- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Colin Bass, Poznań "Zamek Sala Kameralna" 4.04.2000
miejsce, data: Poznań, CK Zamek, 4.04.2000
Colin Bass - akustyczne tournee po Polsce
Poznań, Zamek, Sala Kameralna, 4.04.2000
Skład: Colin Bass - vocal, acoustic guitar; Zbyszek Florek - keyboards;
Maciek Meller - acoustic guitar; Jacek Zasada - flutes, percussion
Koncerty Colina Bassa - basisty grającego od 21 lat w grupie Camel - zawsze budziły moje zainteresowanie. Zainteresowanie to nie tylko podyktowane było chęcią posłuchania kompozycji Camela, ale też i solowych dokonań Colina, nagranych czy to pod własnym nazwiskiem, czy też pod pseudonimem "Sabah Habas Mustapha". Dodatkowo "nakręcił" mnie fakt, że miał być to koncert akustyczny i to dla zaledwie 200 osób. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Będąc na sali 10 minut przed koncertem, udało mi się załapać na miejsce w 3 rzędzie. Usiadłem wygodnie i z zadowoleniem oczekiwałem wyjścia Colina. Żaden support nie był przewidziany. Organizator wspomniał również o możliwości kupienia po koncercie najnowszej płyty solowej Colina i (sic!) płyty "Live" z aktualnej trasy akustycznej! Mistrzostwo świata, daję słowo.
Na początku mistrz na scenę wyszedł sam, przywitał się ze zgromadzoną publicznością (powiedział "dzień dobry" mimo wieczorowej pory, ale to szczegół), nastroił lekko gitarę i zaśpiewał trzy ballady z repertuaru Sabah Habas Mustaphy. Trzecia, co ciekawe, zaśpiewana została po sundajsku, języku którym posługują się mieszkańcy Jawy w Indonezji. To było naprawdę osobliwe. Następnie na scenę wyszli pomocnicy z polskiej grupy Quidam i dalej we czwórkę grali repertuar Camela oraz Colina z płyty "An Outcast Of The Islands". Oprócz często granych bez Latimera utworów Camela, takich jak "City Life", "Drafted", "Refugee", "Cloak And Dagger Man", uszłyszeć mogliśmy ulubiony utwór Colina Bassa z płyty "Stationary Traveller", a mianowicie "Fingertips". Publiczność z utworu na utwór bawiła się coraz lepiej. Po półtorej godzinie grania i śpiewania, Colin chciał zakończyć koncert, na co oczywiście zgromadzeni słuchacze nie pozwolili. Na bis usłyszeliśmy "Your Love Is Stranger Than Mine" połączony z "Poznan Pie". Było wtedy trochę śpiewania z całą publicznością. Muzycy towarzyszący już się pożegnali, ale Colin zagrał jeszcze jedną balladę na pożegnanie. Po cichu liczyłem na "Long Goodbyes", ale usłyszeliśmy jeszcze jedną, inną balladę, traktującą o pożegnaniu, tym razem znów z solowego repertuaru Bassa. To już był koniec, nie licząc podpisywania płyt i rozmów z artystą. Koncert trwał niecałe dwie godziny.
Jak zwykle po takim koncercie, mam same pozytywne odczucia. Niemal każdy utwór okraszony był jakimiś rewelacyjnymi improwizacjami. Colin Bass udowadniał na każdym kroku, że z gitarą akustyczną radzi sobie równie dobrze jak z basem. Na uwagę zwracało sympatyczne zachowanie muzyków towarzyszących. Widać było, jak dobrze się czują w tym repertuarze i towarzystwie. Jacek Zasada wziął na siebie zarówną "sekcję dętą" (flety), jak i odpowiedzialność za instrumenty perkusyjne (grzechotka, tamburyn i pałeczki). Naprawdę nieźle sobie z tym wszystkim radził. Niczego nie było za dużo i niczego za mało.
Wśród publiczności było sporo osób, które znały Colina Bassa nie z grupy Camel tylko raczej z płyty "An Outcast..." i innych solowych. Tak sobie myślę, że kiedy Camel zawita do Polski po raz drugi (oby tak się stało), to na plakatach, nazwisko Bassa będzie doskonale widoczne. Dlaczego, nie? Chyba zapracował sobie na to.