- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Colin Bass, Amarok, Cereus, Legionowo 1.12.2018
miejsce, data: Legionowo, Miejski Ośrodek Kultury, 1.12.2018
Colina Bassa po raz pierwszy na polskiej scenie zobaczyłem w Ostrołęce na koncercie akustycznym 15 kwietnia 2004 roku. Wtedy również po raz pierwszy spotkałem Witka Andree z Oskara, który był organizatorem trasy Colina po Polsce. No proszę, mija czternaście lat i ponownie Oskar z Poznania organizuje tournee Bassa po naszym kraju. Tym razem z okazji wydania winylowej wersji longplaya "An Outcast Of The Islands", który w 1998 roku Colin zarejestrował z polskimi muzykami grającymi progresywnego rocka. Zresztą nie tylko, bo w sesji uczestniczył także Wojciech Karolak na organach, a na gitarze gościł Andy Latimer w niektórych utworach. Koniecznie trzeba tych polskich artystów wymienić. Mianowicie: Zbigniew Florek, Maciej Meller, Jacek Zasada (wtedy wszyscy w Quidam), Marcin Błaszczyk i Szymon Brzeziński (obydwaj z Abraxas). Jeśli w roku 2004 ktoś by mi powiedział, że płyty znowu będą wydawane w wersjach winylowych - to kazałbym mu stuknąć się w głowę. A jednak tak się stało. Tegoroczna trasa Colina Bassa po naszym kraju obejmowała trzy miejscowości: Piekary Śląskie, Legionowo i Poznań. Wiadomo też było, że basista Camel zagra wspólnie z naszą formacją Amarok. Należy wspomnieć, że gościnnie zaśpiewał on na ostatnim albumie grupy, "Hunt" z 2017 roku, w utworze "Nuke".
Colin Bass, Legionowo 1.12.2018, fot. Meloman
Impreza w legionowskim "MOK-u" rozpoczęła się punktualnie. Kilka chwil po dziewiętnastej na estradę wyszła ekipa Cereus i przedstawiła mocny rock. Ta muzyka zabrzmiała jak walec drogowy - ciężko i topornie. Zaprezentowali nagrania ze swojego debiutanckiego krążka, zatytułowanego "Dystonia", i po czterdziestu minutach zeszli ze sceny.
Amarok rozpoczął swój set równiutko o dwudziestej w składzie pięcioosobowym. Zaprezentowali wyłącznie materiał z ostatniej płyty "Hunt", czyli najpierw "Anonymous", potem "Distorted Soul" i "Winding Stairs". W pierwszym kawałku Michał Wojtas zagrał na skrzynce zwanej harmonium, a w drugim na elektronicznym urządzeniu pod nazwą theremin. Myślę, że należy podkreślić nowatorstwo lidera zespołu w sferze instrumentalnej. Tego rodzaju brzmienia na żywo (jak i na płycie) nie są zjawiskiem powszechnym. W dodatku Michał gra pięknie na gitarze w stylu gilmourowskim i dobrze śpiewa. Rewelacyjnie wypadł najdłuższy na albumie numer tytułowy nawiązujący niektórymi motywami do twórczości Tangerine Dream. Na zakończenie usłyszeliśmy piosenkę "Nuke" z Colinem Bassem na wokalu, który właśnie nieprzypadkowo był pod ręką. Oprócz lidera na scenie wystąpili: Marta Wojtas na bongosach, Konrad Pajek na gitarze basowej i Paweł Kowalski na perkusji. Niestety nie wiem, kto był przy klawiszach, ale swoją rolę wypełnił bardzo dobrze.
Swój koncert Colin Bass zaczął od czterech mniej znanych pozycji ze swojej twórczości. Towarzyszyli mu muzycy Amarok. Michał Wojtas pojawił się bez swojego charakterystycznego kapelusza, nawet w pierwszej chwili go nie rozpoznałem. Następnie płyta "An Outcast Of The Islands" poszła prawie w całości. Pominięty został instrumentalny kawałek "Aissa" oraz krótkie fragmenty, które na krążku wykonuje kwartet smyczkowy. Niewykluczone, że jeszcze jakiś utwór też nie zabrzmiał. Ale największe i najlepsze kompozycje usłyszeliśmy tego wieczoru w kolejności takiej, jak na albumie z 1998 roku. Czyli najpierw "Macassar", dalej "As Far As I Can See", gdzie przy perkusji gościnnie zasiadł Michał Kirmuć (na co dzień gitarzysta Collage). W balladowym "Goodbye To Albion" na fletach - tak jak dwadzieścia lat temu - zagrał Jacek Zasada. Gitarzyści dali radę, elektryczne solówki na przemian wykonywali Michał lub Konrad (szczególne uznanie, bo jest w zasadzie basistą). Kilka razy sięgali też do gitar akustycznych. Instrumenty Marty Wojtas, głównie bongosy, pomagały budować wyjątkowy klimat pełniejszego brzmienia. Usłyszeliśmy między innymi: "No Way Back", "Holding Out My Hand", "Burning Bridges". Przebój "Denpasar Moon" Colin wykonał sam z gitarą akustyczną. Pozostali muzycy usiedli w tym czasie na podłodze lub czekali przy swoich instrumentach.
Na bis usłyszeliśmy numer zespołu Camel zatytułowany "You Love Is Stranger Than Mine". Colin Bass z grupą Amarok był na scenie trochę ponad dziewięćdziesiąt minut. Kilka chwil po występie bohater wieczoru rozdawał autografy i rozmawiał z miłośnikami swojej twórczości.
Materiały dotyczące zespołów
- Colin Bass
- Amarok
- Cereus