- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Christ Agony, Eternal Tear i Phantasmagoria, Warszawa "Progresja" 13.05.2005
miejsce, data: Warszawa, Progresja (stara lokalizacja), 13.05.2005
Z dużym zaciekawieniem przyjąłem do wiadomości, że Christ Agony powraca do żywych. W pierwszej połowie lat 90-tych był to jeden z moich największych faworytów na polskiej scenie. Okazuje się, ze Cezar jeszcze raz postanowił nie dać za wygraną i udowodnić, że zespół nadal posiada potencjał i charyzmę.
Ale po kolei. Jako pierwsi na deskach "Progresji" pojawili się thrashersi z włocławskiej Phantasmagorii. Zespół charakteryzuje się zupełnie niemetalowym image'em - krótkie spodnie i takież fryzury. Nie zmienia to faktu, że trio (zespół zagrał bez basisty) zaprezentowało bardzo udaną sztukę. Nieschematyczna muzyka z dużą ilością interesujących riffów, dodatkowo okraszanych fajnymi partiami solowymi, bardzo dobry warsztat wszystkich muzyków - to były najwieksze zalety Phantasmagorii. Instrumentalisci zachowywali się na scenie z odpowiedniem luzem, widać, że granie sprawia im ogromną frajdę. Mam nadzieję, ze o tej grupie będzie jeszcze głośno, powodzenia Panowie.
Jako drugi wystąpił stołeczny Eternal Tear. Ekipa z Ursusa od lat konsekwentnie pozostaje wierna doom-death metalowi. I chociaż rzadko słucham tego typu dźwięków, muszę oddać zespołowi, że w swojej kategorii prezentuje naprawdę wysoki poziom. Na szczególną uwagę zasługują ciężkie, motoryczne riffy, przywodzące na mysl wczesne dokonania My Dying Bride oraz ciekawe próby zróznicowania rozwiązań wokalnych. Pomimo przewagi wolnych temp, koncert obejrzałem z niekłamaną przyjemnością. Co prawda zespół nie uniknął pewnej zabawnej wpadki, o podłożu technicznym, niemniej jednak występ należy zaliczyć do jak najbardziej udanych.
Czas na główną atrakcję wieczoru czyli odrodzoną Agonię Chrystusa. Na wstępie informuję, że zespół będzie tworzył w niedalekiej przyszłości pod szyldem Union. Decyzja o zmianie nazwy ma podłoże rynkowo-kontraktowe, ale również ma ponoć za zadanie wprowadzić Cezara i spółkę w nową erę tworzenia dźwięków. A że Cezar dobrał sobie muzyków z najwyższej półki, należy byc spokojnym o przyszłe dokonania Zjednoczenia. Sekcję rytmiczną tworzą, znani z Supreme Lord, Zaala i Reyash - drugi z nich także wspomaga Cezara wokalnie, co daje znakomite efekty. Koncert Christ Agony był rodzajem sentymentalnej podróży do przeszłości. Zespół postanowił oprzeć set na klasycznych komozycjach z płyt "Unholyunion" i "Moonlight". Równie dobrym posunięciem było sięgnięcie do repertuaru Moon, którego to projektu utwory znakomicie sprawdzają się w warunkach "live". Usłyszeliśmy m.in: "Mephistospell", "Paganhorns", "Fiery Torches", "Devilish Sad", "Eternal Desires", "Sadness Of Immortality", "Dies Irae" oraz wspomniany wyżej "Deamon's Heart". Szkoda, że zabrakło kompozycji z "Daemoonseth Act II"... Publika reagowała niezwykle żywiołowo, co w Warszawie nie jest zbyt częte. I to nic, ze niektóre czyste wokalizy nie wyszły tak ładnie jak na płycie... Zespół potrafił wytworzyc potężną energię i zagrać naprawdę świetną sztukę. Mam nadzieję, ze jest to początek nowego rozdziału w historii zespołu.