zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

relacja: Dream Theater, Zlin "Sports Novesta Hall" 20.07.2000

7.08.2000  autor: Marcin Kaldunski
wystąpili: Dream Theater
miejsce, data: Zlin, Sports Novesta Hall, 20.07.2000

20 lipca 2000 roku miałem przyjemność po raz trzeci zobaczyć koncert zespołu Dream Theater (wcześniej w Hamburgu i w Berlinie) - odbył się w Zlinie w Czechach, miejscowości położonej ok. 100 kilometrów od granicy z Polską. Na miejsce przybyłem dzień wcześniej, gdzie po odnalezieniu hali, w której miał wystąpić DT oraz zakupieniu biletu (50 zł), znalazłem miejsce na nocleg (najpierw bilet oczywiście).

Na miejsce imprezy udałem się następnego dnia natychmiast po przebudzeniu, mając nadzieję spotkać się chłopakami i chwilę pogadać. Hala, w której DT wystąpił (Sports Novesta Hall), była w miarę dużym obiektem (może pomieścić parę tysięcy osób), ponadto posiadała kilka barów (co odpowiadało co nie którym fanom - szczególnie przy czeskich cenach piwa) oraz kilka klubów, solariów i innych tego typu rzeczy. Do tej hali dotarłem rankiem około godziny 12:00, gdzie przy tylnim wejściu na halę zobaczyłem wielki czarny track (taka ciężarówka wozi sprzęt Dreamów) oraz technicznych, którzy przygotowywali scenę. Można było sobie spokojnie przejść wokół porozstawianych pudeł, zobaczyć jak chłopacy budują scenę, przypatrzeć się gitarom Petrucciego oraz perkusji Portnoya. Na około nie było żadnej ochrony, jedynie paru czeskich pomagatorów. Po obejściu hali na dole na parkingu zobaczyłem niebieskiego busa na angielskich rejestracjach, przy którym nie było żywej duszy. Gdy podszedłem do niego po paru sekundach, mój kolega (który był ze mną, aczkolwiek DT nie znał wtedy jeszcze), powiedział: "zobacz, ktoś wychodzi, może to jakiś z nich". No, rzeczywiście z busa wyszedł spokojnie John Petrucci z dwiema walizkami. Zgubiłem się wtedy troszkę, mimo iż Johna spotkałem parę razy wcześniej i rozmawiałem z nim. On chyba też się zgubił, bo po tym, jak zobaczył dokoła czeskie nazwy (ja go rozumiem - jedynie sensowne brzmiało solarium), nie wiedział gdzie się znajduje wejście, zapytał mnie gdzie tu się wchodzi, jak dojść na scenę - wskazałem mu drogę - powiedział: "thanks" i zniknął za drzwiami wejściowymi. Kiedy już się dostatecznie opanowałem, z drzwi wyszedł Jordan Rudess, z którym już udało mi się nawiązać krótką rozmowę. Następnie, po paru minutach, z busa wyszedł zaspany Kevin James LaBrie z butelką wody. Powiedział żebyśmy na niego chwilkę zaczekali, p oczym przyszedł do nas i przez kilka chwil rozmawialiśmy, a na końcu udało się nam go namówić na zrobienie paru zdjęć (nie chciał, ponieważ jak twierdził, źle wygląda, bo dopiero co wstał). Po tym przyszła już "ochrona" (dwóch młodziutkich kolesi z fajami w łapach) i musieliśmy odejść od busa. Później z autobusu wyszedł John Muyung, a na końcu Mike Portnoy z założoną maską na głowie (po co ja ubrał??? może ktoś wie?). Udaliśmy się baru, gdzie czekaliśmy na koncert. Gdy tak czekaliśmy, do stolika przysiadła się para z dwoma dzieciakami, a potem przy okazji (jedno z dzieci rozlało kawę) nawiązała się dyskusja. Jak przyjechałem na koncert to myślałem, że jestem osobą, która najdalej miała do Zlina (przybyliśmy z Gdyni i Torunia), jednak po wstępnej rozmowie szybko zmieniłem zdanie. Okazało, że ci państwo przybyli z Holandii z Rynweg (gdzieś pod Amsterdamem) i "przy okazji" spędzają tutaj urlop z dziećmi. Przez parę godzin wymienialiśmy się uwagami o DT (pierwszy raz na nich byli w 1995 roku!), o klawiszowcach, o innych zespołach progresywnych itp. Na końcu zaprosiliśmy siebie nawzajem na ewentualne koncerty do Holandii i do Polski. Po tym udaliśmy się na przedstawienie.

Jako support przed Dreamami miał wystąpić czeski thrash-metal King Zero, ale zespół nie przyjechał, więc już przed 20.30 na sali rozlegała się muzyka z filmu Twin Peaks (zawsze leci chwilę przed koncertem DT) i techniczni odsłonili sprzęt Portnoya. Po tym słychać było już tylko dźwięk metronomu i głos hipnotyzera "close your eyes and begin to relax..." Na scenie pojawił się John Petrucci, po nim wyszedł Jordan Rudess, rozległy się pierwsze takty "Regression", a zza sceny zaczął śpiewać James LaBrie i dalej wszystko potoczyło się jak na "Metropolis II". Podczas "Strange Deja Vu" na scenie "w końcu" pojawił się wokalista i cała sala śpiewała wraz z nim historię o Nicholasie - Victorii. Przed kawałkiem "Through Her Eyes" na scenie zostali: dający podkład Jordan Rudess oraz John Petrucci, który pokazał jak się gra na gitarze. W czasie trwania "The Dance Of Eternity" miało mieć miejsce solo Jordana, ale w tym akurat czasie uszkodzony został jego Kurzweil i, w czasie gdy techniczni DT wymieniali klawisze, Mike Portnoy zaprezentował swoje umiejętności na perkusji. Po tym nastąpiło już solo Joradana, który, oprócz pokazania własnych kompozycji, zagrał także Chopina i Beethovena. Po tym muzycy dokończyli "SFAM", a gdy publiczność głośno dziękowała im, wyszli na scenę i James zapowiedział, że zagrają teraz swe starsze kawałki. Na początek bisu "The Mirror", potem "Just Let Me Breath", "Acid Rain", "Caght In The Web/New Millenium Meddley" i "Pull Me Under". Dream Theater na końcu zaprezentował "Metropolis I" i w ten sposób muzycy pożegnali się z publicznością. Przedtem jednak James obiecał, że wrócą z powrotem na jesień. Koncert trwał od około 20:30 do około 22:45.

Samo widowisko upłynęło, jak zwykle, niezwykle. Trudna znaleźć słowa, które mogłyby przedstawić, co się wtedy działo, tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć! Krótko mówiąc koncert był niesamowity. Ja sam uważam, że gdy Dream Theater jest na scenie, jest na niej o czterech muzyków za dużo - po prostu człowiek nie wie na kogo patrzeć. James LaBrie cały czas biega po scenie, nawołując wszystkich, aby razem z nim śpiewali. John Petrucci daje niesamowity pokaz swoich umiejętności gry na gitarze, John Myung, jak zwykle spokojny i opanowany, gra na swoim "lotnisku" sześciostrunowym basie, a Jordan Rudess, uśmiechnięty przez cały koncert, pokazuje jak należy grać na instrumentach klawiszowych. Natomiast najlepiej z całej piątki bawi się Mike Portnoy, który przez cały koncert w Zlinie dawał różne znaki w stronę publiczności, pluł gdzie popadło, a z technicznymi w czasie utworów rzucał się pałeczkami. Po koncercie udało mi się go złapać i pogadać (spotkania z nimi warte są kolejnego opisu). W czasie rozmowy stwierdził, że jak wszystko dobrze pójdzie, 30 sierpnia w Roseland (New York) Dream Theater nagra kolejną kasetę video (uwaga, Mike nie bierze już do ust ani kropli alkoholu!)!!!

Do zobaczenia na koncertach w Polsce. Let Dream Surround You.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?