- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Cradle Of Filth, Christian Death, Usurper, Behemoth, Kraków "Klub 38" 2.12.2000
miejsce, data: Kraków, Klub 38, 2.12.2000
Mgła, wszechotaczająca, gęsta mgła. Sobotni wieczór. Kraków spowity w mroku. Iście demoniczny klimat, idealnie pasował do tego, co miało się wydarzyć owego wieczoru. Na miejsce koncertu, czyli do klubu "38", nie było ciężko trafić. Z daleka słychać było echo ciężkiej muzyki oraz krzyki czarnej braci, dokańczającej piwka przed wejściem do klubu.
Niestety spóźniłem się trochę i kiedy dotarłem na miejsce, koncert już się zaczął. Na scenie zauważyłem Nergala, wiadomo więc było kto gra... Behemoth, jedyna polska kapela tego wieczoru. Polacy pokazali klasę, powiedziałbym nawet, że wypadli lepiej niż dwa pozostałe supporty. Większości z zebranych występ Behemotha przypadł do gustu, na co wskazywała frekwencja szalejących pod sceną.
Następnie na scenie pojawił się Usurper, kapela ze Stanów o ciężkim, szybkim brzmieniu. Na mój gust ich muzyce brakowało melodyjności, poza tym strasznie drażnił mnie wokal. Lubię growling, ale ten był inny, bulgoczący, nie pasował do tej muzyki.
Po zmianie sprzętu na scenę weszli muzycy z Christian Death. Wokalista ubrany w mundur polowy armii Stanów Zjednoczonych, wokalistka, która zarazem grała na basie, w czarnym płaszczu oraz perkusista i gitarzysta. Zdziwiły mnie trochę krzyże zrobione z kwitów, które przyczepione były do statywów pod mikrofony. Grali bardzo dziwną muzykę, a mianowicie metal mocno przechodzący w hard core z damskim, trochę gotyckim wokalem. Przy trzecim kawałku wokalistka zdjęła skórzany płaszcz, pod którym jak się okazało, miała jedynie czarną erotyczną bieliznę. Sprawiło to wielką uciechę męskiej części zgromadzenia. Nie chciałbym nikogo urazić, ale moim zdaniem ta kapela nie pasowała do tego koncertu.
W przerwie przed główną odsłoną postanowiłem spocząć gdzieś, by dać wypocząć nogom. Wszędzie było czarno. Był to jedyny koncert w Polsce, więc fani Cradle of Filth zjechali się z całego kraju i nie tylko, byli nawet Czesi (Węgrzy również - red.). W sumie koncert nie był rozreklamowany, nie widziałem nigdzie w mieście ani jednego plakatu, a mimo to zjechał się taki tłum...
Rozległy się pierwsze znajome melodie i strojenia, więc cała metalowa brać poczęła podążać w kierunku sceny, a ja z nimi. Na scenie kolejno pojawili się angielscy muzycy. Na końcu wyszedł Dani. No i się zaczęło. Genialna muzyka dopełniona niepowtarzalnym piskliwym głosem Daniego i damskim sopranem. Ich występ zamienił się w wampiryczny spektakl, kiedy na scenie pojawiły się dwie tancerki w specyficznej skórzanej bieliźnie, które dopełniły klimatu muzyki Cradle of Filth. Zagrali dwa kawałki z "Cruelty and the Beast", jeden z "Vampire", trochę ze starszych płyt no i parę z "Midian". W przerwie tancerki wyszły na środek sceny i poczęły polewać się gorącym woskiem ze świec, wijąc się przy tym niczym dwie kochanki, następnie wzięły czerwone wino, nabierały je do ust i pluły w publikę stojącą pod sceną. Damien zapowiedział ostatni kawałek, zagrali go i zeszli ze sceny, lecz czarna brać nie rozchodziła się, staliśmy pod sceną żądając bisu. Po jakichś pięciu minutach nie wytrzymali i wrócili na scenę, by zagrać jeszcze cztery utwory w ramach bisu, między innymi tytułowy utwór z płyty "From the Cradle to Enslaved", który rozbroił publikę wykonaniem.
Nie żałuję, że wydałem na bilet te ciężko oszczędzone pięćdziesiąt pięć złotych. Naprawdę się opłacało. Chętnie poszedłbym jeszcze raz. Damien obiecał, że wrócą do Polski, więc może za parę lat znowu nadarzy się okazja.