zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

relacja: Hey, The Car Is On Fire ("Big Bit Feta"), Szczytno "Dziedziniec Zamku" 26.06.2010

7.07.2010  autor: Meloman
wystąpili: Hey; The Car Is On Fire; DNA Has Changed Mechanical Network
miejsce, data: Szczytno, Dziedziniec Zamku, 26.06.2010

To miała być "Big Bit Feta" w Szczytnie - zamiast "Rocka w Ruinach", który kiedyś gościł właśnie tu znamienitych artystów polskiej sceny rockowej (wtedy nie mieliśmy pojęcia, że powstanie Lao Che, ale Hey już istniał). "Feta" była, ale już słowo "big" straciło w tym przypadku trochę na znaczeniu. Niestety z przyczyn technicznych, jak obwieścił konferansjer, nie wystąpiła płocka formacja Lao Che. Co prawda muzycy przyjechali, nawet przystąpili do prób, lecz ostatecznie nie zagrali. Szkoda, bo zapewne wielu fanów przybyło na Dziedziniec z myślą, że usłyszą swoją ulubioną drużynę. Znam nawet dwoje ludzi z Warszawy, którzy specjalnie zaplanowali weekend w okolicach Szczytna, aby połączyć odpoczynek z koncertem tej kapeli. Ale gdy usłyszeli przed wejściem, że Lao Che nie wystąpi, w ogóle zrezygnowali z uczestnictwa w imprezie. Organizatorzy będą czynić starania, aby do koncertu tej grupy w Szczytnie jednak doprowadzić - należy zachować bilety, zachowują ważność. Taki komunikat usłyszeliśmy. Pożyjemy, zobaczymy.

Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman
Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman

Opóźnienie rozpoczęcia "Fety", planowanego na 19:00, prawdopodobnie wynikło właśnie z powodu tej niespodziewanej zmiany, pierwsze dźwięki zabrzmiały o 19:45. Na estradzie pojawiła się pochodząca ze Szczytna formacja o niecodziennej nazwie DNA Has Changed Mechanical Network, która w czteroosobowym składzie przedstawiła set ambitnego i ciekawego rockowo - psychodelicznego - alternatywnego grania. Dynamiczna sekcja rytmiczna, charyzmatyczny wokalista i nietuzinkowy gitarzysta to cechy charakterystyczne tego obiecującego młodego zespołu. Przedstawili jedną trwającą ponad dwadzieścia minut kompozycję.

Po lekkim przegrupowaniu na deskach scenicznych zawitał band The Car Is On Fire. Pięciu muzyków, wszyscy w białych strojach. Zaprezentowali dawkę dynamicznego i rytmicznego rocka, opartego głównie na gitarowym uderzeniu i melodyjnym wokalu. Od czasu do czasu usłyszeć mogliśmy zgrabne i krótkie solówki gitarowe. W jednym kawałku zabrzmiała nawet harmonijka ustna, w innym dwa instrumenty perkusyjne. Bisowali folk rockowo, ze skrzypcami, a wokalista wybijał rytm pałeczkami. Ich występ trwał około 70 minut, w czasie których przedstawili dwanaście utworów.

Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman
Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman

Piętnaście minut po dwudziestej drugiej rozpoczęła swój występ gwiazda wieczoru, czyli Hey. Początek taki, jak na ich najnowszym albumie, czyli od numeru "Vanitas". Tyle tylko, że muzycy już byli obecni na scenie i grali, a Kasię tylko słyszeliśmy. Dopiero przy następnym nagraniu "Faza Delta" przy aplauzie widzów weszła Nosowska i tradycyjnie przywitała się słowami: "cześć, nazywamy się Hey...". To powitanie towarzyszy grupie na koncertowych wojażach już od osiemnastu lat i zawsze jest właśnie tak. Kilka występów miałem możność widzieć. Pierwsze trzy kawałki reprezentowały najnowszą płytę, zatytułowaną "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" (w skrócie "MURP"). Wypadły bardzo dobrze i przekonująco. Jednocześnie doskonała oprawa świetlna dodawała imprezie smaczków. Wokalistka w pewnym momencie opowiedziała także krótką anegdotę związaną z występem Hey właśnie w tym miejscu w Szczytnie, dawno temu - jeszcze z Piotrem Banachem na gitarze. Dalej zagrali przebój "Muka", wrócili także do najnowszych nagrań za sprawą "Umieraj Stąd" i "MURP". Wspominałem o niebanalnych światłach zgranych z muzyką. Na estradzie dominowały trzy główne kolory, mianowicie: czerwony, zielony i niebieski. Zasadniczo każdej pozycji przypisana była któraś tych barw. Dla przykładu przy "Kto tam" na scenie dominowała czerwień, przy "Boję się o nas" było niebiesko, natomiast "Cudzoziemce w Raju Kobiet" towarzyszyła zieleń.

Publiczność bardzo dobrze odbierała widowisko, ale jeden z fanów cały czas domagał się głośno utworu "Teksański". Kasia cierpliwie odpowiadała mu: "no będzie - ale później". Kto już widział koncerty tej grupy, ten wie, że wokalistka cały czas stoi skupiona prawie nieruchomo przy mikrofonie i nikogo nie powinno to dziwić. Tak było i tym razem. O przepraszam, podczas "Cudownie" przeprowadziła coś w rodzaju gimnastyki rąk. W końcowej fazie występu zabrzmiały same znane numery, a "Teksański" jako przedostatni, czyli jak widać, niecierpliwy fan został przetrzymany dosyć długo. Po "Antibie" zeszli za kulisy, by wrócić na bis, w którym zagrali "Stygnę" (gitarzysta Marcin Żabiełowicz na początku tego kawałka przysiadł sobie na krzesełku), a na koniec piosenkę P.J. Harvey - "Angelene".

Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman
Hey, Szczytno 26.06.2010, fot. Meloman

Zespół Hey grał tego wieczoru około półtorej godziny. Zaprezentowali prawie wszystkie utwory (oprócz jednego) z najnowszego albumu. Poza tym przypomnieli się szczycieńskiej publiczności znanymi już propozycjami. Cała impreza zakończyła się kilkanaście minut przed północą ."Mimo wszystko" warto było tam być. W Hey wystąpili także: Paweł Krawczyk - gitara, Robert Ligiewicz - perkusja, Jacek Chrzanowski - gitara basowa i na instrumentach klawiszowych Krzysztof Zalewski.

Lista utworów, które zagrał Hey:

1. Vanitas
2. Faza Delta
3. Chiński Urzędnik Państwowy
4. Muka
5. Cisza Ja I Czas
6. Mówię
7. Umieraj stąd
8. MURP
9. Missy Seepy
10. A ty?
11. Piersi Ćwierć
12. Kto tam, kto to jest?
13. Boję się o nas
14. Cudzoziemka w Raju Kobiet
15. W Imieniu Dam
16. Cudownie
17. Że
18. Teksański
19. Antiba

Bis

20. Stygnę
21. Angelene

Zobacz: zdjęcia z "Big Bit Feta".

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy abonament do muzycznego serwisu streamingowego to dobry prezent świąteczny?