zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Gehenna, Hefeystos, Cold Passion, Warszawa "Park" 6.11.1998

16.11.1998  autor: Achtanga
wystąpili: Gehenna; Hefeystos; Cold Passion
miejsce, data: Warszawa, Park, 6.11.1998

Jestem pewien, że piątek 6 IX 1998 roku na długo utkwi w pamięci wszystkich black (i nie tylko) metalowych braci. Po LOMBONIC ART, DARK FUNERAL i MARDUK stolicę odwiedzili kolejni wielcy ze Skandynawii - GEHENNA. Ale po kolei.

Koncert miał rozpocząć się o godzinie 17:30, ale jak to często bywa na tego typu imprezach, nastąpiło opóźnienie. Lecz tym razem, za co muszę pochwalić organizatorów, opóźnienie było minimalne - coś koło pół godziny. Również dużym plusem był fakt, że podobnie jak na MARDUKa, ludzie ustawili się w kolejce i wchodzili pojedyńczo! Ok, ale przejdźmy do tego, za co płaciliśmy...

Pierwszy wystąpił znany już warszawskiej publiczności oraz czytelnikom MULTUM IN PARVO (autor relacji jest naczelnym MIP - red.) krakowski COLD PASSION. Chłopaki również w Parku pokazali klasę, rozgrzewająć publikę. Pierwszym zagranym przez nich utworem i jedynym, który udało mi się rozpoznać bez pomocy Krzysztofa był "Shy Spirits". Dlaczego jedynym? Otóż wtedy byłem jeszcze w barze, a fatalne brzmienie pozwoliło wsłuchać się i wychwycić melodię tylko w tym utworze. Na czym polegała pomoc Krzysztofa? Otóż okazał się on nie tylko świetnym wokalistą, ale również i dobrym showmanem (to się chyba tak fachowo nazywa). Znalazł czas na zapowiadanie kolejnych utworów, krótką pogawedkę (a dokładniej monolog) z publiczością, przybicie paru "piątek" i przywitanie się ze mną. Oprócz "Shy Spirits" pojawiły się oczywiście i inne utwory z debiutanckiego albumu: "New Age Architects", "Lonely Fall" oraz na zakończenie "Lost Shine". Krakowianie zostali bardzo ciepło przyjęci przez publikę, docenili to i dali z siebie wszystko na scenie. Szkoda, że nie popisał się akustyk, ale o nim później.

Kolejnym zespołem był trójmiejski HEFEYSTOS. Z początku myślałem, że to nie jest ten HEFEYSTOS z Gdańska, ale jakiś inny. Powodów było kilka. Zagrali szybciej i ciężej niż na kasetce, którą kilka dni przed koncertem pożyczyłem, nie było klawiszowca - Piotra Weltrowskiego. Ale po powrocie do domu sprawdziłem książeczkę i okazało się, że był to ten sam zespół. Niestety nie jestem w stanie za dużo powiedzieć o ich występie, gdyż większość koncertu spędziłem w barze, regenerując nadwyrężony słuch. Z tego co zauważyłem, również oni zostali bardzo dobrze przyjęci. Może nie przez wszystkich - co jest zresztą zrozumiałe, zawsze jakaś część publiczności bawiła się i to całkiem dobrze.

Po jakimś czasie na scenę weszła Alicja - wokalistka, którą kumpel określił jako "główną atrakcję zespołu". Nie świadczyło to o klasie grupy, której niestety nie byłem w stanie docenić, gdyż tu również nie popisał się akustyk, ale urodzie dziewczyny, która naprawdę wyróżnia się wśród wielu wokalistek. W pewnym momencie Alicja zaczęła "śpiewać" growlingiem z pogranicze death/black. Muszę przyznać, że wyglądało to na początku dziwnie, inaczej... gdyż nie słyszałem jeszcze kobiecego growlingu. Ale później trochę śmiesznie i niezaspecjalnie.

Przyszedł czas na przybyszów z chłodniej, wręcz mroźnej, ale zawsze wspaniałej Norwegii. Wyszli (w delikatnych, subtelnych makijażach, takich jak na ich ostatnim albumie) przy dźwiękach wspaniałego, klimatycznego intra. Wyszli, aby za chwilę ponownie znikąć. Co jest? Czyżby się obrazili? Ależ skąd! Kilka chwil później już byli na scenie. Rozpoczęło się skandowanie GE-HEN-NA!!! GE-HEN-NA!!! Skończyło się intro i rozpoczęło się to Wielkie Misterium. Już przy pierwszych dźwiękach gitaryt głowa rozpoczęła się machać i kręcić we wszystkie strony, a włosy falować. Również Norwedzy pokazali, że szanują publikę! Monologom, zapraszaniem bliżej sceny i do zabawy nie było końca - co przekonało mnie do Norwegów już nie tylko jako muzyków, ale i ludzi! Zero gwiazdorstwa, tylko szanowanie fanów i rzetelne wykonywanie swojej profesji! Przykład z Gehenny powinnien wziąść Nagash, Shagrath i reszta DIMMU BORGIR, a nie dziwić się, że wielu ich nienawidzi. Zagrane zostały kawałki, promujące zarówno ostatni krążek "Admiron Black", jak i starsze z "Malice". Niestety nie zdążyłem przed koncertem zapoznać się z "Admiron..." (ale teraz, po tym co usłyszałem i zobaczyłem zrobię to na 100%), tak więc nie jestem w stanie wymienić tytułów z w/w albumu. Z tego co zauważył Qboosh, w repertuarze znalazły się m.in. "The Killing Kind" oraz "Devil's Work". Natomiast z "Malice" zagrali oczekiwane przeze mnie "She Who Loves The Flames" - chociaż jakoś szybciej, ostrzej... Aby schłodzić trochę zmęczoną publiczność, wokalista, krzycząc "Unholy water!!!", polewał ją wodą. Po tym zespół ogłosił, że trzeba spadać. Rzucili pałeczki i zeszli ze sceny. Zapaliły się światła, a akustyk, którego Mittlof wysyłał do kościoła, zaczął rozłączać sprzęt. Ale publice wciąż było mało. Rozpoczęło się kolejne skandowanie: GE-HEN-NA!!! GE-HEN-NA!!! Czy wypada nie wyjść i nie zagrać chociaż jednego kawałka... Ależ nie!!! Zespół ponownie pojawił się na scenie i zagrał nie jeden, ale dwa utwory!!!. Pałker usiadł za sprzętem i zaczął pomagać fanom w "dopingu". Na rytm GE-HEN-NA!!! wybijał rytm BUM-BUM-BUM!!! Mówię Wam - to trzeba usłyszeć. Po tym rozpoczęły się te dwa w/w utwory.

I to był już koniec występu, ale jeszcze nie koniec imprezy. Jeszcze rozdawanie autografów (wszystkim zainteresowanym, a nie tylko kilku pierwszym, jak robią to inne zepoły!!!), chodzenie to tu - to tam, a mi udało się porozmawiać przez kilka minut z Krzysztofem. I tylko mogę żałować, że nie miałem ze sobą dyktafonu, gdyż okazji do przeprowadzenia wywiadu było sporo. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować muzykowi (niestety nie znam imienia) HEFEYSTOS, za zawołanie Krzysztofa oraz pozdrowić Qboosha, Samaela, Fanthira i Abaddona, czyli ludzi z Aluminium oraz wszystkich innych, których miałem przyjemność poznać - ale zapomniałem imion.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?