- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "Hellfest 2015", Clisson 19 - 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
Ponad trzy i pół tysiąca wykonanych zdjęć, kilkadziesiąt obejrzanych koncertów i bardzo bliskie spotkania z muzykami Faith No More, Tribulation, Motorhead albo Scorpions w pressroomie czy na konferencjach prasowych. To z grubsza bilans kolejnej naszej wizyty we francuskim Clisson. W dniach 19 - 21 czerwca byliśmy na najlepszym muzycznym festiwalu, jaki aktualnie odbywa się na świecie - na "Hellfest 2015".
"Hellfest 2015", Clisson 19.06.2015, fot. Wakor
Przeprawa z Polski na "Hellfest" (równe 1666 km z wrocławskich Bielan) to duże przedsięwzięcie logistyczne. Najtańszą i najwygodniejszą formą wyjazdu na festiwal jest nasz "Chamski Bus", z którego usług podróżniczych tym razem skorzystało dziewięcioro totalnych maniaków. Bo jak nazwać inaczej ludzi, którzy przez ponad pół roku planują trasę, organizują karnety i w nagrodę dostają 22 godziny szalonej jazdy w jedną stronę. Jak zawsze sam "Helltrip" odbył się zgodnie z ustaleniami i za rok na pewno też się odbędzie.
Na "Yellow Campie" zameldowaliśmy się w czwartek wczesnych rankiem, kiedy jeszcze nie było tłumów ("Hellfest" to impreza dla ok. 130 tysięcy osób), co zaowocowało fajną miejscówką w cieniu drzew. Było to dosyć istotne, bowiem temperatura w dzień w tej części Francji (ok. 50 km od oceanu) potrafi dojść do 35 stopni.
"Hellfest 2015", Clisson 19.06.2015, fot. Wakor
Pierwszym obejrzanym występem była nieco wyblakła legenda kilku przebojów z lat 80. - Billy Idol. I z miejsca sympatyczne zaskoczenie, bo Billy się nie rozmienia na drobne i wraz z muzykami towarzyszącymi dał zwykły heavymetalowy koncert. Zagrali "Rebel Yell" i "White Wedding", więc można było powspominać lata świetności filmów oglądanych z kaset VHS, a na koniec cover "L.A. Woman" uroczo przerobiony na "'Hellfest' Woman". Artysta niby sentymentalno - wspominkowy, a jak miło dla oka i ucha było go posłuchać.
Motorhead, Clisson 19.06.2015, fot. Wakor
Na konferencji prasowej Motorhead pojawił się tylko perkusista Mikkey Dee, który okazał się przesympatycznym i rozgadanym rozmówcą. Dziennikarze głównie pytali o mający mieć premierę w sierpniu nowy album, "Bad Magic", i o obchody 40-lecia grupy. I tutaj mały zgrzyt, bo rozjazd między obecną formą Motorhead na żywo, a w studio jest olbrzymi. Na płytach wszystko jest idealne, a oglądanie Lemmy'ego w aktualnym stanie zdrowotnym w pełnym słońcu było dość dziwnym doznaniem. Niby legenda i kult absolutny, ale to na pewno nie to samo, co jeszcze 5 - 10 lat temu. Identyczny spektakl z kosmetycznymi zmianami w setliście widziałem w listopadzie w Berlinie. Ścisk pod sceną maksymalny, bo każdy chce być jak najbliżej guru rock'n'rolla, zabawa przednia, ale moc bijąca od Lemmy'ego nie taka, jakiej należałoby się spodziewać. W każdym razie to są najpewniej ostatnie okazje, żeby Motorhead w ogóle podziwiać na żywo...
Alice Cooper za to klasa. Pozycja obowiązkowa dla każdego na koncertowej mapie świata. Show został odstawiony - były wszelkie możliwe efekty i najważniejsze utwory: i krzesło elektryczne, i gilotyna, i pielęgniarka zombie. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na gitarzystkę Alice'a - niejaką Nitę Strauss, która gra tak, jak wygląda.
W piątek klubowe sceny należały do Mastodon i Satyricon. Pierwsi dowalili chyba jak do tej pory set życia, nie odpuszczając przez ani sekundę, a co do drugich, to zaczynam mieć poważne wątpliwości. Oglądałem Satyricon w kwietniu w Warszawie, gdzie prezentowali się jak jakiś naćpany Opeth. Tymczasem na "Hellfest", podobnie jak na "Brutal Assault" rok temu, wszystko jakoś potrafiło być dopięte na ostatni guzik. Czyli moc, potężne brzmienie i prawdziwy, norweski black metal. Stąd wniosek, że Satyricon stał się typową grupą festiwalową, gdzie mają wyjść i zaprezentować się bez zbędnych ceregieli.
Judas Priest, Clisson 19.06.2015, fot. Wakor
Satyricon tym razem dostał ode mnie żółtą kartkę (mimo benefisu, który był niemal idealny), po 5 utworach ruszyłem na Judas Priest. Ot, takie prawo festiwali - a "Hellfest" dla normalnego człowieka przypuszczam, że jest nie do ogarnięcia nawet w 20%, jeśli chodzi o zobaczenie wszystkiego, co by się chciało. Judas Priest pokazał standardowy, festiwalowy, bo pozbawiony kilku utworów (w tym dłuższej wersji perkusyjnego wstępu do "Painkiller") gig. Za to pojawiło się kilka rzeczy z najnowszego albumu, "Redeemer Of Souls", na którym na stałe zadomowił się Richie Faulkner - co zresztą słychać, i bardzo dobrze, bo to przypływ świeżej krwi dla tego heavymetalowego giganta.
I po Judas Priest na dobranoc przyszło coś, co rozwaliło piątek w zupełności, czyli Slipknot. Można nie lubić ich płyt (chociaż ostatnia "The Gray Chapter" jest doskonała), ale live to jest mistrzostwo świata. Dekoracja w ogniu, dwie windy z zestawami bębnów po bokach sceny obracają się i wznoszą to w górę, to w dół. Corey Taylor i reszta zamaskowanego bandu szaleją wraz z publicznością. Tak w skrócie wyglądała kolejna i ostatnia tego dnia pozycja obowiązkowa na koncertowej mapie świata (swoją drogą self-made termin "pozycja obowiązkowa na koncertowej mapie świata", w pełni oddaje sedno sprawy w przypadku takich scenicznych zwierząt).
Airbourne, Clisson 20.06.2015, fot. Wakor
W sobotę na main stage show zaczął AC/DC na sterydach, czyli Airbourne. Dla jednych takie szarpanie strun nie ma większego sensu ("ale to już było i nie wróci więcej"), za to zdecydowana większość chłonie ten power i energię chłopaków bez większych zastrzeżeń. Slash z Myles Kennedy & The Conspirators, bo tak brzmi pełnoprawna nazwa projektu, zagrali kolejny taki sam koncert, jakich kilka widziałem, czyli były cztery numery Guns N' Roses, jeden Velvet Revolver i genialna "Anastasia", która spokojnie mogłaby być hiciorem na miarę największych Gunsów, gdyby tylko ukazała się gdzieś w pierwszej połowie lat 90. Myles Kennedy to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Jest o niebo lepszym wokalistą niż Axl Rose, a jego interpretacje to zupełnie nowa jakość, a nie anty-jakość, co obecnie oferuje ten drugi.
ZZ Top, Clisson 20.06.2015, fot. Wakor
Obejrzenie Body Count było niemożliwe z powodu liczby chętnych. Czyli zapotrzebowanie jest olbrzymie i pewnie jeszcze nieraz pojawi się okazja, żeby to nadrobić. Killing Joke zobaczyłem pierwszy raz od 12. lat. Trochę szkoda, że nie wystąpili na którejś z mniejszych scen, bo main stages na "Hellfeście" to prawdziwe molochy, na których odbiór bardziej niszowych rzeczy staje się zbyt "sonispherowy". ZZ Top smęcili i brzdękali sobie ten swój blues rock, tymczasem ja ustawiłem się na Faith No More. Ci akurat dostali zimny kubeł wody na łeb na konferencji poświęconej płycie "Sol Invictus", średnio udanej i raczej poniżej ich możliwości. I nawet tłumaczenia w stylu "mamy po 50 lat i możemy nagrać to, na co mamy ochotę, a płyta powstała z pasją" niewiele na jej bladym tle pomagały. Nieważne, bo z FNM jest inny problem. Wystrój na biało i dekoracje kwiatami rodem z zakładu pogrzebowego - może i bajer, ale i tak zbędny, gdyż te ceremonie są najzwyklej nudne. Chyba, że odtwarzają materiał typu "Angel Dust" czy "We Care A Lot", bo wtedy przynajmniej bawi się publiczność. Do tego wszyscy wiedzą, że Billy Gould wielkim basistą jest i udowadniać tego nie trzeba, więc dlaczego bas miał tak fatalne brzmienie, co maksymalnie zepsuło cały efekt. Nagłośnienie na tych w sumie sześciu hellfestowych scenach to kolejna zagadka. Były rzeczy, które zabrzmiały jak spod igły, ale były też i takie, których po prostu nie dało się strawić.
Faith No More, Clisson 20.06.2015, fot. Wakor
Na Scorpions stałem w oczekiwaniu na Marilyna Mansona, twórcy jak na razie dla mnie albumu roku 2015. Scorpions, który podobnie jak Judas Priest jeszcze z 10 lat będzie w pożegnalnej trasie (w tym roku obchodzą mocno naciągane 50-lecie twórczości), zagrał standardowo. I tylko te zbliżenia na niewiasty płaczące na "Wind Of Change" były mocno irytujące. Marilyn Manson za to wypadł nijako (w przeciwieństwie do Satyricon powinien może występować jedynie w klubach, nie na festiwalach). MM poprosił o odśpiewanie "happy birthday" dla gitarzysty i został olany w klasyczny sposób, w jaki Francuzi na co dzień idealnie potrafią zbojkotować język angielski. Co kraj, to obyczaj.
Tribulation, Clisson 21.06.2015, fot. Wakor
Niedzielę tradycyjnie rozpocząłem od mszy. Czarnej mszy z udziałem wariatów ze szwedzkiego Tribulation. Oj, ten zespół - tu jest pomysł na band, który jeszcze będzie wielki. Identyczne przeczucie miałem, gdy kilka lat temu pojawił się Ghost. Tribulation jest w Polsce bardzo popularny po ostatniej trasie z Behemoth, co chłopakom uświadomiłem siedząc z nimi na piwie w "Press Area". Są pod skrzydłami Century Media, może jeszcze jeden album na miarę promowanego właśnie "The Children Of The Night" i coś z tego będzie, bo jeszcze są wypuszczani na festiwalach o zabójczej porze typu 11:40, gdzie dają występ półgodzinny - ale za to jaki. Kapcie spadają same, najlepsze tradycje zimnofalowe, blackmetalowe i nutka Celtic Frost, oto kwintesencja Tribulation, więc może być już tylko lepiej.
Sodom, Clisson 19.06.2015, fot. Wakor
Na tej edycji festiwalu swoje pięć minut miał też thrash metal. Anthrax niestety odwołano, ale w jego miejsce wskoczył Sodom, który wątki wietnamskie w metalu gra jak Oliver Stone w kinie. Exodus tym razem nie zamordował. Cholernie brakuje Gary'ego Holta i Roba Dukesa, który był dla mnie wokalistą idealnym w Exodus, a płyty nagrane z jego udziałem były najlepsze w dziejach grupy. Skrzeczący niemiłosiernie a'la lata 80. Steve "Zetro" Souza to olbrzymi krok wstecz dla zespołu, bo dziś thrash metalu tak się nie robi (a w zasadzie nie powinno się). Nuclear Assault wypadł bardzo sympatycznie, przede wszystkim dzięki sztajfowskiej urodzie muzyków, ale widać dla oldschoolowego łomotu botoksu nie potrzeba.
Cavalera Conspiracy, czyli jedyne słuszne wcielenie kapeli znanej niegdyś jako Sepultura, kopie, ale wyłącznie w repertuarze tamtego bandu, który kiedyś był wielki, a pogrzebany został żywcem (ponoć zmartwychwstał, ale ta rezurekcja bez braci Cavarela w składzie nigdy mnie nie przekonała). Rewelacyjny występ za to dał Life Of Agony. Niezbyt piękny mężczyzna Keith Caputo przeobraził się w niezbyt piękna kobietę zwaną Miną Caputo, ale głos pozostał ten sam, co w końcowym efekcie wyglądało dość ciekawie. Mina kawałki LOA odśpiewała wraz z ludźmi, bawiąc się z nimi w fosie (takiego kontaktu z publicznością, to ja już dawno nie widziałem) i popłynęła znów ta wspaniała muzyka lat 90. - "River Runs Red" i "Ugly" swego czasu katowałem jeszcze z kaset.
Samael zaczął ogrywanie rocznicowej trasy "Ceremony Of Opposites", czyli coś, co jesienią w całości zobaczymy na kilku koncertach w Polsce. Szykują się bardzo udane, listopadowe wieczory. At The Gates odpuściłem z powodu fatalnego brzmienia, za to Saint Vitus po prostu klasa sama w sobie, mimo że muzyka sprzed 100 lat, to nadal wypada piorunująco.
Dobra, czas na prawdziwe misterium, czyli największe ciosy tegorocznego "Hellfestu". Triptykon powalił, a nagłośnienie miał takie, że w trzewia człowiekowi sam diabeł wchodził przy "Circle Of The Tyrants". Triptykon minus ma zaledwie jeden - "Melana Chasmata" jest arcydziełem nie do przeskoczenia, a współczesne wcielenie Warriora z zabójczą Vanją Slajd na basie to tak piękny etap jego kariery, że nie wierzę, aby chłopu jeszcze w życiu coś tak ekstremalnie wspaniałego się przytrafiło. Ten Triptykon był w ogóle jednym z najlepszych koncertów, jakie w życiu widziałem.
I w finale Superjoint Ritual. Nie no, od razu wiadomo było, że to będzie miazga, bo jeden jedyny show na świecie, Anselmo i te sprawy, ale to, co zobaczyłem, przeszło ludzkie pojęcie. Wieśniaki z południa Stanów zagrali wszystko - death, thrash metal, Panterę, Down, crossover i hardcore w pigułce. Nie mam więcej pytań, dziękuję.
Jakieś 30 godzin później byłem już w domu po szczegółowej kontroli na polskiej granicy. Jedyne narkotyki, jakie przy sobie posiadam, to muzyka, więc policyjny pies nawąchał się tylko mojej tabaki, co nie wyszło mu na zdrowie. "Hellfest", co będę powtarzać z uporem maniaka, to najlepszy festiwal na świecie. Zbierajcie pieniądze (niestety to nie bardzo jest impreza na polskie kieszenie, ale co zrobić, skoro tutaj nigdy czegoś podobnego nie będzie), bo niebawem ruszy sprzedaż biletów na przyszłoroczną edycję, a wyjazd z Polski na pewno zrobimy, więc każdy chętny będzie mógł pojechać i sięgnąć absolutu wśród letnich zjazdów.
Zobacz zdjęcia:
- zdjęcia z imprezy,
- Airbourne,
- Cannibal Corpse,
- Cavalera Conspiracy,
- Children Of Bodom,
- Exodus,
- Judas Priest,
- Killing Joke,
- Lamb Of God,
- Limp Bizkit,
- Mayhem,
- Sodom,
- Tribulation,
- Triptykon.
Materiały dotyczące zespołów
- Slipknot
- Five Finger Death Punch
- Lamb Of God
- Sodom
- Godsmack
- We Are Harlot
- Sylosis
- No Return
- Breakdust
- Meshuggah
- Children Of Bodom
- Bloodbath
- Dying Fetus
- Vallenfyre
- Shape of Despair
- Leng Tch'e
- Bolzer
- Necrowretch
- Shining (Norwegia)
- Satyricon
- Cradle Of Filth
- Arkona
- Melechesh
- Skyforger
- Enthroned
- Argile
- Vorkreist
- Mastodon
- Wovenhand
- Envy
- High On Fire
- Orchid (USA)
- Truckfighters
- Samsara Blues Experiment
- The Midnight Ghost Train
- Glowsun
- Dead Kennedys
- Cock Sparrer
- Peter And The Test Tube Babies
- Oathbreaker
- Wolfbrigade
- Defeater
- Twitching Tongues
- Despise You
- Lion's Law
- Judas Priest
- Alice Cooper
- Motorhead
- Billy Idol
- Armored Saint
- The Quireboys
- Vulcain
- Sticky Boys
- Venom
- Mayhem
- Ensiferum
- Finntroll
- Mutilation
- Craft
- Infestus
- Der Weg Einer Freiheit
- Doctor Livingstone
- Body Count
- Biohazard
- Madball
- Terror
- Rise of the Northstar
- Merauder
- Vitamin X
- Broken Teeth
- Providence
- Triggerfinger
- Orange Goblin
- Brant Bjork
- Ahab
- ASG
- The Wounded Kings
- Monarch
- Elder
- Machete
- Obituary
- Skinless
- Coffins
- Desultory
- Onslaught
- Crusher
- Prostitute Disfigurement
- Cock and Ball Torture
- Deep In Hate
- Marilyn Manson
- Faith No More
- Killing Joke
- L7
- Backyard Babies
- Ghost Brigade
- Motionless In White
- Haken
- Zuul Fx
- Scorpions
- ZZ Top
- Slash
- Airbourne
- Ace Frehley
- The Answer
- Butcher Babies
- Giuda
- Korn
- Limp Bizkit
- Cavalera Conspiracy
- A Day to Remember
- Hollywood Undead
- Red Fang
- Eths
- Hawk Eyes
- Nightwish
- In Flames
- Epica
- Nuclear Assault
- Exodus
- Dark Tranquillity
- The Haunted
- Lost Society
- Iron Reagan
- Arch Enemy
- At The Gates
- Cannibal Corpse
- Morgoth
- The Crown
- Ne Obliviscaris
- Sup
- Tribulation
- Hypno5e
- In Extremo
- Triptykon
- Samael
- Alestorm
- Grave Pleasures
- Carach Angren
- Khold
- The Great Old Ones
- Nidingr
- Superjoint Ritual
- Saint Vitus
- Life Of Agony
- Eyehategod
- Weedeater
- Russian Circles
- Sofy Major
- Death Engine
- Witchthroat Serpent
- NOFX
- The Exploited
- Les Wampas
- Les Ramoneurs de Menhirs
- snot
- Off!
- Code Orange
- Birds In Row
bym obejrzał: Judas Priest; Motorhead; Billy Idol
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Lamb Of God; Sodom
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Meshuggah; Bloodbath; Dying Fetus
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Satyricon; Enthroned
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Mastodon
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Dead Kennedys
miejsce, data: Clisson, 19.06.2015
bym obejrzał: Body Count; Biohazard; Madball; Terror;
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
bym obejrzał: ZZ Top; Slash
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
bym obejrzał: Faith No More; Killing Joke; L7
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
bym obejrzał: Obituary; Desultory; Onslaught
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
bym obejrzał: Venom; Mayhem
miejsce, data: Clisson, 20.06.2015
bym obejrzał: Korn; Cavalera Conspiracy
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
bym obejrzał: In Flames; Nuclear Assault; Exodus; Dark Tranquillity; The Haunted
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015
wystąpili: Arch Enemy; At The Gates; Cannibal Corpse; Morgoth; Tribulation
miejsce, data: Clisson, 21.06.2015