zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Eternal Tear, April Ethereal, Pyorrhoea, Warszawa "Nemo", 8.01.2003

16.01.2003  autor: m00n
wystąpili: Pyorrhoea; April Ethereal; Eternal Tear
miejsce, data: Warszawa, Nemo, 8.01.2003

Mieszanka brutalnego grania i doom/deathowych klimatów tego środowego wieczoru nie przyciągnęła tłumów. Mimo iż miejsce powoli staje się znane fanom mocniejszego grania, lokalizację ma całkiem dobrą, a cena biletów również była przystępna, to jednak z frekwencją było średnio.

Przy dźwiękach spokojnego, mrocznego intro pierwsi na scenie w "groźnych" pozach stanęli członkowie Pyorrhoea, zespołu kompletnie odmiennego stylistycznie od pozostałej dwójki mającej grać w "Nemo". Chwilę po kończących intro słowach "Are you ready to accept my domination?" z głośników bluzgnęła ściana gitar i perkusyjny karabin maszynowy - kilkunastominutowy koncert, doskonale przyjęty, rozpoczął otwierający promówkę zespołu utwór "Consume You". Niszczącą dawka brutalnego, nieco grindującego, ubogiego w zwolnienia, death metalu niczym huragan przetoczyła się przez klub. Na swój drugi w historii koncert zespół przygotował bardzo mięsisty repertuar - w większości były to kompozycje z jedynego dotychczas materiału promocyjnego, wśród nich "Hung On A Hook", "Chainsaw Dance" i "Crushed", ale nie zabrakło również dwóch świeżych kawałków, "Anal Arousal" i "Desire For Torment". Szkoda, że płynność udanego - choć niestety krótkiego - występu, psuły kilkudziesięciosekundowe przerwy między utworami, których przyczyną były kłopoty z "odjeżdżającą" perkusją. Muzycy Pyorrhoea chętnie dali się namówić na bis, którym był rozgrzewający publikę do czerwoności cover Brutal Truth "Birth Of Ignorance".

Po tej porcji brutalności nadeszło uspokojonie, za sprawą April Ethereal zrobiło się "opethowo". Z jednej strony wszystko pięknie, niby wolno i ciężko, trochę przyspieszeń, całość nieco urozmaicona, jednak w tym wszystkim brakowało mi dynamiki i polotu. Nie dość tego, wokalista Adrian sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić na scenie, a niekiedy głos wiązł mu w gardle (chyba że to kwestia nagłośnienia); również perkusista grał niezbyt przekonywująco. W programie kilkudziesięciominutowego występu znalazły się przede wszystkich kompozycje z dwóch ostatnich albumów grupy, "Advent" i "Al Azif", między innymi "In The Strange High House In The Mist", "Departure" i "The Shadow Of Nyarlathotep". Przyznaję, że widziałem jednak już lepsze koncerty tego zespołu, a ogólnego słabego wrażenia nie poprawił również cover Venom "Countess Bathory", który wypadł raczej mizernie.

Dużo lepiej było natomiast, gdy na scenie zjawili się muzycy Eternal Tear, kolejni "klimaciarze" tego wieczoru. Mający na koncie już dwa materiały, podczas tego występu zespół skupił się tylko i wyłącznie na najnowszym z nich. Koncert promujący nowy krążek rozpoczął utwór "Coma", po nim można było usłyszeć kolejne numery z "...Inside" - "Challenge", "Bitch" i "Deep Water". Aż przyjemnie było posłuchać kilku ciekawych, dynamicznych - i bardziej rozbudowanych od tych z debiutu - kawałków oscylujących w stylistyce doom/death z fajnymi klawiszami (co ciekawe, ładnie nagłośnionymi) i różnorodnym wokalem, nie tylko growlującym. Niestety, Eternal Tear między innymi z powodu podobnych kłopotów sprzętowych jak Pyorrhoea, zdecydował się zakończyć dobry koncert po trzydziestu minutach utworem "She Said...".

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?