Big Bandu. To "Bum Bum Tequila" oraz "Vsecho bude jako drive". Po tym mamy chwilę odpoczynku w oczekiwaniu na ponowne wejście Kabatu na scenę. A wejście jest - i to jakie! Jedno słowo: "Burlaci". Czy może być lepiej? Ano może, śpiewane już do końca koncertu przez całą halę kolejno - "Zizeń", "Dole v Dole" (dedykowane specjalnie dla mieszkańców Ostravy), "Pohoda" i na koniec tradycyjnie "Moderni Devce".

Co do minuty, 1 godzina i 40 minut rockowego, jazzowego, swingowego, a przede wszystkim bardzo dobrego grania, połączona z genialnym dźwiękiem i jeszcze lepszym obrazem. Ach te światła... nie jestem w stanie powiedzieć, w którym utworze lepsze. W podsumowaniu pozwolę sobie natomiast zacytować jednego z czeskich widzów: "To je bomba!".

Naszła mnie niestety tylko jedna smutna refleksja podczas tego koncertu: zespół, który świętuje 30-lecie istnienia, potrafi w Czechach wyprzedać każdą halę, w tym - jak się okazało - ostrawską "Cez Arenę". W Polsce natomiast - jesienią na swoje 35-lecie w trasę po kraju rusza bądź co bądź rockowy niegdyś Bajm i będzie grał po małych klubach i salach kinowych. A to i też nie jest pewne, czy wypełnionych po ostatnie miejsce.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Kabat i Big Band, Ostrawa "CEZ Arena" 30.04.2013
Kazelot (wyślij pw), 2013-07-12 21:30:37 | odpowiedz | zgłoś
Byłem w Ostrawie na tym Koncercie! (specjalnie piszę z dużej litery).
Jestem fanem Kabata od czasu, kiedy w 2011 roku wracając z koncertu Iron Maiden w W-wie jakiś bliżej mi nieznany DJ (Romulald...?) zapowiedział w Jedynce (sic!!!) piosenki z nowej płyty czeskiego zespołu rockowego Kabat.
We mnie określenie "Czeski zespół rockowy" wzbudziło naturalną, dla co poniektórych Polaków (do których się zaliczałem niestety), wesołość.
Ale po pierwszym utworze (Bnditi di Praga) musiałem zatrzymać samochód, spokojnie zjechać na pobocze (gdzieś w okolicach Płocka) i słuchać dalej: Matky a zavity, Lady Ga ga rin etc.
Nigdy tego nie zapomnę. Samotny samochód na parkingu w lesie rozbrzmiewający muzyką :-).
Oczywiście wróciwszy do domu zaopatrzyłem się (oczywiście legalnie :-\) we wszystko co stanowiło dyskografię Kabata i odkryłem, że te 4 piosenki to była tylko uwertura (nawet jeśli z ostatniej płyty). Piosenki z płyt poprzednich były tak odjechane, że nie mogłem przestać ich słuchać : V pekle sudy valej, Buldozerem,Piju ja piju rad, Davam ti jeste jeden den (sorki czesi za błędy).
Aby lepiej zrozumieć wziąłem 40 godzin lekcji czeskiego.
I wtedy odkryłem nowy wymiar Kabata! Śpiewają o życiu: prowincji (gdzie się wychowali), nałogach, miłości, przyjaciołach. To wszystko w sposób alegoryczny (V pekle... i stara Lou to chyba, ale nie na pewno :-) o narkotykach), niedosłowny.
Nietsche chyba jest winny stwierdzeniu, że kultura jest jednolitością sztuki narodu. I ja w Kabacie widzę tę czeską jednolitość, wspólność z Hrabalem, Formanem i Dr. Strosmajerem.
Czy my mamy tę jednolitość? Czy Bajm łączy się jakkolwiek z Kochanowskim, Orzeszkową czy Guldą?
Koncertu nie pamiętam w szczegółach. Byłem zbyt zaangażowany pa.
re: Kabat i Big Band, Ostrawa "CEZ Arena" 30.04.2013
mikele (gość, IP: 83.25.50.*), 2013-05-04 09:05:55 | odpowiedz | zgłoś
Co do tej smutnej refleksji - trudno się z tym pogodzić, ale Polska naprawdę nie jest rockową ostoją. Nigdy nie zapomnę tego wstydu na koncercie Heaven and Hell w Warszawie, kiedy nieduży Torwar zapełnił się ledwie w połowie. I nie ma się co sugerować Woodstockiem, bo z tych 600 tys. ludzi, przynajmiej 400 tys. to przpadkowi turyści, ciekawi tego, co się odbywa w Kostrzynie. I również nie ma się co dziwić, że wiele kapel omija szerokim łukiem kraj nad Wisłą, bo kto u nas poszedłby na Kiss, Manowar, Alice Coopera. Ich nie urządza "zaproszenie na jedyny koncert w Polsce", albo niewyprzedane koncerty w Stodole i Studio, jak to zazwyczaj bywa. Zazdroszę pepikom...
re: Kabat i Big Band, Ostrawa "CEZ Arena" 30.04.2013
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2013-05-04 20:11:21 | odpowiedz | zgłoś
A Hirax w stolicy na który przyszło 15 osób???
re: Kabat i Big Band, Ostrawa "CEZ Arena" 30.04.2013
mariusz Fabin (gość, IP: 178.183.220.*), 2013-05-04 22:27:19 | odpowiedz | zgłoś
Nie mówiąc juz o odwołanym koncercie Arji w warszawie

Materiały dotyczące zespołu

- Kabat

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?