- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Christ Agony, Domain, Supreme Lord, Unnamed, Warszawa "Proxima" 3.10.2000
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 3.10.2000
Koncert był kolejnym na ogólnopolskiej trasie Christ Agony, supportowanego przez Domain i Supreme Lord. W warszawskiej "Proximie" wspomagało ich dodatkowo miejscowe Unnamed. Zapowiadał się świetny koncert.
Planowo miał rozpocząć się o godzinie 17:30. Pojawiło się jednak opóźnienie, które, jak się dowiedziałem, spowodowane było brakiem łódzkiej cześci Domain. Ich występ stał pod znakiem zapytania. Dopiero kilka minut po 18 na scenie pojawiło się pięciu panów z Unnamed. Chwilę zajęło im ustawienie się i rozpoczęli. Publiczność w niezbyt licznej grupie pojawiła się pod sceną. Unnamed, mimo że istnieje już kilka lat, jest obecnie na etapie wydawania debiutanckiej płyty, która nosi tytuł "Id" i ukaże się prawdopodobnie w październiku. W miarę dobrze nagłośnieni przestawili zgromadzonej publiczności cztery kompozycje z nowej płyty, w tym "Saving Myself", "Dancing With Desire" i "Temptation" oraz utwór, który często chyba włączają do swoich koncertów, cover Kata "Śpisz jak kamień". Ich muzyka jest raczej trudna do określenia. Mamy tu chrypiącego wokalistę, dużo dynamicznych, melodyjnych utworów, dobrą technikę muzyków... kawałek naprawdę dobrej muzy. Zaprezentowali się bardzo dobrze. Uważam, że pochwały należą się wszystkich członkom zespołu. Szkoda tylko, że występ trwał jedynie 25 minut. Poza tym trudno było im rozgrzać publiczność, która przyszła tylko i wyłącznie na Christ Agony albo Domain i tego typu dźwięki mogły jej niespecjalnie przypaść do gustu. Nie wspominając już o niskiej frekwencji w trakcie całego koncertu w "Proximie".
Po niedługiej przerwie na scenie zamontował się Supreme Lord. Dawna twórczość zespołu jest mi trochę znana, muzyka podobała mi się, a ponieważ nie widziałem wcześniej ich koncertu, tym bardziej byłem ciekaw, co obecnie grają, jak również jak wypadają na żywo. I niestety zawiodłem się. Po prostu było to 40 minut charczących gitar, tworzących utwory, które czasem były niemożliwe do odróżnienia. Także jakość brzmienia była niezadowalająca. Plusem zespołu jest wokalista z mocnym growlingiem. I to chyba jedyny plus. Wśród kompozycji zaprezentowanych przez Supreme Lord znalazł się także cover, który mile mnie zaskoczył. Był to utwór Bolt Thrower "IVth Crusade", odegrany całkiem dobrze i który rozruszał znacznie większą grupkę niż podczas występu poprzedniego zespołu. Ale całość diabelnie mnie zawiodła, muzyka tego zespołu na przestrzeni kilku lat wiele stracila, czego żałuję.
Kolejne pięć-dziesięć minut i na scenie pojawia się zespół, który uwielbiam, Domain. Choć właściwie moje uwielbienie przeznaczone jest dla starego Pandemonium, jednak Domain to przecież ich kontynuacja. Z Pandemonium mamy teraz w obecnym składzie tylko gitarzystę i wokalistę w jednej osobie, jaką jest Paul. Zagrali naprawdę wspaniały koncert, byłem zachwycony. Bardzo dobre brzmienie i fantastyczne numery, przy których publika bawiła się świetnie. Ogromnie ucieszył mnie fakt, że Domain gra utwory Pandemonium. Wśród nich znalazły się: "Unholy Existence", "Devilri" czy "Sunless Domain", pomimo kilku lat nie straciły one nic na sile i świeżości. W zasadzie ciężko jest mi znaleźć słabe punkty w tym występie, po prostu świetnie. Na uwagę na pewno jednak zasługuje świetna gra perkusisty, którym jest Mittloff z Hate.
Nadszedł czas na gwiazdę tej trasy - Christ Agony. Mam braki w znajomości ich ostatnich dokonań, więc czekałem z niecierpliwością również na ten występ. Pod sceną pojawiła się jeszcze większa rzesza ludzi niż na występującym przed chwilą Domain. Christ Agony zagrało z niesamowitą siła i energią. Świetne nagłośnienie, doskonała zabawa publiczności. Cezar, pomimo ostrzyżenia się, nie stracił nic na swojej charyzmie, wciąż powalający swoim głosem i grą. Mniej więcej w połowie koncertu pojawił się na scenie chyba Adam z Hate, mówiąc mniej więcej coś takiego: "Ten zespół został już raz uśmiercony, zrobił to Kmiołek, a oni przecież istnieją! Christ Agony!". Może nie jest to cytat, ale starałem się oddać sens wypowiedzi. Zespół zakończył główną część występu utworem "Prophetical p.III" w nowej aranżacji, odpowiadającej obecnemu brzmieniu Christ Agony. Po zejściu ze sceny publiczność skandowała nazwę zespołu, który przygotowany na taką reakcję wkrótce pojawił się ponownie, grając kolejne dwa utwory. Bisowali jeszcze po raz drugi. I niestety teraz to już był naprawdę koniec. Ponad 70 minut doskonałych, dynamicznych utworów, świetnej reakcji publiczności. Ponieważ rzadko zdarza mi się skandować nazwę jakiegokolwiek zespołu, niech o wielkości tego koncertu świadczy fakt, że krzyczałem kilkakrotnie :). Rewelacyjnie.
Podsumowując, bardzo udany koncert, szkoda tylko, że Supreme Lord zawiodło.
Materiały dotyczące zespołów
- Christ Agony
- Domain
- Unnamed
- Supreme Lord