- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Domain, Eternal Tear, Kayzen, Warszawa "Przestrzeń Graffenberga" 14.09.2002
miejsce, data: Warszawa, Przestrzeń Graffenberga, 14.09.2002
Koncertowy sezon w warszawskiej "Przestrzeni Graffenberga" rozpoczął się na dobre. Na kolejnej jesiennej imprezie, której patronował nasz serwis, wystąpiły trzy zespoły: Kayzen, Eternal Tear oraz zasłużony i doskonale znany większości polskich fanów metalu Domain. W zasadzie wszystkich trzech grup byłem bardzo ciekaw (kalisz - red.) - Eternal Tear właśnie kończy prace nad nowym materiałem, Kayzen i Domain nie miałem jeszcze okazji zobaczyć na żywo, dodatkowo ten ostatni powraca z nową płytą. Impreza zapowiadała się więc bardzo ciekawie.
Jako pierwsza wystąpiła warszawska grupa Kayzen. Zespół w mieszanym składzie (cztery panie i wokalista-gitarzysta Kay, znany z gry w Neolithic) zaprezentował muzykę z pogranicza solidnego, agresywnego metalu i "klimatów". Nie brakowało ani melodii, ani ognia. Chwilami muzyka Kayzen swoim klimatem przypominała mi najstarsze dokonania Pyogenesis, czasem słychać było nawet coś z gotyku. Warto zaznaczyć, że wokalnie oprócz Kaya udziela się również basistka, dysponująca potężnym growlem. Ogólne wrażenie całkiem pozytywne, choć moim zdaniem w muzyce Kayzen przydałoby się nieco więcej urozmaiceń.
Drugim w kolejności zespołem była doom metalowa formacja Eternal Tear, także pochodząca z Warszawy. Byłem bardzo ciekaw tego koncertu, ponieważ grupa właśnie kończy nagrywać swój nowy materiał, występ miał więc być pierwszą okazją, aby się z nim zapoznać. Na początku spotkało mnie pewne zaskoczenie, bowiem rozpoczynający koncert utwór był zdecydowanie szybszy od dotychczasowych dokonań Eternali. Okazało się jednak, że melodyjny death metal nie jest tym, co zespół zamierzał zaprezentować tego wieczoru. Po chwili nastąpił powrót do tego, z czego Eternal Tear znane jest nie od dziś, czyli do melodyjnego, melancholijnego doom metalu, utrzymanego w duchu dokonań My Dying Bride i Anathemy z połowy lat dziewięćdziesiątych. Nowe kompozycje sprawiają wrażenie dużo dojrzalszych niż na płytce "Embrion", melodie są ciekawsze. Ze starszych rzeczy usłyszeliśmy między innymi "A Dialogue With...". To wszystko wzbudziło we mnie wielką chęć zapoznania się z nową płytą Eternal Tear i sprawiło, że mimo niewielkich problemów technicznych koncert ten zarówno zespół, jak i publiczność mogą zaliczyć do bardzo udanych.
Ostatnia część koncertu do zrelacjonowania przypadła mnie (m00nf0g - red.). Powód jest dość prosty - Pandemonium do dzisiaj pozostaje dla mnie najważniejszym polskim zespołem, a Domain to przecież kontynuacja tamtej legendy podziemia. Mieli grać w Warszawie kilka miesięcy temu, jednak na kilka dni przed koncertem Wacek w wyniku pobicia wylądował w szpitalu. Sobotni występ zaczyna się spokojnie i niezbyt szybko, na pierwszy ogień idzie "Asaku Marsuti". Zespół jest znakomicie nagłośniony, jedynie perkusja jest za głośno. Na szczęście już przy tytułowym numerze z nowej płyty, energicznym "Gat Etemmi", zagranym jako drugi, wszystko jest w jak najlepszym porządku, można w pełni delektować się muzyką. A jest naprawdę czym. Jako kolejny słyszymy "Whispered In The Dark", a przytłaczający, wolny "Devilri", jeszcze z repertuaru Pandemonium, rozpętuje kocioł pod sceną. Zresztą przy najnowszych kawałkach nie jest inaczej, czemu trudno się dziwić, "The Seven Sibbiti" czy "Ninigiszida" to znakomite utwory. Tego wieczoru nie może zabraknąć jeszcze jednej staroci - genialnego "Unholy Existence". Dynamiczne "Nar Mattaru" i "Anzu Storm" kończą naprawdę świetny, choć krótki koncert, chyba jeden z najlepszych występów Domain, jakie widziałem do tej pory. Po nich Paweł podziękował, a już z płyty poleciał kończący najnowszy krążek "Yog Sothoth Dominion". Szkoda jednak, że tak krótko, około czterdziestominutowy występ pozostawił niedosyt. Niestety tak bywa, gdy muzycy mieszkają w odległych miastach.
Sobotnia impreza była bardzo udana i co ważne, dobrze nagłośniona. Myślę, że kolejne wrześniowe koncerty organizowane przez Apocalypse Production także nie będą odbiegały poziomem od poprzednich dwóch.
Materiały dotyczące zespołów
- Domain
- Eternal Tear
- Kayzen