zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

relacja: Hypocrisy, Decapitated, Survivors Zero, Katowice "Mega Club" 26.01.2010

28.01.2010  autor: Verghityax
wystąpili: Hypocrisy; Survivors Zero; Decapitated
miejsce, data: Katowice, Mega Club, 26.01.2010

Pewien mędrzec powiedział kiedyś, że znudzić się sutami Horgha, to jak znudzić się życiem. A biorąc pod uwagę fakt, iż ten słusznej postury Norweg, oprócz łojenia w bębny w Immortalu, od roku 2004 zasiada również za garami w szwedzkim Hypocrisy, nadarzyła się świetna okazja, by umilić sobie egzystencję na tym łez padole. Początkowo koncert deathowej formacji Petera Tagtgrena miał się odbyć w gdyńskim "Uchu", jednak ostatecznie, ku mojemu ukontentowaniu, imprezę przeniesiono do katowickiego "Mega Clubu". Wedle pierwotnych zapowiedzi, zadanie rozgrzania publiczności miało przypaść w udziale duńskiemu Hatesphere oraz Finom z Survivors Zero, lecz na miesiąc przed rozpoczęciem trasy Hatesphere wypadli z rozpiski - jak podaje oficjalne oświadczenie, decyzja takowa zapadła w wyniku odejścia z zespołu perkusisty Dennisa Buhla. Z jednej strony liczyłem na to, że zobaczę Hatesphere w akcji, ale z drugiej organizatorowi udało się zaklepać godne zastępstwo: polski towar eksportowy, czyli Decapitated, powracający z otchłani niebytu po tragedii z listopada 2007 roku.

Hypocrisy, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni
Hypocrisy, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni

Podwoje "Mega Clubu" otworzyły się o 18, lecz do właściwego startu należało jeszcze poczekać godzinę. Na szybko i sprawnie rozstawionym stoisku z merchandisem zaopatrzyć się można było we wszelkiej maści pamiątki. Decapitated przygotowało specjalną serię koszulek, z których dochód przeznaczony był w całości na dalszą rekonwalescencję Covana.

Na koncert przytaszczyło się ok. 150-200 osób. Jak dla mnie to raczej rozczarowująca frekwencja, aczkolwiek spora w tym pewnie wina daty - wiadomo, ciężko ściągnąć zadowalającą liczbę ludzi w dzień pracujący.

Punktualnie o 19 na scenie pojawili się muzycy z Survivors Zero. Przyznam, że nie do końca wiedziałem, czego się po chłopakach spodziewać. Ta relatywnie młoda kapela wydała w zeszłym roku swój debiutancki długograj pt. "CMXCIX", z którego tylko jeden wałek ("Armageddon Cult") da się usłyszeć na ich stronie myspace. Niestety, numer ten, jako pierwszy na setliście tego wieczoru, został doszczętnie skopany przez dostrajanie się i problemy z nagłośnieniem. Na szczęście owe niedociągnięcia błyskawicznie usunięto i potem Survivors Zero ruszyli już z kopyta. Finowie zaprezentowali solidny death metal z melodyjnymi elementami, konkretny niczym dobrze wysmażony befsztyk. Pełen energii frontman, Tommi Virranta, dudnił srogim, brutalnym wokalem, aż miło słuchać. Instrumentaliści nie pozostali daleko w tyle, dając naprawdę żywiołowy popis. Jakby to powiedział pan Wolf z "Pulp Fiction", żadnego lizania się po chujach. Fajnie zobaczyć świeżą krew, grającą porządną, bezpretensjonalną muzę pozbawioną nu i core'owych inklinacji. Co prawda większość zgromadzonych w klubie osób nie pokusiła się o jakąś interakcję z zespołem, choć była to przypuszczalnie kwestia nieznajomości materiału. Finowie dostali 40 minut i w moim mniemaniu wycisnęli je do końca niby soczystą cytrynę. Oprócz "Armageddon Cult", poczęstowali publikę "Thorns of Rapture", "Scavengers of Christ", "I Bury Them Deeper", "Lucifer Effect", "Trail of Fears", "I Am the Gun", "Reclaim My Heritage" i "Embrace the Inferno". Wbrew temu, co utrzymuje dział muzyczny pewnego Wielkiego Portalu, Survivors Zero nie zagrali wcale "Fortress of Lies", lecz cover "People of the Lie" Kreatora z płyty "Coma of Souls". Przy tym utworze, którego, jak stwierdził gitarzysta Sami Jamsen, wstyd nie znać, od razu się zakotłowało pod pudłem.

Survivors Zero, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni
Survivors Zero, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni

Około godziny 20 przyszła pora na Decapitated, w którym z oryginalnego składu ostał się jedynie Vogg. Basista Marcin odszedł, a jego miejsce zajął Heinrich, znany między innymi ze swojej działalności w Rootwater. Stanowisko gardłowego objął Rafał Piotrowski z Forgotten Souls, a nowym pałkerem mianowano Austriaka Kerima Lechnera. Miałem niejakie obawy, jak chłopaki sobie poradzą, zwłaszcza, że to ich pierwszy wspólny gig, a na próby mieli tylko dwa tygodnie. Jednak już po odegraniu "A Poem About An Old Man" z "Organic Hallucinosis" wiedziałem, że wszelkie wątpliwości mogę sobie wsadzić. Decapitated zdobyło publiczność jednym brawurowym szturmem, a potem było już tylko lepiej. Niemal przez całe 40 minut, jakie kapela miała do swojej dyspozycji, na środku sali królował niepodzielnie młyn, a wokalista bezustannie wzywał ludzi do napierdalania razem z nimi. Rafał operuje całkiem niezłym, brutalnym głosem, a i sporo potrafi wyciągnąć. Kerim łoił tak precyzyjnie, jakby grał w ekipie Vogga od lat, natomiast Heinrich to już sprawdzona firma. Na setlistę trafiły głównie nowsze wałki, jak "Day 69", "Post (?) Organic", "Visual Delusion", "Invisible Control", "Flash-B(l)ack", "Mother War" i "Spheres of Madness", a ze starszych dokonań "Winds of Creation". Ogólnie rzecz biorąc, fantastyczna, bezpardonowa miazga. Oto prawdziwie wielki powrót w stylu Armagedonu - jeszcze niech tylko Dekapy wydadzą nowy album i będzie cud, miód i orzeszki. Oby tak dalej!

Decapitated, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni
Decapitated, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni

Parę minut po 21 na scenę wparadowała gwiazda wieczoru. Założone w 1991 roku Hypocrisy rozpoczynało jako bardziej tradycjonalny death metal z tekstami oscylującymi wokół satanizmu. Po krążku "Osculum Obscenum" z grupy odszedł Masse "Nazistowskie Obozy Koncentracyjne Nie Były Aż Takie Złe" Broberg, by dołączyć do Dark Futerału i od tego momentu Tagtgren przejął obowiązki wokalisty, zaś zespół zaczął się powoli kierować w stronę melodyjnego death metalu. Zmianie uległa także treść liryków, podejmujących od teraz przede wszystkim tematy paranormalne oraz dotyczące życia pozaziemskiego, co, jakby nie patrzeć, było miłą odmianą od wszechobecnego trendu z cyklu "szybciej, głośniej i więcej o szatanie". Równie miłym było, że Hypocrisy zagrało w Katowicach pełny, półtoragodzinny set, a do tego bardzo przekrojowy. Na pierwszy ogień poszły dwa numery z najnowszego albumu, pt. "A Taste of Extreme Divinity" - "Valley of the Damned" i "Hang Him High". Zaraz potem trochę starszych dzieci Tagtgrena, czyli "Fractured Millennium" z "Hypocrisy" i "Adjusting the Sun" z "The Final Chapter". Następnie "Eraser" z "The Arrival" i dwa miksy złożone z "Pleasure of Molestation", "Osculum Obscenum" i "Penetralia" oraz z "Apocalypse" i "The Fourth Dimension". Później kolejne konkrety w postaci "Killing Art" i "A Coming Race", po których przygrzali nowszymi "Let the Knife Do the Talking" i "Weed Out the Weak". Zasadnicza część koncertu zakończyła się "Fire in the Sky" z "Into the Abyss". Rzecz jasna, żelazna klasyka być musi, toteż nie mogło zabraknąć zagranego w ramach bisu kawałka o rzekomej katastrofie statku kosmicznego niedaleko Roswell w Nowym Meksyku. Na pożegnanie muzycy zaprezentowali "War-Path" i "The Final Chapter". Peter przez cały czas zachowywał świetną formę, podobnie jak przebierający palcami po basie Mikael Hedlund. Nawet Horgh, pomimo marsa przyklejonego na stałe do czoła i nieodłącznej miny rodem ze zdjęć z Abbathem, grzmocił w będny, ile fabryka dała. Na drugiej gitarze zamiatał niezbyt znany Tomas Elofson. Szkoda, że Hypocrisy nie wzięło na europejską trasę Alexiego Laiho, który towarzyszył im w tournee po Ameryce. Może i chłopak trochę trwoni talent w Children of Bodom, ale na żywo na wiośle wycinać potrafi nielicho.

Hypocrisy, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni
Hypocrisy, Katowice 26.01.2010, fot. Lazarroni

Całą imprezę zaliczam do nadzwyczaj udanych. Zero opóźnień, porządne nagłośnienie i każda z kapel dała wyśmienity popis umiejętności, zarówno wokalnych, jak i instrumentalnych. Teraz tylko czekać, aż Tagtgren przyjedzie do Polski ze swoim drugim projektem i będzie można założyć koszulkę z Walterem Sobchakiem z "Big Lebowski", głoszącą wszem i wobec: "You Are Entering a World of Pain".

Zobacz zdjęcia:

- Katowice "Mega Club" 26.01.2010 - Hypocrisy, Decapitated, Survivors Zero,

- Warszawa, Progresja, 27.01.2010 - Hypocrisy, Survivors Zero.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?