- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "Sonisphere Festival 2011", Warszawa "Lotnisko Bemowo" 10.06.2011
miejsce, data: Warszawa, Lotnisko Bemowo, 10.06.2011
10 czerwca 2011 r., Polska, "Lotnisko Bemowo". 8:00 wyjazd z Placu Zwycięstwa w Łodzi. Na miejscu o 13:15, schodzą się pierwsze grupki fanów Iron Maiden, godzinę później są ich tysiące. Pod bramami ogromnego lotniska byli chętni do zakupu "biletu po rozsądnej cenie" - wielkie kartonowe tabliczki wiele mówią. O dziwo, sprzedających wejściówki za 50% ich wartości nie brakowało. Ostatecznie media informowały w raportach pofestiwalowych o około 40000 obecnych.
Iron Maiden, Warszawa 10.06.2011, fot. W. Dobrogojski
Ogromna scena festiwalu z perspektywy bram wejściowych przypominała niewielki prostokąt - była to mekka pielgrzymki kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Nie da się ukryć, iż 95% widzów zjawiło się na polskiej edycji "Sonisphere Festival 2011" wyłącznie ze względu na Iron Maiden, co dobitnie pokazała narastająca liczba widzów dopiero na godzinę przed występem headliner'a imprezy.
Koncert Motorhead, choć składający się z zaledwie 13 utworów, w tym sola Mike'a Dee, porażał energią. Pod sceną młyn, nie ma metra wolnej przestrzeni - kompozycje "Iron Fist", "Ace Of Spades", "Overkill", "Killed By Death", "In The Name Of Tragedy" - zostały odegrane ze swadą dwudziestolatków.
Motorhead, Warszawa 10.06.2011, fot. W. Dobrogojski
O 20:15 rozpoczęły się prace nad montażem scenografii gwiazdy wieczoru - Iron Maiden. Na 60-metrowej estradzie uwijało się kilkadziesiąt osób z obsługi zespołu, tłum na płycie zdecydowanie gęstniał, pojawiło się też sporo widzów na pustawych do tej pory trybunach. Najpierw z ogromnych głośników popłynęli Black Sabbath z "Sabbath, Bloody Sabbath", następnie punktualnie o 21:00 usłyszeliśmy kultowy "Doctor, Doctor" U.F.O.
Kiedy scenę przeczesały czerwone reflektory, kiedy huknęło potężne intro "Satellite 15...", a na telebimach wyświetlano fantastyczna animację z udziałem Eddie Aliena - wiedzieliśmy, że czeka nas misterium. Czy można opisać ten koncert inaczej, niż nieziemski spektakl!? Rewelacyjne światła, forma zespołu - knockout, forma Bruce'a Dickinson'a - najlepsza od kilku poprzednich wizyt w Polsce. Doskonale wypadły... cholera, wszystkie utwory.
Iron Maiden, Warszawa 10.06.2011, fot. W. Dobrogojski
Oczywiście nie zabrakło konferansjerki frontmana przed "Coming Home" i "Blood Brothers", kapitalnej gry aktorskiej podczas "When The Wild Wind Blows" i "The Talisman", a wersja "Dance Of Death" zmiotła z posad tę znaną z koncertu w Dortmundzie w 2003. Słowem - Iron Maiden udowodnili, iż wszystkie pozostałe grupy zaproszone na festiwal to przy nich jakiś tandetny żart... Nie mogło zabraknąć Bruce'a Kawalerzysty podczas "The Trooper" i chodzącego Eddiego Aliena z gitarą na "The Evil That Men Do". Kapitalnie sprawdził się pomysł z kamerami w głowie stwora i emisją obrazu na telebimy. Co do Edwarda, ten chodzący wydawał się żywcem wyjętym monstrum z filmu "Obcy". Był chyba najbardziej realistyczną inkarnacją maskotki Ironów!
Podczas "Iron Maiden" zgromadzona publiczność dostała to, na co czekała - ogromnego Eddie Aliena. Najpierw gigantyczne paluchy stwora objęły tylną część estrady, następnie, bardzo powoli, wynurzał się jego gigantyczny łeb. Ogromna głowa miała 8 metrów, lustrowała publiczność czerwonymi oczami, a palce układały się w symbole horned hand. Naturalnie że taki spektakl wzbudził entuzjazm. Niemal co kompozycja zmieniały się panoramiczne tła za estradą - to znak firmowy zespołu.
Iron Maiden, Warszawa 10.06.2011, fot. W. Dobrogojski
Brawurowe wykonania "Hallowed Be Thy Name" i "The Number Of The Beast" z ogromnym posągiem Belzebuba i pięciominutowa wersja "Running Free" - dopełniły programu imprezy w ramach bisów. Dickinson przedstawił kolegów z właściwym sobie poczuciem humoru, a po koncercie wszyscy panowie obdarowali tłum pałeczkami, kostkami, frotkami i czapeczką (Dickinson). Bruce nie omieszkał wspomnieć o rewelacyjnym przyjęciu w naszym kraju, złotych płytach za "The Final Frontier" (2010) i kilku DVD oraz "ponad 40 tysiącach ludzi" zgromadzonych na lotnisku Bemowo. Tak zakończyła się dziewiąta wizyta Iron Maiden w Polsce i ich dwudziesty(!) show w naszym kraju.
Oczywiście, mankamentem był dobór składu festiwalu (łapanka i chaos stylistyczny), potworna drożyzna, braki organizacyjne i zdecydowanie przebasowane brzmienie wszystkich grup. Mimo to chyba nikt nie miał większych powodów do skarg i zażaleń. Oby w przyszłym roku organizatorzy zafundowali nam niegorszy spektakl, choć niekoniecznie na "bemowskim klepisku".
Zobacz zdjęcia: Iron Maiden, Motorhead, Mastodon, Volbeat, Devin Townsend Project.
Przeczytaj relację - autor Mikele Janicjusz.
I jeszcze ta gadka Bruce'a o jakiejś islamsko-gejowskiej rodzinie... Żenada
Materiały dotyczące zespołów
- Iron Maiden
- Motorhead
- Mastodon
- Volbeat
- Devin Townsend Project
- Killing Joke
- Hunter
- Corruption
- Made of Hate
Zobacz inną relację
"Sonisphere Festival 2011", Warszawa "Lotnisko Bemowo" 10.06.2011
autor: Mikele Janicjusz