- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Carnal, Testor, Radical, Warszawa "No Mercy" 27.04.2008
miejsce, data: Warszawa, No Mercy, 27.04.2008
Ten koncert, oprócz potu, szumu w uszach oraz oparów alkoholu i nikotyny, przyniósł przede wszystkim odpowiedzi na kilka postawionych niegdyś pytań. Dotyczyły one przyszłości zespołów, które na warszawskiej scenie mają już wyrobioną markę. O tym jednak za chwilę, gdyż najpierw na deskach "No Mercy" pojawili się debiutanci.
O istnieniu warszawskiej grupy Radical dowiedziałem się w chwili, gdy było już wiadomo, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom do stolicy nie przyjedzie Pandemonium. Młodym muzykom przyszło więc zastąpić legendę łódzkiej sceny i to podczas swojego pierwszego koncertu. Nie było jednak widać po nich przesadnej tremy. Bardzo chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i udało im się to. Sęk w tym, że większość przybyłych do "No Mercy" w czasie koncertu Radical wolała pogawędzić sobie przed klubem. Nieliczni, którzy postanowili obejrzeć ten występ, podpierali ściany, patrząc bez słowa przez około czterdzieści minut. Usłyszeli wtedy muzykę będącą wypadkową hardcore'a, hard rocka oraz pomysłów spod znaku Meshuggah i Pantery. Potencjał i zapał są. Zobaczymy, co będzie dalej.
Jako drugi zagrał Testor, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników, na warszawskiej scenie istnieje już... dwadzieścia(!) lat. Tę grupę widziałem po raz trzeci i za każdym razem z innym wokalistą, co też zawsze przekładało się na odbiór występu. Tym razem Testor to iście wybuchowa mieszanka rutyny z młodością. Przyjęcie w szeregi zespołu wokalisty Rafała Wachnickiego i basisty Sebastiana Górskiego starszym stażem i doświadczeniem kolegom wyszło na dobre. Zespół powrócił do thrashmetalowych korzeni. Nowa płyta "Next Stop Insanity" to strzał prosto między oczy. Koncerty, na których prezentowane są utwory z niech pochodzące, są pełne energii. Tak też było w "No Mercy". Panowie zaczęli od "Here Comes The Electric", by po chwili płynnie przejść w "Show Me What You Have". Muzycy nawiązali również do przeszłości zespołu za sprawą często granego przez Testor "Sad But True" Metalliki. Niestety nawet ten klasyk nie był w stanie zachęcić ludzi do odstawienia kufli i ruszenia się spod ścian. Muzycy czerpali przyjemność z grania, nie oszczędzali się, ale to w żaden sposób nie przełożyło się na reakcję publiczności. Wyjątek stanowiła pewna przedstawiciela płci pięknej, która nie szczędziła karku, machając głową również w rytm zagranych później m.in. "Declaration", "Shot In The Back" czy "Rat Race", który panowie zaczęli na raty. To drobne potknięcie nie mogło jednak negatywnie wpłynąć na bardzo dobre wrażenie, które pozostawili po sobie muzycy Testor, kończący występ utworem "Morality Is Over". Jestem przekonany, że jeśli starczy im jeszcze nieco cierpliwości, to dopną swego i będzie o nich głośno. Zasłużyli sobie na to chociażby płytą "Next Stop Insanity".
Jako ostatni tego wieczoru na scenie pojawili się ci, którzy tym występem kończyli pierwszą w swojej historii zagraniczną trasę koncertową. W ramach "Curse This Tour 2008" muzycy Carnal zagrali w sumie w siedmiu miastach na Słowacji oraz w Rumunii i Bułgarii. Podsumowaniem trasy miała być Warszawa i tak też się stało. Niespełna kwadrans po dziewiątej, bez zbędnych formalności i zapowiedzi, publiczność usłyszała "Decadence", który rozpoczął nieco ponad godzinny występ zespołu. Pod sceną zrobiło się tłoczniej. Było widać, że tego wieczoru do "No Mercy" nie ściągnęli przypadkowi przechodnie. Po chwili panowie poszli za ciosem, grając "Rememberence". Z wydanej w ubiegłym roku płyty "Undefinable" pojawiły się również sprawdzone już na koncertach: utwór tytułowy, "The End Of Everything", "My Salvation" i "The First Step". Ku mojej osobistej uciesze, muzycy Carnal sięgnęli również po materiał z "Curse This Day". Oprócz utworu tytułowego publiczność usłyszała "Damnation" oraz "Broken Promises", który po dwóch latach w nieco przearanżowanej wersji powrócił do repertuaru grupy. Niespodzianką był nowy utwór "On The Edge", sugerujący rozwinięcie pomysłów zrealizowanych na "Undefinable". Ta muzyka ewoluuje, w czasie koncertu zastawiałem się, jak Carnal będzie brzmiał za jakiś czas. Ze stanu rozmyślań wyrwało mnie jednak autorskie opracowanie "More" The Sistets of Mercy. Chwytliwy riff i pomysłowe podejście do tematu uczyniły z tego coveru utwór, który z pewnością na dłuższy czas zagości w repertuarze Carnal. Co ważne, przez cały koncert ludzie mniej bądź bardziej, ale bawili się. Przodowniczką szaleństwa była dama - w butach na wysokim obcasie i kiecce - która pod samą sceną przez cały koncert nie oszczędzała kręgów szyjnych. Widok tyleż groteskowy, co miło krzepiący. Ukoronowaniem wieczoru były dwa bisy - ponownie zagrane "More" i "Decadence". I tak też zakończył się jeden z najlepiej przyjętych warszawskich koncertów Carnal na przestrzeni minionych kilku lat.
Co z odpowiedziami na pytania? Niespełna cztery godziny spędzone w "No Mercy" rozwiały moje obawy dotyczące Testor i Carnal. Pierwsza grupa przez lata w bólach torowała sobie drogę, by powrócić na oficjalną scenę. Teraz w dobrym stylu zaistniała na niej ponownie za sprawą nowej płyty. Jeśli muzycy popularnego Tostera po dwudziestu latach istnienia zespołu nadal będą mieli motywację do grania, to jeszcze nie raz o nich usłyszymy. A co z Carnal? Trasa po Bałkanach najwyraźniej scementowała zespół. Muzycy czują się na scenie jeszcze pewniej, co też zaprocentowało dobrym występem. Przyszłość stoi przed nimi otworem. Szkoda tylko, że świadkami tych wydarzeń było zaledwie niespełna osiemdziesiąt osób.
na koncercie Testora.Jakoś trzeba wspierać znajomych.Kefir to mój kumpel z gimnazjum.Testor nagrał naprawdę dobrą płytę i z czasem coraz więcej ludzi przekona się do ich muzyki.
:)
Jestem fanką Testora od prawie dwóch lat,więc wsparcie z mojej strony nie jest uzasadnione tylko i wyłącznie tym,że znam chłopaków osobiście.szanuje ich jako zespół,tworzą świetną muzykę.Szkoda,że mało kto potrafi to docenić.Mam nadzieję,że to kwestia zapoznania się z twórczością i stopniowo młyn pod sceną będzie większy.