- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Cowder, Leash Eye, Yokashin, Spontane, Warszawa "Progresja" 28.02.2004
miejsce, data: Warszawa, Progresja (stara lokalizacja), 28.02.2004
W przedostatni dzień lutego, pomimo przejmującego mrozu, warszawska "Progresja" wypełniła się prawie po brzegi. I nie ma w tym nic dziwnego, bo aż dwa z czterech zespołów mających wystąpić tego wieczoru świętowały swoje kolejne urodziny. Można było się spodziewać naprawdę atrakcyjnej imprezy.
Gdy dotarłam do klubu, na scenie rządził już Yokashin. Zespół ten po ładnych paru latach milczenia postanowił wznowić działalność. Sądząc po reakcji publiczności decyzja ta była ze wszech miar słuszna. Kapela uraczyła wszystkich przyjemnymi i łatwo wpadającymi w ucho rockowymi kawałkami, wśród których usłyszeć można było utwory z płyt "YokaShin" i "Shake Down" (z przebojem "Zabić Siebie" na czele) oraz trzy całkiem nowe (znacznie ostrzejsze!) kawałki. Jeśli przygotowywana właśnie płyta cała będzie utrzymana będzie w takim klimacie, to Yokashin ma szansę nieźle zamieszać na rynku i nawiązać do swoich sukcesów sprzed lat. Może tym razem otrzymają nominację do Fryderyków w kategorii "rock", a nie "muzyka taneczna"? ;)
Jako następny zagrał Leash Eye, obchodzący ósmą rocznicę istnienia. Chyba właśnie z powodu swego jubileuszu muzycy dali z siebie wszystko i zagrali na bardzo wysokim poziomie. Zespół zaserwował publiczności solidną dawką ciężkiego i energetycznego rockowego grania, momentami nasuwającego skojarzenia z Illusion i Kyuss. Na uznanie zasłużył obdarzony silnym głosem wokalista Sebastian Pańczyk, który niedawno dołączył do zespołu. Błyskawicznie zjednał on sobie publiczność, która do samego końca szalała pod sceną, a nawet zaintonowała zespołowi "sto lat". Jak na rockowy zespół przystało, Leash Eye nie dał publiczoności ani chwili wytchnienia i Panowie przez cały czas dawali czadu aż miło. Sądząc po reakcji widowni najbardziej do gustu przypadły jej: "Feelings" i cover "Toxicity" pochodzący z repertuaru System Of A Down. Właściwie jedyną wadą ich występu było to, że byli zbyt statyczni - moim zdaniem przy tak energicznej muzyce nie wypada stać...
Ostatni na scenę wyszedł Cowder, który tego dnia również świętował urodziny, i to już dziewiąte. Zagrali szybko, mocno i hardcore'owo. Pod sceną dosłownie się zagotowało - "młyn" był naprawdę niezły. Im dłużej trwał koncert, tym Cowder grał coraz szybciej i mocniej, a cały występ był porządnym zwieńczeniem tylu lat działalności.
To był bardzo udany wieczór, choć zastanawia mnie jedna rzecz: dlaczego panowie ze Spontane, Yokashin i Leash Eye zgodzili się grać na tle flagi innego zespołu? Rozumiem, że Cowder grał jako ostatni i był gwiazdą tego wieczoru, ale przecież "Liszajowcy" również byli jubilatami i moim zdaniem powinni grać na tle swojego a nie cudzego logo. Wyglądało to co najmniej dziwnie i chociaż nie miało wpływu na odbiór koncertu, to jednak pozostawiło pewien niesmak. Pomijając jednak tę uwagę, warto było w ten mroźny wieczór wybrać się do "Progresji", żeby usłyszeć parę godzin solidnej i dobrze zagranej rockowej muzyki.