zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

relacja: "Ino-Rock Festival 2012", Inowrocław "Teatr Letni" 8.09.2012

15.09.2012  autor: Meloman
wystąpili: Hawkwind; Gazpacho; Soen; Tune; hipiersoniK
miejsce, data: Inowrocław, Teatr Letni, 8.09.2012

To już po raz kolejny wybrałem się na "Ino-Rock Festival". W 2012 roku mamy mały jubileusz, gdyż jest to piąta edycja imprezy. Pogoda niezła, trochę chłodniej w porównaniu do roku ubiegłego, tradycyjnie - jest sucho, bez opadów. Za to otoczenie "Parku Solankowego" ulega przeobrażeniom. Cała ulica Świętokrzyska wraz z chodnikami jest obecnie remontowana. Co prawda głębokich wykopów już nie ma, nawet można przez nią przejechać, ale nawierzchnia praktycznie w tej chwili nie istnieje. No cóż, takie są uroki remontu, najpierw musi być bałagan. Niestety wpłynęło to także na stan powierzchni obszaru zajmowanego przez festiwal, bo został on zmniejszony o kilka metrów roboczym ogrodzeniem. Miało to wpływ na ilość przenośnych toalet, których było tym razem tylko pięć. Poza tym na terenie umieszczono punkty gastronomiczne i handlowe - jak każdego roku. Organizatorzy zdawali sobie sprawę z pewnych utrudnień, jakie mogły wystąpić podczas widowiska, stąd na wrotach wejściowych zawieszono odpowiednią informację, którą przedstawia poniższe zdjęcie.

"Ino-Rock Festival 2012", Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
"Ino-Rock Festival 2012", Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

Tegoroczny "Ino-Rock" rozpoczął się dzień wcześniej koncertem formacji Quidam w "Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej" o godzinie 20:00. Niestety nie było mnie tam. Cieszę się z tego, że impreza rozwinęła do dwudniowej, ale nie mogłem uczestniczyć w jej inauguracji w piątek. A o tym, jak było, informacje do mnie nie dotarły. Zacznę jednak od początku, czyli po czterogodzinnej podróży (byłem z moim muzycznym serdecznym kolegą Januszem i jego wygodnym jak dla mnie samochodem) ustawiliśmy się w kolejce do wejścia i od razu zawarliśmy bardzo sympatyczną znajomość z małżeństwem z Kołobrzegu, które po raz pierwszy wybrało się do Inowrocławia. Dalej spotykam znajomych z innych koncertów. Oprócz tego bardzo wiele twarzy jest mi znanych, gdyż co roku widuję je w tym miejscu. Jednak odniosłem wrażenie, że tego wieczoru do "Teatru Letniego" przybyło mniej widzów niż zazwyczaj.

Hipersonik, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Hipersonik, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

16:50 - 17:20 hipiersoniK

Tym razem na estradzie nie ujrzeliśmy konferansjera, który zapowiadał poszczególnych wykonawców (a szkoda). Festiwal rozpoczął wokalista hipiersoniK, czyli Marcin Babko (pseudonim Hipiey), który powitał wszystkich i zapowiedział, że zagrają sześć piosenek. Nie mogło mi wtedy przyjść do głowy, iż ten muzyk (nie tylko on) odegra w dalszej części imprezy znaczącą rolę w innej formacji. Piszę o tym dlatego, że nie wiązałem wielkich nadziei z występem, jaki ekipa miała przedstawić (nie znam ich twórczości). Wśród tych sześciu zapowiedzianych utworów zabrzmiały między innymi "Regulator", "Momental" i "Podatek od grawitacji". Na scenie zobaczyliśmy jeszcze dwóch artystów - Marcina Sosnę, który wgrywał na saksofonie różnorodne frazy psychodeliczno-jazzowe, i na perkusji Pierre, inicjatora tego muzycznego projektu. Na zakończenie muzycy zaprezentowali swoją wersję jednego z pierwszych nagrań King Crimson, "21st Century Schizoid Man", w którym Marcin śpiewał przez megafon.

Tune, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Tune, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

17:40 - 18:35 Tune

Drugi wykonawca to łódzki kwintet Tune, który ma już za sobą debiutancki album "Lucid Moments", wydany w roku bieżącym. Wokalista kapeli Kuba Krupski, obdarzony charakterystycznym zachrypniętym głosem, pokazał się w kaftanie bezpieczeństwa i w tym stroju wytrwał do końca koncertu. Jedynie w trzecim w kolejności numerze rozwiązał rękawy i występował dalej z długimi trokami, które majtały się po deskach scenicznych, ale widać mu to nie przeszkadzało. W zespole niezbyt często używany w rocku instrument, czyli akordeon, na którym wygrywał Janusz Kowalski. Ponadto fantastycznie wykonujący rockowe partie gitarzysta Adam Hajzer. Artyści przedstawili dziewięć kawałków o różnym natężeniu i rytmice. Były mocne gitarowe zagrania, niebanalne formy wokalne, psychodeliczne odlotowe solówki Adama. Kilka pozycji miało kształt instrumentalny. Kuba tańczył na scenie z mikrofonem, względnie niczym chory psychicznie pacjent siedział na deskach kiwając się w rytm muzyki. W jednym z nagrań - siódmym według kolejności - muzycy stworzyli niepowtarzalny klimat stylistyczny, łącząc punkowy wokal z progresywną gitarą. Przy jednym z numerów na początku ich seta jakiś podcięty gościu podszedł pod barierki i wrzasnął kilka razy: "Kuba!!!". Na szczęście wielce to go osłabiło i już więcej nikomu nie przeszkadzał. Pozostali członkowie tej bardzo obiecującej ekipy to: Leszek Swoboda - gitara basowa, śpiew oraz Wiktor Pogoda na perkusji.

Soen, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Soen, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

19:05 - 20:05 Soen

Przygotowania do występu kolejnej załogi trwały około pół godziny. Najpierw ustawiono po bokach estrady dwa oprawione w ramy plakaty, na których widniał rysunek przekroju podłużnego ciała kobiety widziany od frontowej strony. Plakaty jak i wielkie logo zespołu na ekranie w głębi zostały podświetlone (białe litery i kontury na ciemnoniebieskim tle). Słońce powoli już zachodzi. Szwedzi z Soen rozpoczęli od kawałka "Fraccions". Ich muzyka charakteryzuje się połamanymi rytmami, ale zachowuje melodyjność. Zagrali zarówno ostre propozycje, jak i ballady rockowe. Skromna, aczkolwiek wyrazista scenografia zmieniała barwy przy poszczególnych piosenkach - poprzez kolor czerwony, zielony, niebieski i wróciła do biało-niebieskiego na koniec występu. Wśród nagrań zabrzmiały jeszcze "Canvas", a także cover Pink Floyd w postaci "Hey You". Usłyszeliśmy dziesięć utworów, a na koniec świetny "Savia", który umieszczony jest również jako ostatni na ich debiucie o tytule "Cognitive". Gdy schodzili ze sceny, wokół zrobiło się już prawie zupełnie ciemno.

Gazpacho, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Gazpacho, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

20:35 - 22:10 Gazpacho

Relację z występu tej formacji rozpocznę od retrospektywnego cofnięcia się w czasie. Odsłona pierwsza: Jest 16 maja 2004 roku. Siedzę na widowni "Filharmonii Pomorskiej" w Bydgoszczy. Czekam na koncert Marillion, który ma promować "Marbles". Ale najpierw pojawia się support. Wychodzą muzycy jakiejś norweskiej grupy, zwącej się Gazpacho. Zagrali trochę ponad pół godziny i w ogóle mnie się nie podobało. Tylko partia basu zapierała dech w piersiach. Tyle z ich występu utkwiło mi w pamięci. Nawet swoje płyty sprzedawali, ale nie kupiłem. Bo po co? Gazpacho, kto słyszał o takim zespole? Odsłona druga: Mamy 3 marca 2009. Usłyszałem właśnie w radiowym nocnym programie numery z piątego albumu "Tick Tock" Gazpacho. Ładne, nie mam zastrzeżeń. Tylko sam nie wiem, czy jest mi potrzebny do szczęścia drugi Marillion. Nie zainteresowało mnie. Odsłona trzecia: Jestem na "Ino-Rock Festival" w dniu 8 września 2012. Zbliża się godzina 20:30. Czekam z niecierpliwością na występ znakomitej grupy progresywnego rocka z Norwegii - nazywają się Gazpacho. Przekonałem się już całkowicie do tej muzyki. Znam doskonale ich ostatnie trzy wydawnictwa i czuję, że to będzie świetne przedstawienie.

Gazpacho, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Gazpacho, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

A teraz do rzeczy. Szóstka Norwegów rozpoczęła swój set od połączonych utworów "Monument" oraz "Hell Freezes Over I" z ostatniego kompaktu "March Of Ghosts". Od razu zrobiło się magicznie i tak już zostało do samego końca. Wokalista Jan Henrik Ohme pozostawał jakby w cieniu skąpych świateł. Z tyłu na ekranie przebiegały wizualizacje w formie filmów, ruchomych obrazów lub zdjęć. Sporo było tu nawiązań do krajobrazów i widoków związanych ze słońcem. Artyści przedstawili nam głównie materiał ze swoich trzech ostatnich krążków. Oprócz najnowszego także z "Tick Tock" (2009) oraz "Missa Atropos" (2011). Magię tworzyły takie tytuły, jak kilkunastominutowy "Walk", potem "Vera" i fantastycznie piękne nagranie "Black Lily", w trakcie którego na ekranie wyświetlany był film z udziałem postaci kurczaka z modeliny. Widnieje on na zdjęciach w książeczce dołączonej do "March Of Ghosts". Niebagatelną rolę w tworzeniu nastroju odgrywał skrzypek Mikael Kromer oraz gitarzysta Jon Arne Vilbo ze swoimi lirycznymi solówkami. Ze starszych dokonań muzycy zaprezentowali nam dosyć długi fragment połączonych ze sobą "Chequered Light Buildings" oraz "Upside Down". Obydwa z albumu "Night" (2007). Wyśmienicie wypadł energetyczny "Golem" z wyraźną i dynamiczną grą białych świateł na scenie. Na finał zabrzmiała najpierw kolejna klimatyczna perełka "Winter Is Never" (istne cudo), a na bis coś z początkowego okresu twórczości, czyli "Bravo".

Setlista wyglądała następująco: Monuments / Hell Freezes Over I, Defense Mechanism, The Walk Part 1, The Walk Part 2, Vera, Golem, Black Lily, Chequered Light Buildings / Upside Down, Splendid Isolation, Winter Is Never, Bravo.

Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

22:30 - 0:10 Hawkwind

Chociaż Hawkwind działa już od 1969 roku, jest to pierwsza wizyta zespołu w Polsce. Do tej pory wydał około trzydziestu studyjnych płyt. Ostatnią w bieżącym roku pod nazwą "Onward". Już sam początek koncertu zapowiadał niezwykły spektakl. Otóż, gdy wszyscy zajęli miejsca i zabrzmiały pierwsze dźwięki, na estradę wkroczył jakiś wysoki stwór ze świecącymi na zielono oczami. To jedna z pań tancerek w przebraniu na szczudłach. Druga pani natomiast rozpoczęła taniec z ową tajemniczą zjawą. A na ekranie mnóstwo kolorowych migających obrazów. Docierał do nas bardzo selektywny, czysty i podany z niesamowitą energią dźwięk w kawałkach "You'd Better Believe It" oraz "Hills Have Ears" i "Seasons" z najnowszego krążka. Wokalnie udzielali się grający na gitarze lider Dave Brock (stuknęło mu już siedemdziesiąt jeden lat) oraz słusznej postury basista używający również kontrabasu ze smyczkiem. Tańczące panie towarzyszyły artystom przez całe widowisko w różnych przebraniach, zarówno ziemskich, jak i nie z tej planety. Wystąpiły nawet odziane w świecące żarówki. Z estrady płynęła porcja muzyki podawana w rytmach hard rocka i psychodelii, oprawiona elementami space rocka. Po instrumentalnym "Southern Cross" (także z ostatniej płyty) przyszedł czas na fragment legendarnego longplaya "Warior On The Edge Of Time" z 1975 roku w postaci połączonych ze sobą "Assault And Battery" oraz "The Golden Void". Jednak numery te zostały przedstawione w szybszym tempie niż w wydaniu studyjnym. Piękne dziewczyny jeszcze raz rozproszyły naszą uwagę, kiedy zatańczyły w skąpych strojach podczas utworu "Prometheus".

Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

W tym miejscu chciałbym wrócić do wątku, który rozpocząłem, gdy opisywałem występ hipiersoniK. Otóż na scenie pojawili się dwaj nasi muzycy: Marcin Babko przy mikrofonie oraz Michał Sosna z saksofonem. A koledzy z Hawkwind prezentowali dalej kolejny punkt programu, czyli "Sonic Attack", podczas którego właśnie Marcin przekładał na język polski całą partię wokalną mającą formę deklamacji. Obydwaj pozostali na deskach już do końca, wspólnie występując z gwiazdą wieczoru. I jeszcze jedno - ja nie wiedziałem (i nie zauważyłem), iż za perkusją Hawkwind zasiadł trzeci artysta z tej ekipy, to znaczy Pierre. Jak się okazało, ale już na zakończenie, bębniarz Richard Chadwick trafił do szpitala kilka dni temu i występ formacji w Inowrocławiu stanął pod znakiem zapytania. W tym układzie padła propozycja, aby perkusista hipiersoniK zagrał na bębnach. Pierre podjął się tego niesłychanie trudnego wyzwania i udało się. Trzeba to podkreślić, że zagrał bez próby, gdyż nie było czasu. Niesamowite!

Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman
Hawkwind, Inowrocław 8.09.2012, fot. Meloman

Hawkwind z hipertronikKiem (nazwijmy ten skład Hawktronik) przedstawili jeszcze dwa numery. Obydwa w formie bardzo dynamicznego i melodyjnego rocka. Najpierw "Damnation Alley", a później jeszcze "Hassan I Sahba" z muzycznymi motywami Bliskiego Wschodu. Na bis wykonali jeden z pierwszych przebojów bandu, powstały w 1972 roku nieśmiertelny hit "Silver Machine". W jego trakcie tancerki występowały jako roboty w srebrnych kombinezonach. Wspomnę o jeszcze jednym drobiazgu, a mianowicie udało mnie się wypatrzyć, iż klawiszowiec grał na instrumencie VK-8 Poland (wiadomo, że to Roland z zaklejoną nóżką literki R). Nie musieli tego robić, a jednak chciało im się. To był bardzo dobry występ i nie było wątpliwości, że na zakończenie piątej edycji "Ino-Rock" pokazała się gwiazda i legenda psychodelicznego oraz kosmicznego rocka w widowisku muzyki, świateł, tańca i efektów wizualizacji. Jedna z najstarszych czynnie działających w tym stylu kapel na świecie.

Jeżeli chodzi natomiast o listę utworów - stała się rzecz straszna i niebywała - bo jednego z nich nie rozpoznałem (niestety). Liczę jednak na łagodne potraktowanie i niski wymiar kary. Setlista po uwzględnieniu tego faktu wygląda następująco: The Awakening, You'd Better Believe It, Hills Have Ears, Seasons, Southern Cross, Assault And Battery / The Golden Void, Where Are They Now, Prometheus, (nierozpoznany), Sonic Attack, Damnation Alley, Hassan I Sahba, Silver Machine.

Komentarze
Dodaj komentarz »
soen
pik (gość, IP: 79.163.46.*), 2012-09-19 13:34:34 | odpowiedz | zgłoś
fajna kapelka, choć troche za bardzo graja pod toola ;) a hawkind wymiata:)
Oby tak dalej
jans (gość, IP: 88.199.45.*), 2012-09-19 09:39:57 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam się prawie ze wszystkim, co opisał Meloman.
Może o Tune nie napisałbym tak pochlebnie, wg mnie byli najsłabsi tego dnia. Układ utworów jakoś nie pasował, wykonawstwo czasem średnie i przegadany występ - jeszcze muszą się sporo nauczyć. Ale za to koncert Hawkwind - powalający. Po prostu.
Może kilka uwag organizacyjnych.
Umieszczenie toalet zaraz przy wejściu, pomiędzy stoiskami z płytami a gastronomią było nieporozumieniem, i do tego pięć toalet na tylu ludzi, i jedna zapchana umywalka - kaszana.
Brak konferansjera - czas oczekiwania na kolejny zespół dłużył się niesamowicie, a konferansjer w tym czasie mógł przedstawić zespół, jego historię, dyskografię, wprowadzić, poinformować. Czas oczekiwania by się skrócił.
Może podsunąć organizatorom pomysł na giełdę, pchli targ gadżetów, płyt, plakatów, koszulek itp. rzeczy związanych z tematem festiwalu. Jednym zbywają, a innym by się spodobały. A kontakt bezpośredni, to nie to samo, co portale aukcyjne.
I chwała ludziom, co przyjeżdżają na ten festiwal, wiek już raczej średni, ale chęć przeżycia czegoś innego, ciągnie do Inowrocławia - oby jak najdłużej.
Do zobaczenia z rok.
re: Oby tak dalej
Meloman (gość, IP: 80.50.143.*), 2012-09-19 11:00:16 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dziękuję za obszerny i rzeczowy komentarz. Ciekawe jakich wykonawców zobaczymy w przyszłym roku.
Serdecznie pozdrawiam.

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?