- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Dżezva, Warszawa "Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki" 1.03.2003
miejsce, data: Warszawa, Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki, 1.03.2003
1 marca do Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki powrócił folk w najlepszym wydaniu, w nowym składzie i ze świetną wokalistką pojawiła się dawno nie widziana w Warszawie formacja Dżezva, specjalizująca się w tradycyjnych pieśniach bałkańskich. Pierwsze trzy folkballady o lekko klezmerskim brzmieniu pochodziły z Macedonii i słychać było, że lider, Marcin Zadronecki zna się na rzeczy - gość opanował do perfekcji bałkański sposób śpiewania, podobnie zresztą jak wokalistka Sylwia. Nie mogło też zabraknąć songu o Jane Sandansky'm (chyba największym bohaterze narodowym tamtych okolic). Potem Dżezva przemieszczała się między Serbią ("My ne możem bez rakije, slivovice, i molodoj cyganczice"), ponownie Macedonią (thrashujące w brzmieniu "Pi'em, poem") i klimatami środkowoeuropejskimi w wersjach bałkańskich - były kawałki, które można usłyszeć w różnych wersjach także na koncertach folku ukraińskiego, polskiego i białoruskiego... Z czasem odjechali do Bułgarii, historycznej już mniejszości tureckiej z Kosova (było mocno orientalnie) i znów do Bośni... Płynące, połamane rytmy, rytmiczny bas, świetne solówki skrzypcowe i przede wszystkim rewelacyjne wokale spowodowały, że pod koniec koncertu ciężko było usiedzieć na plastikowych krzesełkach i pod sceną rozpoczęło się taneczne, korowodowe "Pravo Horo", tuż po najstarszej historycznie, niebregoviczowskiej wersji "Ederlezi", a w trakcie "Makedonkso Devojce" - ludzie z Bułgarii, Albanii, krajów byłej Jugosławii (obecni na koncercie w silnej obsadzie jak się okazało) i Polski utworzyli długi korowód...
Dżezva zdecydowanie miło zaskoczyła - nie było oklepanych hiciorów folkowych (chociażby "Jovano Jovanke" czy "Ajde Jano", które można usłyszeć na wielu koncertach folkowych, chociaż podejrzewam, że w interpretacji tej formacji na pewno zabrzmiałyby nieźle), natomiast było sporo mniej znanych klimatów rodem z kipiących Bałkanów (także o rodowodzie romskim) w świetnym wykonaniu.