- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Bolt Thrower, Morgoth, Incantation, Praga (Praha) "Roxy" 24.09.2014
miejsce, data: Praga (Praha), Roxy, 24.09.2014
Kiedy byłem na ostatnim "Brutal Assault", dotarła do moich uszu wieść o rychłej trasie Bolt Thrower. Jedyną kwestia do decyzji było - gdzie? Okazało się, że najwygodniej jest pchnąć się do Pragi, bo Polska nie była ujęta w marszrucie, więc w środowy wieczór z szybko zebraną ekipą wylądowaliśmy w Złotym Mieście. Tak przy okazji pytanie do Państwa Polskich Promotorów - jak mogliście do tego dopuścić? Na koncercie w klubie "Roxy", jako żywo przypominającym nieco większą wersją wrocławskiego "Eteru", spotkałem tylu znajomych, że czułem się niemal jak w rodzinnym mieście. Skoro tylu ludzi było gotowych w środku tygodnia wybrać się do Pragi, to chyba o frekwencję we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie czy Warszawie nie byłoby obaw?
Bolt Thrower, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Po krótkiej wycieczce do lokalnego spożywczego i pubu (wszystko w promieniu 100 metrów od położonego na starym mieście klubu), zameldowaliśmy się na miejscu, gdzie niemal punktualnie rozpoczęła się impreza. Oczywiście zahaczyliśmy o mocno oblegane stoiska z merchem, gdzie spełniłem wreszcie swoje małe marzenie o gustownej baseballówce z logiem Bolt Thrower.
Incantation, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Intro zapowiadające nowy album Incantation, "Dirges of Elysium", którego okładka widniała na ozdabiającym scenę ekranie, oraz otwierający ten album utwór "Debauchery" zabrzmiały zdecydowanie dobrze i wiadomo było, że będzie się można delektować brzmieniem surowego death metalu jak należy. Amerykanie byli jednym z trzech zmieniających się suportów dla głównych gwiazd i tego wieczoru zaczynali swoją krótką przygodę z tą trasą, jeszcze w Berlinie ich miejsce zajmowali Holendrzy z Soulburn. Wprawdzie z racji na fakt, iż dano im do dyspozycji jedynie godzinę, John i ekipa musieli mocno pościnać zaplanowany set, pozostawiając jedynie oczywiste oczywistości. W dalszej kolejności usłyszeliśmy utwór tytułowy z "Vanquish in Vengeance". Mimo cięć, set pozostał przekrojowy (czego przykładem było "Oath of Armageddon" z "Decimate Christendom"), ze wskazaniem na nową płytę, która powracała w kolejnych odsłonach, np. za sprawą "Portal Concecration" i "Impalement of Divinity".
Incantation, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Pod sceną zakotłowało się głownie dzięki rozdzielającej te utwory flagowej kompozycji zespołu, czyli "Profanation", która zabrzmiała jeszcze niżej i masywniej niż na płycie. Podobnie zresztą jak przytłaczający i majestatyczny "Ibex Moon", który wyszedł chyba jeszcze potężniej niż w wersji studyjnej. Mocnym akcentem, zamykającym występ Incantation, był kolejny klasyk, czyli utwór tytułowy z "Diabolical Conquest", który sprawił, iż jeszcze bardziej żałowałem, że nie mogłem być na niedawnym występie grupy w klubie "Liverpool".
Morgoth, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Po szybkim przemeblowaniu na scenie pojawili się powracający na dobre Niemcy z Morgoth. Marc w trakcie występu zapowiedział przygotowywaną płytę i - wnioskując po nowych utworach, czyli obu stronach singla "God Is Evil" - warto na nią czekać. Pojawienie się ekipy zwiastowało wciąż budzące ciarki na plecach intro z płyty "Cursed", a że utwory z tego krążka stanowiły oś występu, to skojarzenia z występem na "Death Metal Festival" w 1991 roku były automatyczne. I trzeba przyznać, że koncert był niemal równie dobry, czego nie omieszkałem później oznajmić przypadkowo wyhaczonemu w tłumie Markowi. Przy sekwencji złożonej z "Body Count", "Sold Baptism", "Suffer Life" zrobiło się gorąco, bo album ten zasłużenie należy do klasyki gatunku. A mogło być jeszcze ciężej, bo z racji ram czasowym z zestawu wyleciał "Exit to Temptation". Od początku publiczność domagała się także "Isolated", ale na niego trzeba było jeszcze poczekać. "God Is Evil" swoim oldschoolowym klimatem godnie nawiązywał do najlepszych dokonań zespołu, co spowodowało, że wzbudził spory entuzjazm. Tego wieczoru wszyscy zresztą zgodnie odwoływali się do oldschoolowego grania, w końcu niemal cała ekipa była z jednej generacji, co było widać, i chyba tylko Jo Bench, basistki Bolt Thrower, czas nie tyka. Ale wszyscy zawodnicy są zaprawieni w bojach i energii nikomu nie brakowało. Dobitnie pokazał to Morgoth za sprawą sztandarowych utworów z "Odium", czyli "Under the Surface" i "Resistance", przez które przetoczył się z mocą tornada, po czym dowalił jeszcze inspirowanym surowością sepulturowej "Schizophrenii" utworem "White Gallery" z MLP "The Eternall Fall". Na ostatniej edycji "Brutal Assault" można było zresztą oglądać dzieło zdobiące tę okładkę w oryginale na wystawie dzieł Axela Hermana.
Morgoth, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Chwilę później, po drugim z nowych utworów, potężnym "Die As Deceiver", Marc i kumple powrócili do tego fantastycznego krążka za sprawą "Burnt Identity", by zamknąć swój występ znakomicie odegranym "Pits of Utumno". Oczywiście chwilę wcześniej zagrali najbardziej oczekiwany utwór wieczoru, czyli "Isolated", które mimo 23 lat dzielących je od zarejestrowania wciąż brzmi znakomicie, łącząc w sobie idealnie monumentalizm i brutalność. Zespół dobrze utrzymywał kontakt z publicznością, mieliśmy pogaduchy Marka czy nabijanie rytmu przez perkusistę, kiedy fani skandowali nazwę zespołu. Widać było obustronne zadowolenie, choć podobnie jak przy Incantation, pozostał pewien niedosyt.
Bolt Thrower, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Wrażenie to zatarł swoim półtoragodzinnym występem Bolt Thrower, mający w składzie najbardziej energicznego z występujących tego wieczoru na scenie "Roxy" wokalistów, Karla Willettsa. Energia rozpierała go przez cały koncert i widać było, jak nosi go po scenie w dzikich pląsach i skokach. A że muzyka Anglików zabrzmiała jeszcze bardziej masywnie i potężnie niż na płytach, to militarne utwory zespołu zyskały więcej niż stosowną oprawę.
Bolt Thrower, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Koncert Brytyjczyków był przekrojowy, zabrakło tylko utworów z debiutu oraz, co nieco dziwi, z "Honour Valour Pride". Tłum zgęstniał do tego stopnia, że ledwo dotarłem pod scenę, a kiedy już tam byłem, odczuwałem przez cały czas napór rozszalałej publiki. Było dobrze, ale czy mogło być inaczej, skoro - mimo że zaczęli od pary potężnych otwieraczy z krążka "...for Victory", czyli "War" i "Remembrance", skontrowanej przez utwór tytułowy z "Mercenary" - dopiero przed zestawem "Word Eater" połączonym z "Cenotaph" zapowiedzieli ustami Karla wytaczanie potężnych dział? No i wytoczyli, czego dobitnym przykładem "Anti-Tank" z ostatniego krążka, "Those Once Loyal". Pisałem już, że się kotłowało pod sceną? Nic dziwnego, bo zespół przetaczał się przez kolejne utwory z mocą porządnego czołgu. A zestaw był wyjątkowo zacny, bo wprawdzie od razu mogłem przytoczyć kilka utworów, które wcale by się nie zmarnowały, ale tez było wszystko, czego zabraknąć nie mogło. Może poza "Spearhead"... Masakrujący kawałek tytułowy z "Warmaster" był kolejnym rzuconym na pożarcie głodnej oldschoolowego death metalu publice. Podobnie jak, nomen omen, "Forever Fallen", po którym nastał czas na dwuutworowy set z genialnego albumu "The IVth Crusade". Potężny (czy oni mają inne kompozycje, tak na marginesie?) "This Time It's War" znakomicie wprowadził nas w utwór tytułowy, który nie tylko ja wyśpiewywałem razem z Karlem. Ta kompozycja zupełnie się nie starzeje i emocje budzi wciąż te same, co wtedy, kiedy panowie i pani basistka grali je lat temu 21 na koncercie we Wrocławiu.
Morgoth, Praga 24.09.2014, fot. Paweł Domino
Druga część koncertu to przede wszystkim nowsze dokonania zespołu, głównie z płyt "Those Once Loyal" i "Mercenery", z małą przerwą na wspaniały kawałek tytułowy z "...for Victory", zwieńczony stosownym gestem Karla odwzorowanym przez część publiczności. Kolejne ciosy w postaci "Entrenched", "Killchain" połączonego z "Powder Burns", "No Guts, No Glory", po zamykający bardzo wymownie całość seta Bolt Trower "When Cannons Fade", wywoływały niezmiennie ożywienie publiczności, która słusznie nie mogła się pogodzić z końcem koncertu i tak wytrwale domagała się bisu, że zespół powrócił i zagrał utwór, który nie tylko nie był ujęty na setliście, ale też nie znalazł się na żadnym wydawnictwie grupy - "As Silence Burns". Ciekawe, czy pochodzi on z najnowszej płyty, którą zespół wprawdzie nagrał, ale uznał za zbyt słabą, by ją wydać? Jeśli to przypuszczenie jest prawdziwe, a cały album taki, jak ten utwór, to obawy o poziom materiału są nieuzasadnione. I pewnie obecni na koncercie zgodzą się ze mną, że jej wydanie byłoby słuszne i chwalebne. Pozostaje zatem czekać na kolejny ruch Bolt Thrower. Oby nie tylko koncertowy. A jeśli nawet, to tym razem poproszę gdzieś bliżej.
Materiały dotyczące zespołów
- Bolt Thrower
- Morgoth
- Incantation