- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Illusion, Acid Drinkers, Coma, Hunter, Wrocław "Hala Stulecia" 13.12.2008
miejsce, data: Wrocław, Hala Stulecia, 13.12.2008
13 grudnia 2008 we Wrocławiu miał się wydarzyć koncert wyjątkowy, można wręcz powiedzieć, że podwójnie szczególny. Po 9 latach nieobecności na scenie, odpowiadając na liczne prośby fanów, powrócił na jeden jedyny koncert zespół Illusion. Kolejnym powodem niezwykłości sobotniego wydarzenia był pierwszy występ Acid Drinkers po niedawnej nagłej śmierci gitarzysty zespołu Aleksandra "Olassa" Mendyka. Wrocław to dla Acid Drinkers szczególne miasto, tutaj zadebiutowali na wielkiej scenie (koncert "Rock on Island" w 1989 roku), tu też zagrali jak dotąd jedyny koncert w karierze, gdy zmuszeni byli wystąpić w trzyosobowym składzie - dzień po odejściu... Lipy w 2004.
Illusion, Wrocław "Hala Stulecia" 13.12.2008, fot. Kriz
Byłem pełen obaw jadąc do Wrocławia - czy Illusion w zderzeniu ze swoją legendą, po latach, wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko; czy też fani po tak długiej rozłące będą w stanie licznie zjawić się pod sceną?
Również występ Acid Drinkers stawiał pytania - czy ktoś zastąpi Olassa? Może Lipa, przecież nie tak dawno grał w ich szeregach? Może wróci Litza, czego chyba najbardziej domagali się fani na forach internetowych? Jaki będzie ten występ? Smutny i refleksyjny, czy raczej muzycy i przyjaciele będą się starali przekonać siebie i innych, że "show must go on", grając po prostu swoje?
Oba występy rozwiały wszelkie obawy i dały odpowiedź na wszystkie pytania. Ale po kolei...
Przyjeżdżając pod "Halę Stulecia" mogłem zdławić w zarodku swoją pierwszą obawę - fani w swojej liczebności nie zawiedli: wszędzie tłum zróżnicowanych wiekowo amatorów ciężkich dźwięków, znakomita większość sympatyków Illusion ubranych w czarne t-shirty z charakterystycznym białym logo gwiazdy wieczoru. Obecność "koników" pod kasami dyskretnie proponujących sprzedaż biletów szybko i jednoznacznie dała mi do zrozumienia, że w "Hali Stulecia" tego wieczoru będzie komplet.
Acid Drinkers, Wrocław "Hala Stulecia" 13.12.2008, fot. Kriz
Po dość sprawnym - biorąc pod uwagę liczbę chętnych - wejściu do hali udałem się na rekonesans mający na celu ocenę poziomu organizacji imprezy. I tu kolejne pozytywne zaskoczenie - skala koncertu w żadnym razie nie zaskoczyła organizatorów, wręcz przeciwnie. Imponująca, duża scena, świetne oświetlenie, dwa telebimy zapewniające dobrą widoczność w najdalszym końcu hali, sprawny catering - szybko, całkiem smacznie jak na warunki koncertowe, choć dość drogo. Do tego dobrze zaopatrzony "merch", gdzie można było kupić specjalnie przygotowane na tę okazję koszulki bądź inne pamiątki, nie wspominając o płytach.
Dla zwolenników konsumpcji napojów wyskokowych stworzono specjalne strefy, gdzie również sprawnie można było nabyć i wypić piwo, choć trzeba było to okupić staniem w dość zatłoczonym i zadymionym pomieszczeniu.
W trakcie koncertu okazało się również, że ochrona nie musi się kojarzyć tylko z brutalnymi osiłkami - "napływających" do fosy zwolenników takiej rozrywki grzecznie odprowadzano do furtki. Byłem też świadkiem, gdy jeden ochroniarz ulitował się nad nieco "niedotlenioną" fanką i na jej prośbę wyciągnął ją spod barierki i odprowadził do furtki.
Jedynym mankamentem organizacyjnym było dość zaskakujące rozwiązanie oddawania odzieży - najpierw duża kolejka po żeton, potem mniejsza do szatni, ale nawet to zajęło mi mniej czasu niż się spodziewałem.
Po zapoznaniu się z imponującą infrastrukturą i topologią "Hali Stulecia", czas było się udać zobaczyć głównych aktorów widowiska. Niestety, na występ lokalnego Clon nie zdążyłem. Gdy znalazłem się pod sceną, na deskach szalał Hunter. Musze przyznać, że wcześniej nie miałem okazji zobaczyć ich na żywo. Zespół ten wywołuje raczej skrajne emocje - od uwielbienia do zdecydowanej niechęci, muszę jednak przyznać, że ich występ był ciekawy, może trochę przydługi, ale godny odnotowania. Zagorzała grupa fanów bawiła się doskonale nie dając zespołowi zejść ze sceny bez bisu. Zaskakujące i nieco rozczarowujące było również to, że Hunter był najlepiej nagłośnioną kapela tego wieczoru...
Chwilę później całkiem sympatyczny, choć obawiam się, że nie do końca wtajemniczony w "klimaty", konferansjer zapowiedział kolejny zespół wieczoru: na deskach stanęła Coma. Nie jestem wielkim fanem tej grupy, toteż po trzech utworach poszedłem wzmocnić się przed zbliżającymi się emocjami. Zatem poznałem wszelkie uroki wyżej opisanej infranstruktury ;).
Sądząc po reakcji coraz liczniej gromadzących się i rozentuzjazmowanych fanów, Coma dała dobry koncert, idealnie rozgrzewając tych, którym to było potrzebne. Jednak niezaprzeczalnymi gwiazdami tego koncertu były dwie grupy, które wystąpiły po nich.
Acid Drinkers, Wrocław "Hala Stulecia" 13.12.2008, fot. Kriz
Acid Drinkers zaczęło swoje show wchodząc na scenę przy dźwiękach z "Króla Lwa". Po chwili było jasne - zagrają tylko w trzech, co podkreślił Titus w przerwie między utworami. I to był właściwie jedyny werbalny komentarz do nieobecności Olassa tego wieczoru. Nie było żadnych płomiennych przemów, czy innego użalania się nad losem, żadnego patosu. Bardziej wymownym i na miejscu komentarzem była gitara oparta o piec obok naturalnej wielkości zdjęcia Olassa.
Popcorn bardzo sprawnie odegrał wszystkie "nieswoje" partie. Owszem, brakowało drugiej gitary, lecz akurat to nie było tego wieczoru najważniejsze. Cały występ był nieco oszczędniejszy w wyrazie niż zwykle, mniej było zagadywania publiczności przez Titusa, choć nie zabrakło tradycyjnego "Ołłłkeeeej?" czy "Pasuuuuje?" i zapowiadania kolejnych utworów. Skoro przy nich jesteśmy - znakomita większość pochodziła z ostatniego "Verses of Steel" - zagrali "Fuel of My Soul", "In A Black Sail Wrapped", "The Ark", "Silver Meat Machine", "Swallow The Needle", "The Rust That I Feed" i niezwykle entuzjastycznie przyjęty, jakże wymowny "We Died Before We Started To Live". Nie zabrakło starych sprawdzonych hitów, jak "Drug Dealer", "Marian Is A Metal Guru", "The Joker", "United Suicide Legion", "Megalopolis". Usłyszeliśmy też rzadziej grane "Anybody Home??!!" i "High Proof Cosmic Milk".
Na koniec muzycy zeszli ze sceny, a na telebimach ukazał się klip do "Blues Beatdown" z ostatniej płyty Acidów, zawierający zdjęcia i krótkie urywki filmów z Olassem w roli głównej. To był jego ostatni występ i zarazem najbardziej wzruszający moment wieczoru - wielu fanów nie mogło ukryć łez. Na koniec wielkie brawa, skandowanie jego imienia. Bisu nie było. Popcorn jeszcze długo nie mógł zejść ze sceny, dając do zrozumienia, że ciężko jest mu się rozstać z przyjacielem. Jak dla mnie i chyba dla wielu tam obecnych - ta forma pożegnania zaprezentowana przez Acidów była najlepsza z możliwych. Bałem się groteskowej stypy, a tak byłem świadkiem po prostu świetnego rockowego koncertu z bardzo wymownymi akcentami. Acid Drinkers i ich fani pożegnali przyjaciela. Aby uczynić to godnie, nie musieli wymawiać ani jednego słowa...
Illusion, Wrocław "Hala Stulecia" 13.12.2008, fot. Kriz
Zgodnie z oczekiwaniami to nie koniec emocji tego wieczoru. Po krótkiej przerwie, po (znowu) sprawnej zmianie "dekoracji" na scenie, zameldował się Lipa z resztą zespołu. Ubrany w charakterystyczną czapkę "uszatkę" dominował na scenie nie tylko wizualnie, ale też przykuwał wzrok energicznym zachowaniem. Na pierwszy ogień poszedł chyba najbardziej znany utwór - "Nóż", z drugiej płyty. Dość zaskakujące, ale chyba celowe, gdyż publiczność od razu oszalała - pod sceną zrobił się bardzo przyzwoity kocioł (choć na Acidach chyba było równie wesoło), wspólny śpiew na 9 tysięcy gardeł i tak już zostało do końca (może poza utworem "140"). W pierwszej, "elektrycznej", części koncertu na gitarze zagrał Sivy z Tuff Enuff, na drugiej, krótszej i akustycznej za wiosło chwycił Jerry, czyli nominalny gitarzysta Illusion. Zespół zaprezentował wszystkie największe przeboje(?), potwierdzając, że nabierają jeszcze większej siły odegrane na żywo.
Poza powyższymi usłyszeliśmy m.in. "Tło", "W Słomę Rąk", "B.T.S", "Nikt", "Big Black Hole", "To Co Ma Nadejść", "Vendetta", "Kły", "Fame", "Keff", "Adubi", "Trzy Ptaki", "Little Bit Faster", "Skoczny", "Pukany" i znakomicie przyjęty "Na luzie".
Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się Guzik (w życiu bym go nie poznał na ulicy, w końcu wyrosły mu włosy ;) ), wspólnie z chłopakami zaśpiewał "Wojtka". Po tym utworze nastąpiła zmiana nastroju - w akustycznej aranżacji usłyszeliśmy "Cierń" i "Choćby Jęk". Zrobiło się bardzo nostalgicznie, gdzieniegdzie nieśmiało rozbłysły zapalniczki. Na koniec Lipa zadedykował "Tylko..." Olassowi - kolejny wzruszający moment wieczoru (jego fotografia oraz gitara pozostały na scenie przez cały koncert Illusion). Oczywiście na tym nie mogło się skończyć i na bis zagrali jeszcze raz "Nóż".
Tym mocnym akcentem zakończył się ten siedmiogodzinny koncert. Widać było, że fani Illusion wychodząc z "Hali Stulecia" byli w siódmym niebie, występ całkowicie wynagrodził im dziewięcioletnie oczekiwanie na koncert swoich idoli. Z drugiej strony na pewno rozbudzi ich nadzieje, że Lipa i spółka będą grali dalej, lecz lider zespołu kategorycznie zapowiedział, że to nie nastąpi. Szkoda, bo rzadko który polski zespół jest w stanie przyciągnąć 9 tysięcy ludzi na jeden koncert.
To było bez wątpienia wyjątkowe widowisko. Wzorowa organizacja, świetna oprawa, liczna i aktywna publiczność oraz znakomita, szczególna, czasem podniosła atmosfera. Chwile radosne i bardziej smutne. Zastanawiam się nad obsadą - z całym szacunkiem dla ich fanów, Hunter i Coma nie bardzo pasowali muzycznie do Acid Drinkers i Illusion. W dodatku podczas występu obu gwiazd wieczoru troszkę szwankowało nagłośnienie. Tych drobnych niedogodności chyba nawet nikt nie zauważył, a już z pewnością nikt ich nie będzie pamiętał. Ważne, że najbardziej zainteresowani zapamiętają ten koncert na długo.
Zobacz zdjęcia z koncertu:
- Illusion,
- Acid Drinkers,
- Coma.
Co do koncertu - Coma się nie nadaje. Jeśli obrażam fanów - przepraszam, ale chyba sami słyszeli. Bardzo chciałem zobaczyć jak wyjdą live, ale rozczarowali. Nieprzemyślany "set", brak energii i ogólna ospałość.
Acidzi jak zwykle świetnie i bardzo mądrze. Zgadzam się w pełni, że nie było żenującej stypy. "Blues" na koniec to pomysł genialny.
A Illusion... och warto było te 9 lat czekać. Jeden z najlepszych koncertów w życiu.
Kto wpadł na tak świetny pomysł?
Konferansjer nie bardzo wiedział po co tam jest i kogo zapowiada.
Szatnie - gigantyczne kolejki i totalna dezorganizacja, po co stanie w dwóch miejscach?
Strefy z piwem: ciasne, zadymione, chronione, żeby przypadkiem nie wyjść z piwem. Tylko w Polsce spotkałem się z tym, że nie można z piwem w plastikowym kuflu wejść na salę koncertową. Rollbary powinny stać na każdym rogu, a wręcz i na hali.
Sam koncert oczywiście świetny i tu podpisuję się pod tym, co napisał kriz.
Dość mam gigów, na których banda pijanych kolesi rozbija się pod sceną z piwem, oblewając wszystkich i wszystko dookoła.
Pomysł z palarniami - świetny. Choć dalej pojawiło się kilku wyłamujących, to i tak jestem bardzo wdzięczny organizatorowi, że zadbał nie tylko o zdrowie, ale i o komfort uczestników tego wiekopomnego koncertu.
Materiały dotyczące zespołów
- Illusion
- Acid Drinkers
- Coma
- Hunter