- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Lech Janerka i Cytadela, Warszawa "Proxima" 19.02.2006
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 19.02.2006
Lech Janerka potrafi ściągnąć na swoje koncerty liczne audytorium i nie inaczej było tym razem. W dodatku publiczność, która tłumnie stawiła się w warszawskiej "Proximie", charakteryzował szeroki przekrój wiekowy. Nie zabrakło starych wyjadaczy, ale przeważali ludzie młodzi, niektórzy nawet tak bardzo, że nie mieli prawa pamiętać nie tylko czasów Klausa Mitffocha, ale również wczesnych solowych dokonań Janerki, gdyż po prostu nie było ich wtedy jeszcze na świecie. Braki metryczkowe sprawnie jednak nadrabiali obeznaniem z twórczością artysty, co było słychać, gdy śpiewali teksty nie tylko tych najpopularniejszych utworów.
Janerka wraz z zespołem zaczął dość spokojnie - od "W naturze mamy ciągły ruch" z płyty "Fiu fiu" - szybko jednak okazało się, że program w dużej mierze ma opierać się na wcześniejszych, często mocniejszych, kompozycjach. Nie zabrakło takich pewniaków jak "Lola", "Ta zabawa nie jest dla dziewczynek", "Konstytucje", "Ewolucja rewolucja i ja", punkowego "Klus Mitroh", hipnotyzującego "Strzeż się tych miejsc" i, oczywiście, zagranego pod koniec "Jezu jak się cieszę". Do płyty "Fiu fiu" zespół powrócił w drugiej połowie koncertu, grając między innymi piosenki "Wieje", "Leon" oraz znakomitą wersję "Zero zer". W pewnym momencie Janerka zamienił gitarę basową na akustyczną i zaprezentował kilka utworów z płyty "Plagiaty", wśród których nie mogło zabraknąć piosenki "Rower".
Żywiołowa reakcja publiczności, która śpiewała niemal wszystkie teksty i nie obawiała się szaleć przy bardziej energicznych utworach świadczy o nieprzemijającym fenomenie tego artysty. W dobrej formie był też sam zespół, ze swoim liderem na czele. Janerka, w obowiązkowych ciemnych okularach i czapce "janerówce", sypał "co lepszymi kawałkami" jak z rękawa, bez śladu rutyny, ani zmęczenia.
Materiały dotyczące zespołów
- Lech Janerka
- Cytadela