- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Isis, Dalek, Warszawa "Proxima" 10.11.2009
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 10.11.2009
Polska to kraj słynący z tego, że odbywające się na jego terenie koncerty zaczynają się ze sporym opóźnieniem. Zupełnie inaczej było w przypadku wspólnego warszawskiego występu Isis, Dalek i Mamiffer, który rozpoczął się dużo wcześniej, niż było to zaplanowane. Znacznej większości ludzi, wybierających się tego dnia do stołecznej "Proximy", nie było dane zobaczyć pierwszej z grup - kalifornijskiego Mamiffer.
Dalek, Warszawa 10.11.2009, fot. Wojtek Dobrogojski
Tuż po 20 na scenę wyszli hip-hopowcy z Dalek. Przyznam się szczerze, że nie gustuję w tego typu klimatach, toteż ten awangardowy amerykański projekt do tej pory był mi zupełnie obcy. Również mieszanka stylów muzycznych, jakie tego wieczoru można było usłyszeć w klubie, wydawała mi się co najmniej dziwna, a nawet wręcz ryzykowna. Jak się okazało - niepotrzebnie. Dalek został przyjęty bardzo ciepło, a jego wprowadzające w trans, czasami psychodeliczne utwory znakomicie rozgrzały publikę przed gwiazdą - formacją Isis.
Isis jest uważany przez znawców za jedną z najważniejszych grup, tworzących muzykę na pograniczu sludge metalu i postrocka. Często porównywany jest też do klasyków gatunku - Neurosis, Godflesh czy nawet Toola. Z wielką przyjemnością wybrałam się więc na koncert zespołu. Ciekawiło mnie, jak te - tak dobrze znane z płyt - wyjątkowo złożone kompozycje, przepełnione licznymi sprzężeniami gitarowymi i zmianami tempa, zabrzmią na żywo.
Isis, Warszawa 10.11.2009, fot. Wojtek Dobrogojski
Niespełna półtoragodzinny występ (licząc również bisy) otworzyła piosenka "Hall Of The Dead" - pierwsze nagranie z wydanej w tym roku piątej już studyjnej płyty Amerykanów, zatytułowanej "Wavering Radiant". Zgromadzeni pod sceną fani formacji usłyszeli także "Hand Of The Host", "Holy Tears", "20 Minutes/40 Years" czy "Wills Disolve". Żałuję, że muzycy nie zaprezentowali instrumentalnych kompozycji: "Firdous E Bareen" z "In The Absence Of Truth" czy "Altered Course" z niemalże kultowego krążka "Panopitcon".
Spore wrażenie zrobiła na mnie ilość osób przybyłych na koncert - stosunkowo nieduża "Proxima" wprost pękała w szwach. Niestety nie były one w stanie nawet minimalnie wytłumić hałasu (bo chyba tylko tak można to określić), jaki wydobywał się z głośników. Będący na co dzień w ekipie technicznej grupy nagłośnieniowiec nie podołał trudnemu zadaniu wydobycia wszelkich smaczków tkwiących w muzyce Isis. Być może przerosły go warunki panujące w klubie. Zdarzały się bowiem momenty, że grający muzycy zagłuszali się nawzajem.
Pomimo pewnych mankamentów, Amerykanie swoim występem i panującą w jego czasie atmosferą porwali publiczność. Fani momentami sprawiali wrażenie oczarowanych, a nawet zahipnotyzowanych. Na mnie rzucony przez Aarona Turnera i spółkę czar nie zadziałał - ich koncert uważam jedynie za poprawny. Sądzę jednak, że jeżeli kiedyś nadarzy się okazja usłyszenia Isis na żywo w innym miejscu - skorzystam z niej.
ta godzina rozpoczęcia koncertu na bilecie a faktyczna godzina rozpoczęcia to też masakra