- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Dżem, Warszawa "Stodoła" 24.04.2009
miejsce, data: Warszawa, Stodoła, 24.04.2009
Rysiek Riedel to człowiek legenda, postać jakich mało. Nie bez przyczyny uznawany jest za jednego z najlepszych polskich wokalistów w historii. Po jego śmierci reaktywowano Dżem, którego był wizytówką - podchodziłam do tego z pewnym niesmakiem. Kolejny głos grupy - Jacek Dewódzki - nie sprostał trudnemu zadaniu zastąpienia Ryśka. Być może rany fanów były jeszcze zbyt świeże...
Dżem, Warszawa "Stodoła" 2009, fot. W.Dobrogojski
Nagle pojawił się jednak Maciej Balcar, którego debiut w Dżemie był dla mnie jak objawienie. Nie tylko przypominał Riedla, ale i sprawiał wrażenie, że umie stawić czoło legendzie. Teraz przyciąga na koncerty miłośników Ryśka, ma także rzesze swoich własnych fanów, co dało się zauważyć w piątkowy wieczór, kiedy warszawska "Stodoła" gościła na swojej scenie ten jeden z najważniejszych zespołów w historii polskiej muzyki rockowo - bluesowej. Grupę, której nagrań słuchają kolejne pokolenia. Doskonale było to widoczne na sali, gdzie przy dźwiękach zarówno starych, jak i nowych przebojów bawili się ludzie będący rówieśnikami założycieli formacji, ale i ich prawnuki. Pomimo tego, że przekrój wiekowy był naprawdę bardzo duży, wszyscy znali nie tylko melodie, ale i słowa prezentowanych piosenek.
Trwający niespełna dwie godziny występ zaczął się od "Ballady o dziwnym malarzu", która w połączeniu z kolejnymi utworami stanowiła dla mnie dość nużącą kombinację. Dopiero "Mała Aleja Róż" otworzyła właściwy koncert. Koncert, podczas którego można było usłyszeć takie kompozycje, jak "Wehikuł czasu", "Autsajder", "Lunatycy", "Harley Mój", "Naiwne pytania" czy "Sen o Wiktorii". Nie zabrakło także, tak oczekiwanej przez niektórych, piosenki "Whisky". Na mnie największe wrażenie wywarła jednak ballada "Do kołyski", bez której - moim zdaniem - koncert "nowego" Dżemu mógłby się w ogóle nie odbyć.
Dżem, Warszawa "Stodoła" 2009, fot. W.Dobrogojski
Akustyczny show - bo taki był ten występ - okazał się świetnym wabikiem dla niezbyt trzeźwych panów pod krawatami, których tego wieczoru w "Stodole" było niemało. I powiem szczerze, że ich obecność wcale nie przeszkadzałaby mi, gdyby nie zagłuszali bardzo dobrze śpiewającego Balcara. Wielkim plusem dla Maćka było to, że tym razem nie starał się naśladować słynnych scenicznych ruchów Riedla. Sprawiał wrażenie naturalnego i oddanego temu, co robi. Nie przypadły mi natomiast do gustu zbyt długie solówki gitarowe, jak magnes przyciągające ludzi do baru. Mimo tego uważam koncert za udany, choć nie rewelacyjny. Zabrakło kilku ważnych dla mnie piosenek, a wykonanie innych miało zbyt mało "poweru".
Dziennikarz muzyczny i autor książki "Dżem. Ballada o dziwnym zespole" oraz biografii Ryszarda Riedla "Rysiek" - Jan Skaradziński - powiedział kiedyś: "Mówi się o nich polscy Rolling Stonesi... I faktycznie - coś w tym jest. Choćby ze względu na źródła muzyki, żonglowanie stylami, konsekwencję. Ze względu na staż, pod względem którego coraz mniej mają równych. No i ze względu na skomplikowane, nie wolne od dramatów dzieje... ". Dzieje bardzo burzliwe, które z całą pewnością odbiły się na losach grupy. Ja mam jednak nadzieję, że cokolwiek by się nie działo w przyszłości, Dżem nadal będzie istniał...