zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

relacja: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016

5.07.2016  autor: Paweł Kuncewicz
wystąpili: Iron Maiden; Anthrax; The Raven Age
miejsce, data: Wrocław, Stadion Miejski, 3.07.2016

Iron Maiden już od wielu lat nie kreuje mód, stylów, trendów w muzyce, nie nagrywa nowatorskich i oryginalnych płyt. Przynajmniej dwa ostatnie krążki można według mnie uznać za małe koszmarki. Wśród całego tego kiczowatego, ale urokliwego na swój sposób heavy skansenu trzeba pamiętać, że muzycy Maiden mają za sobą naprawdę wielką karierę, a koncertowo nadal są światową potęgą. Na wyobraźnię działają do tego stopnia, że na każdym występie gromadzą wielotysięczne rzesze publiczności - we Wrocławu zjawiło się 38 tysięcy ludzi: śpiewających, bawiących się całych rodzin z dziećmi i dziadkami wystrojonymi w koszulki z Eddiem. Gnając na stadion miałem przeczucie, że tego dnia Maiden odstawi po prostu fajną i sympatyczną sztukę. Tak też się stało.

Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax
Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax

Pierwszy na scenie rozstawił się The Raven Age, który znalazł się tam chyba tylko z tego powodu, że na gitarze usiłuje w nim grać syn Steve'a Harrisa. Potem przyszedł czas na Anthrax, który zamłócił niemiłosiernie. Mam takie wrażenie, że trasa "Wielkiej Czwórki" dała temu zespołowi drugie życie i od tamtej pory jest mocnym punktem wielu festiwali i dobrym rozgrzewaczem przed występami największych gwiazd. Można nie trawić estetyki amerykańskiego thrash metalu lat 80. czy bajkopisarstwa Scotta Iana, ale grupa zaraża pasją do zdrowego tłuczenia thrashu. Krótki set z raczej topornym i siermiężnym stadionowym brzmieniem składał się z promowanego właśnie nowego albumu ("For All Kings") i klasyki: "Got The Time", "Caught In A Mosh", "Antisocial", "Indians". Była to treściwa przekąska, którą Anthrax podniósł znacznie ciśnienie.

Anthrax, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax
Anthrax, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax

Wrocławski show Iron Maiden zaczął się nietypowo. Wcześniej, kiedy oglądałem koncerty grupy, były typowe "wejścia smoka" i szybkie wskakiwanie na podest. Tym razem, kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki "The Book Of Souls", na scenie pojawił się tylko Bruce Dickinson w czarnej bluzie z kapturem. Zanurzył głowę w dymiącej czarze, niemal jakby zaczynał odprawiać jakiś rytuał. Głos sączył się pomału, by potem przejść w... Powiedzmy sobie to od razu: bywam na koncertach Ironów od 2003 roku i jeszcze nigdy nie słyszałem go w tak doskonałej formie. Brzmienie instrumentów pozostawiało trochę do życzenia (głównie za sprawą stadionowych warunków akustycznych), ale wokal Bruce'a był mistrzostwem świata. Przeszywał na wylot pod barierkami, szarżował po sektorach na dole, hulał jak wiatr po trybunach, jednym słowem masakra. Zastanawialiśmy się przez moment, czy to nie są jakieś sztuczki z playbackami, ale byłoby to niemożliwe. Za dużo spontanów i kilka wtop nie pozostawiało wątpliwości. Bruce Dickinson wielkim frontmanem jest - wiadomo - ale we Wrocławiu przeszedł sam siebie.

Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax
Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax

Punkt 21:00 zabrzmiały pierwsze dźwięki "If Eternity Should Fail" i potem "Speed Of Light". Okazało się, że nawet materiał z ciężkiej "The Book Of Souls" na żywo staje się całkiem przyswajalny. Przy "Children Of The Damned" Bruce wspomina pierwszą wizytę Maiden we Wrocławiu w 1984 roku. "Tears Of A Clown" zostaje zadedykowany Robinowi Williamsowi. Na "The Red And The Black" w końcu z pełną mocą wybuchają chóralne, tak charakterystyczne zaśpiewy publiki, obowiązkowe podczas każdego Iron Maiden show.

Obawiałem się kompozycji z "The Book Of Souls" w wersji koncertowej - zważywszy na to, że ten niezbyt udany album zajmuje znaczną część setlisty, a znajomi oglądający już Iron Maiden we wcieleniu 2016 mówili wręcz o nudzie. Jednak nic z tego - to, co w warunkach studyjnych wydawało się totalnie spalone, na rewelacyjnie wyprodukowanym widowisku nabrało zupełnie nowego wymiaru. Bo Iron Maiden live to nie tylko muzyka: to gra świateł, scenografia, kilka wersji Eddiego. Wydaje mi się zresztą, że nie ma tu ani jednego nieprzemyślanego manewru na scenie.

Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax
Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax

Podczas "Powerslave" w klimat egipskich hieroglifów najlepiej wpasował się Nicko McBrain świętujący niedawno 64 urodziny - z wyglądu coraz bardziej przypomina egipską mumię. Janick Gers miał jedyną okazję do popisu grając kultowy "Fear Of The Dark". Diabeł - kozioł, który wyłonił się zza piętrowej sceny podczas "The Number Of The Beast", doskonale wizualizował ten rock'n'rollowy song.

Teraz końcówka: cenię Iron Maiden chyba najbardziej za galopujący gitarowy duet Murray - Smith, który prześciga się w zadawaniu gitarowych ciosów, obawiałem się na bis czegoś progresywnego, męczącego i zupełnie nie w stylu Ironów ("Empire Of The Cloud"? Nie sprawdzam setlist, lubię niespodzianki, również te z pozoru niemiłe). Jednak i tutaj wspięli się na wyżyny - jako pierwszy poleciał "Blood Brothers" z "Brave New World", dla mnie ostatniej od początku do końca wybitnej płyty grupy. Przydałaby się trasa, podczas której można by było usłyszeć więcej kawałków z tego długograja, przecież to ważny album dla młodszego pokolenia ironowych fanów. A potem "Wasted Years". Wielkie pożegnanie.

Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax
Iron Maiden, Wrocław 3.07.2016, fot. Verghityax

Miałem przeczucie, że może być dobrze. Ale nie spodziewałem się, że aż tak dobrze. Dotarło to do mnie dopiero, gdy "chamskim busem" pędziłem nocą pustymi drogami, a pasażerowie nadal w półśnie nucili "Don't waste your time always searching for those wasted years". I było to najlepsze podsumowanie kolejnej wizyty Iron Maiden w Polsce.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
azzaron (wyślij pw), 2016-07-08 10:42:19 | odpowiedz | zgłoś
musisz poszukac nowych znajomych :) :) akurat BNW to bardzo dobry album na tle takich gniotów jak Virtual, Fear czy No Prayer nie mówiąc juz o New Frontier. (też mam 45+ i to duzy plus :) :) )
co do głupawych melodyjek to przewijaja się one przez całą działalnośc IM i jakos nie drażniły kiedys ludzi. teraz wszyscy malkontenci chcieliby aby IM skomponowała coś na miarę V lub IX symfonii pana Ludwika :)
wystarczy posłuchac Somewhere on Time lub 7Sot7S melodyjek po sam sufit.
szczerze to BoS lezy u mnie nawet nierozfoliowana. numery znam raczej z youtuba i w porównaniu z poprzedniczką zmiataja ją jak pył z zakurzonego stołu chociaż dłużyzny tez mi przeszkadzają. czasami lepiej grac krótkie formy niż zapetlac się w infantylne melodyjki. ich infantylność polega własnie na tym że sa powtarzane tak długo. gdyby je skrócic były by całkiem spoko. powtórki na wcześniej wymienionych płytach były krótkie dlatego melodyjki z SoT czy SSotSS tak nie irytują a raczej zaciekawiają słuchacza. na ostatniej płycie trochę popłyneli. jednak utwory te pasuja do stworzonego dla nich show a o to chodzi w tym biznesie. powtórze się raz jeszcze. IM juz nic nie musi oni tylko mogą :)
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
Alex DeLarge (gość, IP: 194.11.254.*), 2016-07-08 11:04:07 | odpowiedz | zgłoś
Nie no, co ty? Glupawe melodyjki powtarzane w kolko i sztuczne wydluzanie utworow zaczelo sie juz na "Virtual XI". Pamietasz tego gniota "The Angel And The Gambler"?
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
Piotr Pieszak (gość, IP: 188.146.4.*), 2016-07-05 22:42:12 | odpowiedz | zgłoś
Kompletnie się nie zgadzam z opinią o Book of Souls, płyta moim zdaniem rewelacja, podobnie jak The Final Frontier i Matter of Life and Death, jeśli te albumy nie są innowacyjne, to co w takim razie jest? Koncert we Wrocławiu to moim zdaniem majstersztyk, podsumowując Iron Maiden - najlepszy heavy metal na planecie !! Pozdrawiam wszystkich fanów
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
Paweł (gość, IP: 83.30.106.*), 2016-07-06 09:56:50 | odpowiedz | zgłoś
Gojira, Mastodon, Oranssi Pazuzu i Destroyer 666.
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
rysio (gość, IP: 188.146.69.*), 2016-07-11 00:32:03 | odpowiedz | zgłoś
Widziałem Oranssi Pazuzu w Krakowie i mnie rozdupczyli, na Ironie we Wrocku byłem w sektorze C i brzmieniowo to była tragedia. Dzień wcześniej byłem na Black Sabbath i nie mam zastrzeżeń.
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
Miłosz (gość, IP: 5.184.220.*), 2016-07-05 21:59:15 | odpowiedz | zgłoś
Największym rozczarowaniem była właśnie akustyka. Za nietanie przecież bilety otrzymaliśmy bubel, od którego bolały tylko uszy. Siedząc na trybunach zastanawiałem się ciągle jak to się mogło stać, że poszedłem na koncert tak wielkich artystów a jedyne co słyszę to dudnienie jak pod dyskoteką. Organizatorzy powinni przeprosić fanów i sam zespół również. To było jedno wielkie rozczarowanie. Był to mój pierwszy koncert IM i nie wiadomo czy nie ostatni. Ogromne podekscytowanie i oczekiwania rozbiły się jak kuter o klify. Żal.
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
artcom (gość, IP: 83.17.22.*), 2016-07-06 14:39:11 | odpowiedz | zgłoś
tak samo to odebrałem
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
Arktur (wyślij pw), 2016-07-09 10:52:27 | odpowiedz | zgłoś
A wiesz, że całe nagłośnienie i scenę przywiozło ze sobą Iron Maiden i to ich ekipa odpowiada za ten dźwiękowy bubel?
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
mark63 (gość, IP: 176.115.86.*), 2016-07-05 20:39:25 | odpowiedz | zgłoś
Book Of Souls jest jedną z najlepszych płyt Iron Maiden. Oczywiście nie wyznacza jakichś nowych kierunków, ale kompozycje są wyjątkowo ciekawe. Nie spodziewałem się, że po tylu latach nagrają tak interesujący album i to dwupłytowy! Świetne rozwinięcie klasycznego brzmienia IM w kierunku progresywnego metalu. Obie płyty bardzo często goszczą w moim odtwarzaczu od kilku miesięcy.
re: Iron Maiden, Anthrax, Wrocław 3.07.2016
azzaron (wyślij pw), 2016-07-05 20:38:33 | odpowiedz | zgłoś
mam wrażenie że byliśmy na dwóch różnych koncertach :) Antrax to porażka akustyczna. jedno wielkie dudnienie. zespół latorośli Harrisa wypadł całkiem dobrze i brzmieniowo i wizualnie. Maiden to klasa sama dla siebie. fakt że nowe utwory trochę ciągneły się bez sensu zwłaszcza gdy przez parę mintnut potarza się tę samą prostą melodyjkę ale w oprawie scenicznej również się broniły. największy jednak żywioł był podczas grania starych numerów, które są krótkie i treściwe. IM już niczego nie muszą oni tylko mogą i dobrze. niech nowe trendy wyznaczają 20latki a nie panowie zaglądający po występach do kołysek :) :)

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?