- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "The Decimation Of Europe Tour" (Decapitated, Aborted i inni), Kraków "Rotunda" 26.11.2011
miejsce, data: Kraków, Rotunda, 26.11.2011
Jest kilka polskich zespołów, które są w stanie grać trasy z najlepszymi. Jest też kilka, które mogą tym trasom przewodzić. Jednym z nich na pewno jest Decapitated i to głównie dzięki tej grupie fani death metalu różnej maści mogli 26 listopada 2011 r. udać się do krakowskiej "Rotundy", by zobaczyć kilka bardzo dobrych kapel. "The Decimation Of Europe Tour" zawitała do Polski, pozamiatała w trzech miastach, w tym w Krakowie - właśnie koncertu z tego miasta ta relacja dotyczy.
Decapitated, Warszawa 24.11.2011, fot. Lazarroni
"Na rozgrzewkę otrzymamy dwie młode, świetnie zapowiadające się załogi" - tymi słowami organizatorzy trasy reklamowali Archspire i Cyanide Serenity, dwóch rozgrzewaczy trasy. I o ile pierwsi wywiązali się z obietnic, to przy Cyanide Serenity postawić można spory znak zapytania. Kanadyjczycy z Archspire zaprezentowali całkiem dobry, mocno techniczny, choć krótki set - złożony bodaj z pięciu niedługich utworów (w tym "Rapid Elemental Dissolve", "Ancient Of Ancients", "Archspire" i "Deathless Ringing"). Szczególne wrażenie robił basista, który nie dość, że panował nad instrumentem w stopniu cholernie dobrym, to jeszcze przejmował momentami obowiązki wokalisty wspierającego. Spory plus. Ich amerykańscy kumple po fachu - Cyanide Serenity - od pierwszych riffów dali po sobie poznać nieco odmienne podejście do tematu. Odmienne, bo dość mocno odbiegające od klasycznego pojęcia gatunku na tej trasie dominującego. Przez kolejne kilkanaście (kilkadziesiąt?) minut balansowaliśmy więc na granicy mathcore'u i tej nowocześniejszej odmiany death metalu. Było trochę czystego śpiewu, było trochę gadania między kawałkami, była wzmianka o współtowarzyszach trasy. Z dorobku grupy mogliśmy usłyszeć m.in. "Consume Me" oraz "End Of Days".
Aborted, Warszawa 24.11.2011, fot. Lazarroni
Kilka chwil później na scenie pojawili się zakapturzeni goście, strojący instrumenty i ustawiający odsłuchy. Kilkanaście minut później ci sami panowie, przy akompaniamencie cholernie długiego intro, pojawili się na deskach ponownie - tym razem w garniturach, pod muchą i z make up'em. To Włosci z Fleshgod Apocalypse. Ostrzyłem sobie zęby na ich występ, bo w wersji słuchawkowej brzmieli niesamowicie - wszelkie próby uatrakcyjnienia death metalu, dodanie mu dodatkowego klimatu kupuję w ciemno. Zaczęli od "The Hypocrisy", poprzedzonego najlepszym tego wieczora przyjęciem ze strony publiczności. My stanęliśmy więc na wysokości zadania, dźwiękowcy - niekoniecznie. Było mega głośno, po twarzach dostawaliśmy ścianą dźwięku i przy okazji zabite zostały symfoniczne zapędy grupy - efekty rodem z opery były do wyłapania tylko chwilami. Dobra wiadomość - z minuty na minutę było z tym lepiej, najwidoczniej gesty muzyków trafiały do panów za konsolami. Po "The Hypocrisy" przyszedł czas na "In Hour Of Reason". Zespołowi udało się utrzymać "teatralny" charakter gigu nawet w przerwie między kawałkami. Dowód - ze sceny rzucano hasła z księgi "Piekło" z "Boskiej Komedii" Dantego. Później wysłuchaliśmy już tylko "The Violation", "The Egoism" i "Thru Our Scars". Fleshgodzi dokooptowani zostali do składu "Metalfest 2012", a więc powrót do Polski już całkiem niedługo. Poprzeczka ustawiona dość wysoko, czekamy na skok kolejnego zawodnika.
Aborted, Warszawa 24.11.2011, fot. Lazarroni
A jest nim Aborted, firma zdecydowanie bardziej znana, a więc grająca pod nieco większą presją. I podsumowując ten akapit już na jego wstępnie, napisać mogę, że oczekiwania zostały spełnione. Aborted zagrało bowiem obłędnie dobry, czysty i jednocześnie bardzo mocny set. Sven, gdyby tylko mógł, to w pojedynkę rozpieprzyłby cały klub i pewnie kilka budynków w sąsiedztwie - ani śladu choroby, która wyłączyła go ze składu zespołu na warszawskim koncert. Przez kolejne 40 minut głowy zgromadzonych w "Rotundzie" wykonywały zsynchronizowane ruchy w przód i w tył, a wszystko przy akompaniamencie "Dead Wreckoning", "Meticulous Invagination" czy "Coronary Reconstruction", nowego kawałka z nadchodzącej płyty. Na scenie kilku gości, w dżinsach i z uśmiechami na twarzach, tym razem bez przebieranek i aktorstwa (i nie mam tu bynajmniej na myśli, że te są złe!), a z głośników ogień. O Aborted więc akapit krótki, bo nic poza tym, że było niesamowicie, napisać nie można.
Decapitated, Warszawa 24.11.2011, fot. Lazarroni
Na zegarkach parę minut po 23:00, publiczności już chyba brak sił i może nawet zrobiło się trochę sennie. Tymczasem, ekipa na scenie miała zamiar nas ściąć, co wymownym gestem wskazał Rafał. Decapitated w gotowości. Na początek "The Knife" i absolutny mus - "Day 69" oraz wpleciony w set nieco później "Winds Of Creation". Próby jakiegoś tam skandowania były dość niemrawe, dawał o sobie znać brak energii. Muzycy grają mieszankę nowości ze sztandarami zespołu. I tak "Pest", "United", "Homo Sum" i "404" przeplecione zostały niesamowitym "Post(?)Organic" i "Mother War". Na łapy Vogga szarpiące za struny miło było patrzeć. Słuchać też było czego, bo na koniec zaserwowano nam mocarny i jednocześnie precyzyjny "Spheres Of Madness". Mimo że Polacy grali tego wieczora najdłużej, to i tak można czuć spory niedosyt. Było naprawdę dobrze, a nieprzychylne komentarze o wiejącej nudzie zrzuciłbym raczej na barki dość intensywnego wieczoru. Utwory z najnowszego "Carnival Is Forever" chyba się obroniły, łby - jeśli nie urwane - to na pewno porządnie nadszarpnięte, a więc było dobrze.
Decapitated, Warszawa 24.11.2011, fot. Lazarroni
Małe święto death metalu w Polsce zakończone. Co ważne, świętujący chyba nie zawiedli, bo było ich w "Rotundzie" sporo. Krakowskie wydanie "The Decimation Of Europe Tour" trzeba uznać za spory sukces.
Zobacz zdjęcia: Decapitated, Aborted (Warszawa 24.11.2011).