zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

relacja: Deep Purple i "Thank's Jimi Festiwal", Wrocław 1.05.2009

5.05.2009  autor: Śledziu
wystąpili: Deep Purple
miejsce, data: Wrocław, Pola Marsowe, 1.05.2009

Majówka we Wrocławiu rozpoczęła się w iście rock'n'rollowy sposób. Najpierw było bicie Gitarowego Rekordu Guinnessa na corocznym "Thank's Jimi Festiwal", a później muzyczna uczta zaserwowana przez Deep Purple na "Polach Marsowych".

Po raz siódmy na skąpanym w słońcu wrocławskim rynku gitarzyści pobili rekord Guinnessa, grając hit "Hey Joe", znany przede wszystkim z wykonania Jimiego Hendrixa. W tym roku udział w imprezie zgłosiło 6346 gitarzystów, ponad 3 razy więcej niż w 2008 r. Poprzedni rekord należał do Amerykanów - piosenkę wykonało 2052 muzyków. Na głównej scenie pojawili się m.in. Leszek Cichoński, Ryszard Sygnitowicz, Marek Raduli, Mieczysłwa Jurecki czy Sebastian Riedel.

W tym roku atrakcją "Thank's Jimi Festiwalu" była wspólna próba zagrania kawałka Deep Purple "Smoke On The Water" z samym Stevem Morsem w roli maestro (gitarzysta Deep Purple od 1994 r.). Morse był wyraźnie zachwycony ogromną liczbą ludzi grających klasyk jego zespołu, co odnotował na swym blogu. Najwspanialszym momentem festiwalu była chwila, w której każdy z uczestników podniósł gitarę pudłem do nieba, tworząc prawdziwy gitarowy las. Ponad 6000 instrumentów naprawdę robiło wrażenie. Po zakończeniu zabawy na scenie pojawił się zespół Cree Sebastiana Riedela, który zagrał dla bardzo rozrzedzonej już publiczności. Nie przeszkodziło to grupie zaprezentować kawał dobrego bluesa i wprawić mnie oraz innych rock'n'rollowych braci w taneczny nastrój.

"Thank's Jimi Festival" był transmitowana przez internet, dzięki czemu również muzycy za granicą mogli wesprzeć naszych w gitarowych zmaganiach. Pomogli nam gitarzyści z USA (Detroit, Chicago, Nowy Jork), ze Szwecji, Węgier i Australii. Ideę festiwalu wspiera w sieci "Guitar Player Magazine", który promuje tę akcję jako "1st of May World Gitar Day".

Tego samego dnia we Wrocławiu około godziny 19 rozpoczął się koncert na "Polach Marsowych". Jako pierwszy wystąpił zespól Leszka Cichońskiego Guitar Workshop, który rozgrzał publiczność. Następnie przyszła pora na gwiazdę wieczoru. Deep Purple po krótkim przywitaniu się zaczęli prawdziwym wystrzałem - "Highway Star". Zespół wprowadził nas w magiczny spektakl z takimi kawałkami, jak "Hush", "Perfect Strangers" czy kultowe "Smoke On The Water", wyśpiewane przez około 20 tysięcy fanów. Dla mnie najlepszym kawałkiem, który pomogliśmy wykonać Purplom, był "Black Night". Do tej pory, gdy sobie to przypomnę, to czuję ciary przechodzące po plecach. Miłym zaskoczeniem była solówka Dona Aireya, która zawierała w sobie fragment utworu Chopina i Mazurka Dąbrowskiego.

Zespół był bardzo zadowolony z żywiołowej reakcji fanów. Nieraz Gillan po zakończonej piosence stwierdzał, że jesteśmy "amaizing", co prowokowało do okrzyków, braw i wszelakich innych gestów rozradowania i szacunku do idoli. Publiczność bawiła się wyśmienicie, można było poczuć więź zespołu z każdym z fanów.

Na pochwałę zasługuje nagłośnienie koncertu. Każdy instrument można było niemal idealnie usłyszeć, a głośność była odpowiednio dopasowana. Scena była wyposażona w dwa telebimy, dlatego będący daleko mogli śledzić, co się na niej dzieje. Plusem na pewno była oprawa świetlna, doskonale wizualnie uzupełniająca piosenki.

Jedyne, do czego można się przyczepić, to słaba kondycja wokalna Gillana, ale prawdę powiedziawszy chyba nikt się nie spodziewał, że pod tym względem będzie tak, jak 40 lat temu. Drugi minus to tylko jeden bis, który pozostawił uczucie niedosytu. Część fanów domagała się bezowocnie, by zespół zagrał jeszcze jeden utwór - "Child In Time". Można było sobie go co najwyżej ponucić pod nosem, kierując się do bramy wyjściowej "Stadionu Olimpijskiego".

Komentarze
Dodaj komentarz »
Rewelacja
PiotrB (gość, IP: 213.238.76.*), 2009-05-09 16:40:49 | odpowiedz | zgłoś
W pełni zgadzam się z recenzją.
Było rewelacyjnie i tylko na początku słychać było brak rozgrzania wykonawców.

Niektórzy skarżą się na brak Lorda. Don Airey jest na prawdę nie gorszym klawiszowcem a jego Chopin godny 1 miejsca na festiwalu Chopinowskim (rockowo a zgodnie duchem muzyki).

Zgadzam się też, że najgorzej wypadł Ian Gillan. Dobrze, że w połowie koncertu zauważył iż śpiewanie o tonację niżej idzie mu lepiej. Za to był świetnym wodzirejem.

Bardzo chciałbym zobaczyć naganie z koncertu. Czy ktoś to rejestrował?
re: Rewelacja
Sledziu (wyślij pw), 2009-05-10 11:52:35 | odpowiedz | zgłoś
nagrania z koncertu znajdziesz na youtube, jest nawet 8,30 minutowa videorelacja, miłego oglądania ;]
Child In Time
Rock_man (gość, IP: 81.210.119.*), 2009-05-08 08:52:24 | odpowiedz | zgłoś
Child In Time w jedynym słusznym wykonaniu zagrał Jon Lord w Płocku w zeszłym roku :) Niestety obecne Purple nie mają tego czegoś co kiedyś i stali się strasznie schematyczni (patrz: identyczne solówki Airey'a bez nawet najmniejszej zmiany) :( Szkoda że zostawili za sobą czasy wirtuozerii i spontanicznego grania tego, co w danej chwili czuli i co przychodziło im do głowy...
Child in Time live
Sanguine (gość, IP: 83.20.197.*), 2009-05-06 19:55:09 | odpowiedz | zgłoś
Nie byłem niestety na Purplach, ale 15 marca br. miałem okazję i nieskrywaną przyjemność usłyszeć Child In Time na żywo w wykonaniu Grzegorza Kupczyka z zespołem Kruk podczas trasy Spring Blizzard Tour. Mili Państwo, czapki z głów!
Bilety kosztował 15zł. (3 zespoły), a było parędziesiąt osób =/ Child in Time słyszało może kilkanaście (utwór na zakończenie). Chodźcie też na polskie koncerty!!!
.
Sledziu (wyślij pw), 2009-05-06 11:38:38 | odpowiedz | zgłoś
rzeczywiście były dwie dodatkowe piosenki, ale wyszli tylko raz po zakonczońej głównej setliście,szkoda że nie wrócili do nas drugi raz, chociażby z jednym utworem ;)
.
Ouzo84 (gość, IP: 195.26.23.*), 2009-05-06 02:01:30 | odpowiedz | zgłoś
Były dwa bisy: Hush oraz Black Night.
Poza tym koncert rewelacyjny... :D
No cuż...
Tomasz Pastuch (gość, IP: 213.17.201.*), 2009-05-05 14:41:32 | odpowiedz | zgłoś
W porównaniu z koncertem z Torwaru w 2006 rzeczywiście widać po Gillanie nieubłagalnie upływający czas. Szczególnie słychać to było w 'Highway Star'.Z tego względu już od baaardzo dłuższego czasu zespół zrezygnował z prezentowania na żywo 'Child in Time'.Ale pomimo tego i tak poziom jaki prezentuje jest nieosiągalny dla innych 'śpiewaków'. Klawiszowiec często wplata wątki polskie w swoje popisy (Torwar 2006, Szczecin 2004, Stadion Legii 2004) Ogólnie był Czad i Power i Wszystko!
re: No cuż...
jajc-m1 (gość, IP: 90.141.120.*), 2009-05-08 05:42:13 | odpowiedz | zgłoś
Też jestem zdania, że Gillan powinien dać sobie spokój i zostawić po sobie dobre wspomnienie. Jego wizerunek się strasznie zmienił- nie poznałem tego gościa.Wielokrotnie Morse pomagał mu śpiewać i miałem wrażenie ,że za chwilę zasłabnie. Oczywiście brak Lorda też robił swoje.

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?