- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Faust, Leash Eye, Warszawa "Kopalnia", 27 marca 2004
miejsce, data: Warszawa, Kopalnia, 27.03.2004
Muszę przyznać, że tego dnia miałam duży problem z podjęciem decyzji, który koncert wybrać: czy Luna Ad Noctum, Desecrated i Unaquadium w "Progresji" czy Faust i Leash Eye w "Kopalni". W końcu postanowiłam pójść na ten drugi i absolutnie tego nie żałuję. Niestety nie dopisała publiczność i tego wieczoru sala klubu świeciła pustkami. Mimo to muzycy obu kapel stanęli na wysokości zadania i zagrali z entuzjazmem, polotem i fantazją.
Jako pierwszy, na małej "kopalnianej" scenie zainstalował się warszawski Leash Eye. Zaczęli ostro: "Zraniony Ptak", "Tron", "Twój Strach" - szybkie i ciężkie riffy gitarzysty Opatha i silny głos Sebastiana momentalnie postawiły widzów na nogi. Pozostali muzycy także się nie ociągali i w rezultacie otrzymaliśmy solidną dawkę porządnego hard rockowego grania. Zagrali tylko osiem kawałków, ale udało im się dość mocno rozgrzać słuchaczy. Najbardziej porywająco wypadło "Toxicity" (cover System Of a Down) - czyżby hardcore był kierunkiem, w którym grupa powinna podążyć? ;) Był to drugi koncert "liszajowców", który widziałam (niespełna miesiąc wcześniej miałam okazję oglądać Leash Eye w "Progresji") i muszę przyznać, że tym razem było znacznie lepiej. Nie wiem, czy była to zasługa nagłośnienia, czy też Panowie mieli lepszy dzień, ale muzyka, którą nas uraczyli, była naprawdę miła dla ucha.
Po krótkiej przerwie przyszedł czas na pochodzący z Wyszkowa zespół Faust. Panowie reklamowali swoją muzykę jako "progress-death metal", ale moim zdaniem można doszukać się w niej niemal wszystkich gatunków metalu - od heavy po death. Koncert ten miał być pierwszym z udziałem nowego wokalisty Maxxa, (na co dzień śpiewającego w The Chainsaw), ale niestety zmogła go choroba i drugi "gardłowy", Grzegorz, musiał radzić sobie sam. Na szczęście wywiązał się z tego zadania znakomicie. Muzyka Fausta jest niezwykle urozmaicona, niebanalna, bogata w przeróżne smaczki, progresywne łamańce i zmiany tempa, a przy tym zaskakująco spójna. Nie ma w niej miejsca na przypadkowe zagrania i niepotrzebne dźwięki - wszystko dozowane jest z ogromnym wyczuciem. Największym zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, była obecność klawiszy, które nijak nie pasowały mi do zapowiadanej deathowej stylistyki. Jednakże szybko okazało się, że nie są one jedynie tłem dla reszty instrumentów, tylko idealnym dopełnieniem. Dzięki nim muzyka nabiera lekkości i płynności, jednocześnie nie tracąc nic ze swojej mocy. Granie tak skomplikowanej i barwnej muzyki wymaga solidnego warsztatu, ale na szczęście wszyscy członkowie Fausta posiadają duże umiejętności techniczne i między innymi dlatego słucha się ich doskonale. Moim zdaniem początek promocji nowego albumu "Misantropic Supremacy" (ukaże się pod koniec kwietnia) zespół może uznać za udany.
Warto było pójść do "Kopalni" po to, by zobaczyć dwa bardzo dobre, chociaż odmienne stylistycznie koncerty. Szkoda jedynie, że oglądała je zaledwie garstka osób, bo oba zespoły zostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie, a cała impreza była po prostu ciekawa. Nie wiem, czy zaszwankowała promocja, czy warszawscy fani metalu tego dnia wybrali inny lokal, ale naprawdę szkoda, że tak interesujące koncerty odbywają się w praktycznie pustych salach...