zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Paul Di Anno, Corruption, Warszawa "Proxima" 9.04.2003

14.04.2003  autor: Beny82
wystąpili: Paul Di Anno; Corruption
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 9.04.2003

Wielka legenda wciąż żyje. Tak można powiedzieć po wspaniałym koncercie,pierwszego wokalisty Iron Maiden. Paul Di'Anno, bo o nim mowa po prawie dwudziestoletniej działalności na scenie metalowej zagościł w naszym kraju by zagrać dwa koncerty. Jego historia muzyczna z pewnością nie potoczyła się tak, jak się tego spodziewano po wycofaniu z Maiden na początku lat osiemdziesiątych. Dobre albumy przeplatane przeciętnymi, słaba promocja jego wydawnictw, do tego jakieś dziwne nieporozumienia z obecnymi członkami Iron Maiden, doprowadziły do tego iż Paul przez wielu został skreślony z działalności metalowej. Koncert w warszawskiej "Proximie" pokazał niedowiarkom, że Di'Anno ma się dobrze i jest w stanie nie raz zaskoczyć dobrą muzyką.

Prawie punktualnie, bo o 18.40, na scenie pojawili się rock and rollowcy z Corruption. Nie cackając się chłopaki przywalili jak tylko najbardziej potrafią. Rockowe dźwięki przyciągnęły pod scenę trochę osób, które to bacznie obserwowały poczynania naszych rodzimych stonerowców. A było co oglądać, ponieważ Corruption grając na żywo czują się wręcz rewelacyjnie. Nieustanny headbanging, pełen energii ruch sceniczny świadczyły o pełnym zaangażowaniu muzyków w występ. Godna pochwały postawa, zważając na to, że byli przecież "jedynie" supportem. Wokalista Rufus nie oszczędzał gardła, wybornie odśpiewując swe partie. Tego wieczora usłyszeliśmy takie kawałki jak "Wasted", "Never Get Old", "Wardog" czy "Manitou" z albumy "Pussyworld". Corruption zaprezentowali także premierowy utwór "Revenge" z płyty, która ma dopiero powstać i nosi roboczy, jakże obiecujący, tytuł "Orgasmusica". Słychać było, że chłopaki konsekwentnie podążają nową, obraną na ostatnim albumie drogą i nie zamierzają zmieniać nic w swojej czadowej i wyluzowanej muzyce. Na koniec jeszcze fajna i odśpiewana razem z publiką przeróbka "Paranoid" Sabbathów i zespół po około pół godzinie musiał schodzić ze sceny. Wyraźnie rozruszani i pozytywnie nastrojeni słuchacze nagrodzili występ Corruption brawami. Co ważniejsze nie zabrakło także osób, które głośno domagały się bisów. Jednakże chwilę później na scenę wkroczyli techniczni i zaczęły się ostatnie przygotowania do koncertu gwiazdy wieczoru.

Po krótkiej przerwie z głośników wydobyły się odgłosy bicia dzwonu, a przy ogromnym aplauzie i skandowaniu nazwiska głównego bohatera dnia, na scenie pojawili się muzycy. Bez samego Paula rozpoczęli instrumentalnym uderzeniem w postaci "Transylvania". Tak klasyczny utwór musiał zrobić swoje pod sceną. Ale to nie koniec maidenowskich wspomnień, gdy na scenie pojawił się Paul Di'Anno, już rozbrzmiewał basowy riff do "Wrathchild", kolejny kapitalny numer, który do dziś jest stałym elementem koncertów Iron Maiden. Publiczność nie pozostawała dłużna zespołowi odwzajemniając się żywiołową reakcją na maidenowskie killery. Warto wspomnieć o samym wyglądzie Paula, gdyż dwadzieścia lat na scenie musiało się przenieść na jego zachowanie czy wygląd. Kilkanaście kilogramów nadwagi, już bez bujnej fryzury, ogromna ilość tatuaży, do tego dość często uśmiechnięta twarz. Tak skrótowo można opisać legendę NWOBHM. Muzycznie koncert przebiegał znakomicie, cały czas maidenowskie klasyki przeplatały się z utworami solowymi. "Marshall Lockjaw" czy "Beast Arises" na pewno nie były znane wszystkim obecnym na sali, ale wykonanie na żywo przekonało do zapoznania się z twórczością solową. Kawałki maidenowskie też nic nie straciły z swojej magii, "Murders in the rue Morgue", "Killers" czy "Remember Tomorrow" na żywo wypadły świetnie - aż dziw bierze, że Harris nie chce grać na żywo tych numerów. Zestaw solowy był reprezentowany jeszcze przez "Faith Healer", "Dream Keeper" (ze specjalną dedykacją dla Spice Girls) i "Impaler" (utwór, który Paul zadedykował własnemu... przyrodzeniu). Pierwszą część koncertu zakończono najbardziej rozbudowanym utworem z debiutu Iron Maiden, czyli "Phantom of the Opera". Co ważniejsze, muzycy starali się jak mogli by ich wersje były jak najbardziej zbliżone pod względem solówek do tych z oryginału, i trzeba przyznać, że nie można mieć większych zastrzeżeń do pracy gitarzystów. Po prawie godzinnym graniu Paul podziękował publiczności za przybycie. Kilkuminutowe wrzaski i okrzyki, pośród których najczęściej powtarzało się oczywiście "Di'Anno", przekonało samego artystę do powrotu na scenę w celu odegrania kilku dodatkowych kawałków. Bis rozpoczęli sami instrumentaliści, zaprezentowali "Ginghis Khan", świetny numer pochodzący z albumu "Killers", po nich odegrano jeszcze "Running Free" i "Sanctuary". I tym maidenowskim akcentem zakończył się jeden z ciekawszych koncertów w tym roku w naszym kraju.

Prawdę mówiąc wieczór ten był szczególny, zarówno za sprawą atmosfery panującej w klubie, jak i dobrego występu Corruption, a także i bardzo pełnego żywiołowości koncertu Paula Di'Anno. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać na kolejną wizytę tego jakże sympatycznego pana. A póki co, możemy tylko wspominać ten bardzo dobry koncert.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?