- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Helloween, Stratovarius, Avatar, Kraków "Studio" 18.12.2010
miejsce, data: Kraków, Studio, 18.12.2010
Na ten dzień wielu z nas czekało z utęsknieniem od dawna. Po pięciu długich latach "Dyniogłowi" wrócili do Krakowa, aby ponownie rozbawić swoich fanów i pokazać im, że mimo upływu kolejnych lat, ich ulubiony zespół jest ciągle w formie. Koncert odbył się w ramach światowej trasy Helloween, promującej najnowszy album grupy - "7 Sinners". Samo wydarzenie zapowiadało się bardzo interesująco, m.in. z powodu wyjątkowego supportu w postaci dobrze znanego w naszym kraju fińskiego Stratovariusa. Atmosfera przed krakowskim koncertem była również podgrzana przez bardzo udany występ Niemców w stołecznej "Stodole", który miał miejsce dzień wcześniej. Jedynym mankamentem była nieprzyzwoicie wysoka cena wejściówek, która w dniu koncertu osiągnęła poziom 130 zł. To chyba lekka przesada, zważywszy na polskie realia. Dodatkowym problemem mogła być niezbyt przyjazna pogoda, która z pewnością uniemożliwiła przyjazd wielu fanom z całego kraju. Czy koncert niemieckiego zespołu był warty tych wszystkich poświęceń?
Helloween, Kraków 18.12.2010, fot. kriz
Zanim dane nam było ujrzeć gwiazdę wieczoru, na scenie pojawiły się jeszcze dwa zespoły. Pierwszym z nich był szwedzki Avatar, który rozpoczął swój występ około 20:30. Trzeba przyznać, że pomimo sporej rozbieżności gatunkowej (zespół grał muzykę z pogranicza melodic death metalu), chłopaki stanęli na wysokości zadania i skutecznie rozbawili tłum przed zbliżającymi się gwiazdami wieczoru. Duża w tym zasługa charyzmatycznego wokalisty, który bardzo szybko odnalazł kontakt z publicznością.
W okolicach godziny 21:30 na scenie pojawił się Tomi Kotipelto i jego Stratovarius. Na początku występu można było odczuć pewne problemy z nagłośnieniem - wokalista był zbyt słabo słyszalny na tle wszystkich instrumentów, łącznie z mocno wyeksponowanymi klawiszami, stanowiącymi nieodzowny element muzyki fińskiego zespołu. Sytuacja szybko się poprawiła, jednak pod tym względem z pewnością nie było idealne. Kotipelto i spółka rozpoczęli swój występ od świetnego utworu "Phoenix" z albumu "Infinite". To miał być tylko przedsmakiem dalszych wydarzeń. Następnie usłyszeliśmy rewelacyjny "Legions". Już po dwóch kawałkach Finowie zostali całkowicie zaskoczeni bardzo gorącym przyjęciem ze strony polskich fanów. W końcu nadszedł czas na zaprezentowanie na żywo próbki nowego albumu "Elysium", którego premierę zapowiedziano na początek 2011 roku. Usłyszeliśmy bardo ciekawy, aczkolwiek niezwykle ciężki "Darkest Hours".
Stratovarius, Kraków 18.12.2010, fot. kriz
Następnie Finowie zaserwowali nam trochę klasyki w postaci utworów: "Kiss of Judas", "Against The Wind" oraz "Eagleheart". Zachwyceni reakcją krakowskiej publiczności, w ramach niespodzianki zagrali kolejny kawałek z nowej płyty - "Under Flaming Skies". Warto w tym momencie podkreślić, że Kotipelto cały czas utrzymywał świetny kontakt z fanami, a na jego twarzy nieustannie gościł szczery uśmiech, wywołany bardzo serdecznym przyjęciem. Końcówka była prawdziwą ucztą dla wszystkich fanów Stratovariusa. Finowie zagrali swoje największe przeboje: porywający "Speed of Light", radosny "Paradise" oraz niesamowity "Hunting High and Low", który został niemal w całości odśpiewany przez polską publikę. Zwieńczeniem tego wyjątkowego występu był poruszający "Black Diamond".
Po tak udanym supporcie mogło być tylko lepiej. Gorąca atmosfera była odczuwalna jeszcze przed pojawieniem się "Dyniogłowych" - wszystko z powodu licznych przyśpiewek fanów oczekujących na występ niekwestionowanej gwiazdy wieczoru. Po długich przygotowaniach, około godziny 22 cały Helloween pojawił się na scenie i został gorąco przywitany głośnymi owacjami. Niemcy rozpoczęli swój występ od wybuchowego "Are You Metal" z nowej płyty, który już na samym początku rozgrzał większość zgromadzonych niemal do czerwoności. Po krótkim przywitaniu, "Dyniogłowi" zaserwowali polskim fanom nieco klasyki w postaci przebojowych "Eagle Fly Free" oraz "March Of Time". Następnie usłyszeliśmy gitarową solówkę Gerstnera, poprzedzającą bardzo klimatyczny "Where The Sinners Go", który został świetnie odegrany przez Derisa. Po kolejnej przerwie poświęconej na rozmaite dywagacje, usłyszeliśmy rewelacyjny "Steel Tormentor" z albumu "The Time of the Oath", a następnie solówkę Loblego na perkusji, która była wstępem do wspaniałego "I'm Alive".
Helloween, Kraków 18.12.2010, fot. kriz
Przyszedł czas na ostatni kawałek promujący nową płytę - w moim odczuciu dosyć przeciętny "You Stupid Mankind". W tej roli widziałbym raczej przebojowe "Long Live The King", "Raise The Noise" bądź niezwykle chwytliwy "World Of Fantasy", które tego wieczora niestety się nie pojawiły. Po całej gamie wybuchowych utworów przyszedł czas na akustyczną wersję ballady "Forever and One" w wykonaniu Derisa i Gerstnera. Trzeba przyznać, że panowie pokazali tutaj prawdziwą klasę, a sam utwór został fantastycznie odebrany przez publikę. Po tym chwilowym zwolnieniu Niemcy zagrali melodyjny "A Handful of Pain" z albumu "Better than Raw". Końcówka występu "Dyniogłowych" to już całkowita dominacja uwielbianych "Keeperów". Ku uciesze publiki, zespół rozpoczął decydującą część koncertu od wspaniałego medley'a złożonego z utworów: "Keeper of the Seven Keys", "King For A Thousand Years" oraz "Halloween". Jak dla mnie czysta poezja i prawdopodobnie najwspanialszy moment tego wieczora. Na samym końcu usłyszeliśmy dwa nieśmiertelne przeboje: "I Want Out" oraz "Future World" - tych utworów po prostu nie mogło zabraknąć. Tłum wpadł w prawdziwą euforie, a świetna zabawa została przypieczętowana wspaniałym wykonaniem "Dr. Stein", wzbogaconym o występ bandy młodocianych przebierańców naśladujących słynnego doktora.
Helloween, Kraków 18.12.2010, fot. kriz
Koncert Helloween z pewnością możemy zaliczyć do występów bardzo udanych. Przyczyniła się do tego wspaniała atmosfera oraz świetny kontakt zespołu ze swoimi fanami, którzy tego wieczora również stanęli na wysokości zadania. Co prawda poczułem ogólny niedosyt związany z długością setlisty oraz doborem zagranych utworów (szczególnie tych najnowszych), ale te czynniki kompletnie nie przeszkodziły mi w dobrej zabawie. "Dyniogłowi" pokazali prawdziwą klasę i ponownie udowodnili, że ich koncerty są warte każdych pieniędzy.
Zobacz zdjęcia:
- Warszawa 17.12.2010: Helloween, Stratovarius, Avatar,
- Kraków 18.12.2010: Helloween, Stratovarius.
Materiały dotyczące zespołów
Zobacz inną relację
Helloween, Stratovarius, Avatar, Warszawa "Stodoła" 17.12.2010
autor: Mikele Janicjusz