- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Deep Purple, Zabrze 31.10.1993 - wspomnienia
miejsce, data: Zabrze, 31.10.1993
Chyba nikt w to juz nie wierzyl. A jednak stalo sie! Wtedy, 31 pazdziernika 1993 roku, staneli na scenie ONI - Blackmore, Gillan, Glover, Lord i Paice, czyli Deep Purple w najlepszym (i jedynym dopuszczalnym!) skladzie. Nie da sie opisac co czulem, kiedy, po wielu godzinach stania w kilkunastotysiecznym tlumie, urozmaiconym jedynie krotkim i zalosnym wystepem Valdiego Modera na czele konsoli do playbacku, pozegnanego zreszta latajacymi szmatami i ogryzkami (jeden trafil go w ucho, he he), nadszedl ten oczekiwany moment.
Zgasly swiatla. W ciemnosciach zaczelo narastac miarowe bebnienie perkusji oraz dzwieki rozpedzajacych sie instrumentow, dobrze znajome... Na dwa ostre akcenty purpurowego klasyka rozblysly swiatla - i wtedy wszyscy wreszcie ujrzeli ICH, a Gillan wrzasnal: "Nobody gonna take my car..." i tak rozpoczal sie klasyczny poczatek kazdego purpurowego koncertu - "Highway Star". Weterani natychmiast rozwiali obawy najbardziej zaniepokojonych fanow - okazalo sie, ze piecdziesiatka na karku nie przeszkadza im grac rocka jak za dawnych lat.
Po energicznym wstepie posypaly sie nastepne klasyki Purpli przeplecione czterema nowymi dokonaniami purpurowej piatki. Z plyty "The Battle Rages On" uslyszelismy "A Twist In The Tale", "Talking About Love", "The Battla Rages On..." oraz oczywiscie najbardziej popularna "Anya". Trzeba przyznac, ze nowe utwory ani troche nie odstawaly brzmieniem od starych dokonan muzykow, co jest kolejnym dowodem, ze tym pieciu panom naprawde ciezko sie zestarzec.
Reperuar koncertu nie mogl chyba rozczarowac nikogo - zabrzmialo i "Black Night" z odspiewanym przez publicznosc wiodacym riffem, i "Perfect Strangers" z niezwykle efektownym spektaklem laserowym, i "Difficult To Cure" z jak zwykle bardzo rozbudowana solowka Jona Lorda, w ktorej uslyszelismy m.in. "Dla Elizy" Beethovena, poloneza "As-dur" Chopina - jako ewidentny uklon w strone polskiej publicznosci oraz niezwykle zywiolowego rock'n'rolla granego na syntezowanym fortepianie.
Az przyszla przyszla pora na utwor, co do ktorego wszyscy mieli obawy, czy w ogole zabrzmi. Ogromny ryk widowni przy pierwszych taktach "Child In Time" byl najlepszym potwierdzeniem tego, jak bardzo czekalismy na ten kawalek. Megaklasyk Deep Purple wypelnil kazdy centymetr szescienny zabrzanskiej hali. Wysluchalismy tych 10 minut z rozkosza i tylko troszke niepokoil nas fakt, ze Gillan "nie wyrabial" w najwyzszych partiach falsetowych...
Na koncercie nie zabraklo i niespodzianek - do takich nalezy zaliczyc zagranie przez Purpli troche zapomnianego "Anyone's Daughter". Rewelacyjne zagranie, trzeba dodac.
Gdy zeszli ze sceny, ogromny tlum skandowal zawziecie "Deep-Purple!", choc kazdy wiedzial, ze i tak musza wrocic. No i wrocili, aby zagrac niesmiertelny "Smoke On The Water", poprzedzony niezwykle dynamicznym "Speed King". Dlugo nie mogl sie skonczyc slynny purpurowy "dym". Gillan wciaz zagrzewal publicznosc okrzykami: "I can't hear you!" do coraz glosniejszego powtarzania refrenu.
No ale musial sie kiedys skonczyc...jak i caly koncert. Pozegnalismy wielkich, dziekujac za wspanialy koncert, po ktorym dlugo zostana nam wspaniale wspomnienia. I tylko niepokoil troche fakt, ze Ritchie Blackmore caly koncert stal na skraju sceny nie patrzac wcale na kolegow, jakby grajac sam i dla siebie... Jak sie pozniej okazalo, byl to jeden z ostatnich koncertow Purpli z Ritchiem...
Purple - tak, Chopina zapamiętali wszyscy. To był bardzo miły gest Lorda. Wszyscy też zapamiętali, że Ritchie zmienił solo w "Highway Star" - i tego ludzkość mu nie wybaczy! :-D Za to lasery były super. Warto było tam być, tym bardziej, że ten najmocniejszy skład można było zobaczyć w Polsce tylko wtedy.
Pozdrawiam,
W Zabrzu było podobinie Highway Star, Black Night, ale następnie Knockin' at Your Back Door i chyba Perfect Strangers. Dalej kolejności nie pamiętam.