- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "Deathcrusher Tour", Gdańsk "B90" 11.11.2015
miejsce, data: Gdańsk, B90, 11.11.2015
Idę o zakład, że gdy w czerwcu ogłoszono, iż "Deathcrusher Tour" przetoczy się przez Polskę, by zatrzymać się na dwóch koncertach, niejeden fan metalu musiał uwzględnić w grafiku prania dodatkową zmianę bielizny. Aż się prosi, żeby użyć tu zwrotów w rodzaju "legendy ekstremalnego grania" czy "koncert roku", a entuzjastyczne relacje z wcześniejszych występów w Londynie czy Pradze wcale nie obniżały oczekiwań. W skrócie - panowie z Carcass pograli z panami z Obituary i Napalm Death, ci ostatni z kolei zwiedzali Stany z Voivod, ktoś wpadł na pomysł, żeby złożyć to wszystko do kupy i voila! Taki skład, że w domu zostać nie tylko nie wypada, ale wręcz wstyd.
Carcass, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
Ze względu na spodziewaną ilość wrażeń nie spodziewałam się, że będzie mi dane obejrzeć otwierający koncert (i nieznany mi wcześniej) Herod, jednak byliśmy na miejscu na tyle wcześnie, że ominęła mnie głośno komentowana i podobno imponująca kolejka do wejścia. Zespół sam siebie określa jako progresywny sludge, a mi od razu przyszło do głowy, że ktoś tu prawdopodobnie spędził sporo miłych chwil oglądając występy Meshuggah i słuchając nieco bardziej "skocznych" kawałków Cult of Luna. Niezbyt zaskakujący, ale niezły występ.
Voivod, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
"B90" zapełniało się w dalszym ciągu, a na scenie zainstalował się kanadyjski Voivod, otwierający swój koncert kawałkiem "Ripping Headaches" z "Rrroooaaarrr". W doborze repertuaru muzycy postawili zresztą raczej na klasyki niż na nowości, z wyjątkiem w postaci "Forever Mountain" ze świeżutkiego splitu z ekipą Napalm Death. Można było więc posłuchać "The Unknown Knows", "Psychic Vacuum", "Order of the Blackguards" czy, zadedykowanego zmarłemu dziesięć lat temu Piggy'emu, "Voivod".
Voivod, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w roli trzeciej kapeli na scenie wystąpiło nie Obituary, a brytyjski Napalm Death, bezdyskusyjna czołówka grindcore'a. Z mojej strony żadnych narzekań tu nie będzie - mimo że od 2008 oglądam ich mniej więcej raz do roku (ostatnio w sierpniu; kto nigdy nie oglądał Napalmów unplugged, nie wie co traci) - byli dla mnie najważniejszym zespołem tego wieczoru. Wiadomo było, że i tym razem zabraknie Mitcha Harrisa, którego mniej więcej od roku zastępuje John Cooke (udzielający się m.in. w Venomous Concept). Setlista, jak można się było spodziewać, obejmowała mieszankę największych hitów z kawałkami z ostatniej, generalnie pozytywnie przyjętej płyty. Na otwarcie mieliśmy więc tytułowy utwór z "Apex Predator - Easy Meat", później można było usłyszeć chociażby "Silence is Deafening", "Smash a Single Digit", "Suffer the Children", oczywiście "You Suffer" i równie stały punkt programu, "Nazi Punks Fuck Off" z repertuaru Dead Kennedys. Świetny kontakt z publicznością, szaleństwo pod sceną chyba nawet przebijające to, co się działo na Carcass - Napalm Death nie zawiodło po raz kolejny.
Napalm Death, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
Zupełnie inaczej podeszłam do Obituary - nigdy nie był to dla mnie jeden z "tych" zespołów, ale po koncercie z zeszłego roku spodziewałam się solidnego show i taki też obejrzałam. Podobnie jak Voivod, ekipa braci Tardych skupiła się raczej na odgrywaniu swoich żelaznych klasyków niż na numerach z ostatniej płyty, "Inked in Blood". Tak więc z wysychania po Napalmach w palarni wywabiły mnie dźwięki "Redneck Stomp", nie mogło zabraknąć "Intoxicated", "Find the Arise", "Don't Care" czy - zapewne najbardziej oczekiwanego - "Slowly We Rot". Szybkie numery i rozbudowaną konferansjerkę Barney'a zastąpiły kompozycje cięższe i wolniejsze bez zbędnego gadania. No i dużo więcej włosów.
Carcass, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
Niedługo przed 22 pod scenę wzywają dźwięki "1985" z jedynego jak na razie po reaktywacji, zbierającego mieszane recenzje albumu "Surgical Steel", zapowiadając niekwestionowanego headlinera i kolejną brytyjską legendę (niegdyś) grindcore'a. Na scenę wychodzi Carcass pod wodzą wąsatego Jeffa Walkera - z obecnego składu czasy "Reek of Putrefaction" pamiętają już tylko on i gitarzysta Bill Steer (niegdyś również Napalm Death). Z wentylatorem chodzącym na pełnych obrotach zaprezentowali przekrojowy materiał, ze szczególnym naciskiem na ostatnie wydawnictwo. Numery ze stali chirurgicznej przeplatane były żelaznymi klasykami - "Incarnated Solvent Abuse", "Exhume to Consume", "Buried Dreams", nawet "Keep on Rotting in the Free World", jedyny reprezentant "Swansong", którego brakowało w festiwalowej setliście zespołu. Na bis - świetnie przyjęty tytułowy kawałek z "Heartwork".
Napalm Death, Gdańsk 11.11.2015, fot. vSpectrum
Czekałam na ten koncert długo i mogę z ulgą powiedzieć, że się nie zawiodłam. To jedno z tych wydarzeń, których długo się nie zapomina, dla mnie jeden z lepszych klubowych koncertów od dawna, z sukcesem również frekwencyjnym. Bilety wyprzedane, pojemność "B90" obliczona na półtora tysiąca ludzi wykorzystana skrupulatnie, w stolicy zanosiło się na to samo - co tym milej zobaczyć, że mowa o muzyce ekstremalnej. Z całą satysfakcją mogę stwierdzić, jak bardzo chybione były wypowiedzi malkontentów (zawsze się tacy znajdą) przebąkujących coś o "objazdowym cyrku starych dziadów". Nic z tego - klasycy mają się dobrze i jeńców nadal nie biorą.
Zobacz zdjęcia: Carcass, Obituary, Napalm Death, Voivod.
Carcass grał także Black Star (fragment), więc Keep on Rotting in the Free World to nie był jedyny utwór z albumu Swansong.Poza tym koleżanka zapomniała o Corporal Jigsore Quandary. Generalnie utwór wręcz uwielbiany przez rzesze fanów!
Napalm Death nie grał żadnego You Suffer, jedynie w kolejności sekwens klasycznego brudu: Scum, Life, The Kill, Decieiver, Dead. Koleżanka zapomniaiała wymienić klasyczny Siege of Power, który też był odegrany na koniec.
Poza tym, nie wymieniasz tych, co z pewnością każdy fan wychowany na tym zna od podszewki (tu już razem podaje utwory sztandarowe - te nie wymienione przez Ciebie: Scum, Siege of Power, Corporal Jigsore Quandary, Bloodsoaked). Nie można nie wymienić szlagierowych utworów!!! To tak jakby być na Metallice i nie napisać, że zagrali Seek and Destoy. Co to by była za relacja???
Wg mnie zwyczajnie wynika to ze słabej znajomości tematu, albo pobieżnej, nie ma się co oszukiwać. Pisze Ci to fan tej estetyki od ponad 30 lat, który wyłapuje takie niuanse! Mam nadzieję, że moje uwagi przydadzą się na przyszłość, by bardziej się przykładać do tego typu dziennikarstwa. Dodam, ze nie chcę się mądrować, tylko ja lubię dokładność, merytoryczność - to jest podstawa w profesjonalizmie w każdej dziedzinie, którą się zajmujemy, wówczas nie uważa się nas za ignorantów. Tyle w temacie (żeby nie było, to nie jest tzw. powszechnie używany hejt, tylko jak już rzeczowe zwrócenie uwagi).
Materiały dotyczące zespołów
- Carcass
- Napalm Death
- Obituary
- Voivod
- Herod
Zobacz inną relację
Carcass, Napalm Death, Obituary, Praga 5.11.2015
autor: Paweł Kuncewicz