- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Gorgoroth, Carnal Forge, Hate, Devilyn, Warszawa "Proxima" 31.01.2004
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 31.01.2004
Wyglądało na to, że taka nazwa jak Gorgoroth powinna przyciągnąć w sobotnie popołudnie do warszawskiego klubu rzesze fanów, spodziewałem się więc tego dnia, nie bez powodu przecież, sporych tłumów. Jednak ku mojemu zaskoczeniu w "Proximie" było dość luźno, przyszło może 300 osób.
Jako pierwsi na deskach klubu zjawili się muzycy Devilyn, w całkowicie odmienionym i odświeżonym składzie. Niestety udało mi się zobaczyć i usłyszeć tylko ostatni utwór ich występu, "The Enemy Within", pochodzący z nowego materiału promocyjnego. Mimo to, te kilka krótkich minut pozwoliło mi stwierdzić, że nowe oblicze kapeli robi bardzo pozytywne wrażenie, deathmetalowe łojenie w ich wykonaniu brzmi ciekawiej, jednocześnie nie tracąc nic z dotychczasowej siły i szybkości. Trzeba też przyznać, że interesującym nabytkiem grupy wydaje się nowy gardłowy Michał. Pozostaje mi żałować, że zobaczyłem tylko część występu nowego (nie Novy'ego;)) Devilyn.
W "towarzystwie" dwóch płacht w kolorze czarnym i białym, z pentagramami, odwróconymi krzyżami i ukrzyżowanymi na nich Jezusami, nowym (chyba) intro, swój koncert rozpoczęła ekipa Pierwszego Grzesznika w kraju, Hate. Świetnie nagłośniony, lekko "podmalowany" kwartet (wygląd muzyków miał wśród publiczności swoich przeciwników) miażdżył szybkim, antychrześcijańskim death metalem. Akustyk odwalił kawał dobrej roboty, wszystko brzmiało bardzo klarownie i czytelnie, a warszawski Hate mógł sprawnie i skutecznie przeprowadzić swoje dzieło zniszczenia. Destrukcyjne, potężne dźwięki bez trudu opanowały niezbyt liczną gromadkę pod sceną, a do "śmiertelnego tańca nienawiści" porywały w głównej mierze utwory ze świetnego albumu "Awakening Of The Liar". Z powodu opóźnienia, jak poinformował lider Adam, koncert zakończył się po siedmiu czy ośmiu numerach "slayerową" składanką, choć zaplanowana setlista składała się z piętnastu kawałków. Taki obrót sytuacji pozostawił uczucie niedosytu po bardzo dobrym występie Hate, bo był on stanowczo za krótki.
Po kilkudziesięciu minutach rodzimego death metalu, w "Proximie" wybuchła thrashowa mieszanka rodem ze Szwecji. Carnal Forge o dość wysokiej średniej wagowej uderzył z potężną siłą bardzo dynamicznego metalu, a obdarzony krzykliwym, nieco histerycznym wokalem, ekspresyjny Jonas Kjellgren darł się ile sił, dodając muzyce jeszcze więcej agresji. Koncert Szwedów zaczął mocny, energetyczny "Destroy Life" z najnowszego albumu "The More You Suffer" i tak było już do samego końca. Ostro, intensywnie, z solidnym kopem, ale i z głową. Carnal Forge niczym przecinak mknął do przodu, czyniąc zamęt pod sceną takimi kompozycjami jak "Baptized In Fire" czy "Divine Killing Breed Machine". Miałem okazję widzieć na żywo Carnal Forge już po raz trzeci - i kolejny raz Szwedzi udowodnili mi, że grają świetne koncerty. Występ w "Proximie" zakończył jeszcze jeden doskonały numer, "Welcome To Your Funeral".
W końcu przyszedł czas na czarno-białe makijaże, kolce i groźne miny - innymi słowy mówiąc, okupację scenę rozpoczął norweski Gorgoroth. Diabelski skrzek Gaahla i agresywny, bezkompromisowy black metal opanowały wnętrza "Proximy". W powietrzu wisiał niemal namacalny demoniczny klimat, muzyka Gorgoroth opętała umysły i ciała zgromadzonej publiczności. Szatańska piątka z fiordów siała niemałe spustoszenie swym śmierdzącym siarką metalem, choć prawdę mówiąc zespół niczym nie zachwycał. Więcej w tym wszystkim było swoistej otoczki, może nieco chaotycznego grania i eksplozji hałasu, aniżeli czegoś szczególnie interesującego. Brakowało też kontaktu z ludźmi, a Ghaal nie wykazywał w tym kierunku zbytnich chęci. Być może muzycy chcą sprawiać wrażenie zimnych i niedostępnych. Kilkadziesiąt minut w wykonaniu norweskich diabłów to głównie szybka, blackmetalowa jatka i piekielny skrzek, zdominowany przez utwory z ostatnich dwóch płyt (ukrzyżujcie mnie, ale za cholerę nie jestem w stanie napisać konkretnych tytułów), jednak kilkakrotnie w wolniejszych momentach Ghaal próbował folkowopodobnego śpiewania (prawdopodobnie w numerach z najnowszego albumu "Twilight Of The Idols"), czym udowodnił, że jego umiejętności śpiewania czystym głosem są na niskim poziomie.
Ciekawostką może być fakt, że podczas koncertu Norwegów część publiczności zaczęła skandować "Sieg Heil", czemu towarzyszył charakterystyczny gest ręką, wyglądało jednak jakby kapela nie podzielała takich poglądów czy fascynacji. Ostatnie minuty Gorgoroth w "Proximie" to tytułowy numer z poprzedniej płyty i przeciągłe "Inciiipiiiit Saaataan". I na tym koniec tego blackowego szaleństwa. Nie ukrywam, że spodziewałem się czegoś więcej po Norwegach. Czekałem na ciekawsze muzyczne widowisko, wypadło jednak dość przeciętnie i bez rewelacji. Natomiast wizualnie więcej "rewelacji" było dzień później w Krakowie, który to koncert wywołał straszliwe zamieszanie w naszych, i nie tylko, mediach.
Podczas sobotniej imprezy, której patronował nasze serwis, przekonałem się naocznie i nausznie, że Gorgoroth na żywo nie zachwyca (pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi), ale z pewnością warto było tego wieczoru zobaczyć ponownie w akcji Carnal Forge, a także nasze deathmetalowe załogi - Hate i Devilyn.
Materiały dotyczące zespołów
- Gorgoroth
- Carnal Forge
- Hate
- Devilyn