- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Black Sun Tour (Unsun, Black River, Votum, Carnal), Warszawa "Progresja" 5.12.2008
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 5.12.2008
Black River, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz
Organizacja koncertu trzech debiutujących kapel, prezentujących do tego odmienne gatunki muzyczne, to dosyć odważne przedsięwzięcie. Organizacja trasy takich zespołów jest jeszcze śmielszym posunięciem. Ale przecież "Black Sun Tour" to nie do końca debiutanci. Progrockowe Votum jest już na pewno znane fanom metalowego grania, w Black River możemy znaleźć muzyków Rootwater, Behemoth, Vader i Neolithic, a Unsun stworzył Mauser, były gitarzysta Vadera, dokoptowując do składu kolegów znanych z Indukti, Rootwater czy Vesanii.
Lokalnym rozgrzewaczem został Carnal, który punktualnie, krótko po 19, pojawił się na deskach stołecznej "Progresji". Fanów było jeszcze niewielu, jednak panowie są profesjonalistami i niezrażeni grali swoje, czym zasłużyli na dosyć ciepłe przyjęcie. Usłyszeliśmy m.in. "Last Step", cover The Sisters of Mercy "More" i nowy utwór, który, wedle zapowiedzi wokalisty, ma szansę ukazać się na kolejnym wydawnictwie kapeli - mniej więcej za pół roku. Na koniec całkiem dobrego koncertu Carnal zagrał "Decadence", po czym dziękując publice zszedł ze sceny.
Po krótkiej przerwie swój występ rozpoczęło Votum. Byłem bardzo ciekaw, jak ich studyjny materiał wypadnie na żywo, no i jak generowane przez nich progrockowe dźwięki przywitane zostaną przez metalową publikę. Rozpoczęli od "Me In The Dark", by zagrać niemalże wszystkie utwory ze swojego debiutu. Dali naprawdę dobry koncert i, co równie ważne, zostali bardzo gorąco przyjęci. Fanów pod sceną było już nieco więcej i na każdy numer reagowali naprawdę entuzjastycznie. Dało się też odczuć, że pomimo rockowej stylistyki zespół ma jednak zdecydowanie metalowe korzenie, czego nie słychać aż tak bardzo na płycie. Nie mogę nie wspomnieć o Macieju Kosińskim, wokaliście Votum - ma naprawdę rewelacyjne warunki wokalne, które, pomimo skromności scenicznej muzyka, prawie przez cały set skupiały uwagę publiki na jego osobie. Szkoda jedynie, że problemy techniczne uniemożliwiły włączenie wizualizacji, o których słyszałem dużo dobrego.
O formie koncertowej Black River też już wcześniej słyszałem - to głównie dzięki tej kapeli pojawiłem się tego dnia w "Progresji". Spodziewałem się naprawdę energetycznej bomby muzycznej. Czego się spodziewałem, to dostałem. Rewelacyjny materiał studyjny znakomicie sprawdził się na żywo. Klub dosyć szczelnie zapełnił się już fanami, którzy zadbali o to, żeby pod sceną było naprawdę gorąco. Po zespole widać, że granie sprawia mu prawdziwą frajdę - czy to po uśmiechniętym Orionie w czarnym kapeluszu i okularach słonecznych, czy po charyzmatycznym Taffie, non stop biegającym z jednego końca sceny na drugi. Usłyszeć można było wszystkie numery z debiutu, a dodatkowo na bis "1970 Avenue" Neolithic i po raz drugi tego wieczoru singlowy "Punky Blonde". Black River w 100% spełnił moje oczekiwania, potwierdzając opinie przedkoncertowe.
Unsun, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz
Po dosyć długiej przerwie na scenie pojawili się muzycy Unsun. Zespół ten już od początku nie ma łatwego życia w Polsce - fanom najwidoczniej trudno jest uwierzyć w metamorfozę muzyczną Mausera, który po death metalu zaczął grać metal gotycki. I pomimo dosyć (jak na ten gatunek) przyzwoitej płyty i posiadaniu w swoim składzie naprawdę dobrych muzyków, Unsun przyjęty został dosyć chłodno. Myślę, że poza brakiem wiarygodności muzycznej dużą rolę odegrała tu osoba wokalistki Ayi, która kompletnie nie sprawdziła się koncertowo. Zabrakło charyzmy (tu nadrabiać próbowali Mauser i Heinrich), klimatu, no i przede wszystkim umiejętności wokalnych. Poza tym barwa głosu Ayi zbyt mocno odstawała od towarzyszącej jej otoczki muzycznej.
"Black Sun Tour" to śmiałe posunięcie, ale posunięcie udane - koncepcja różnorodności muzycznej się w tym przypadku sprawdziła. Szkoda tylko, że to nie Black River zagrał jako ostatni - wydaje mi się, że dzięki temu przyjęcie Unsun, promowanego nieco na siłę na headlinera trasy, mogłoby być nieco lepsze. Patrząc na liczbę osób udających się do wyjścia po secie Black River, dla wielu to właśnie oni byli głównym daniem wieczoru. Głównym, a więc ostatnim...
Zobacz zdjęcia z koncertu:
- Unsun,
- Black River,
- Votum, Carnal.
z bajki Brygada RR. Rozumiem, że żona, rozumiem, że na płycie można zrobić wszystko ale litości panie i panowie...tego gówna nie da się przełknąć na żywo. Muzyczka jak szwajcarski zegarek, ciężko, równo i na temat - zważywszy, że nie jestem fanem takiego grania - to weszło mi to całkiem ładnie. Nie chcę źle życzyć ale i źle wróżyć...jeśli małżonka Aya nie popracuje nad wokalem i ruchem scenicznym(chód młodej praczki ze skoliozą w poszukiwaniu zagubionych miętusów), to kariery poza lokalnymi weselami i imprezami z okazji dnia miasta nie wróżę. Życie jest niestety brutalne, a fani metalu i okolic całkiem wybredni, nie dadzą się walić w kakao...Nikt tego nie kupi w takiej postaci.
proponuje skończyć dyskusje na ten temat i zając się rewelacyjnym powrotem illusion, wspaniałym morbid angel czy czekającymi nas prawdziwymi koncertami prawdziwych zespołów.
Materiały dotyczące zespołów
- Unsun
- Black River
- Votum
- Carnal
my piszemy o stanie aktualnym, a nie o tym co będzie, lub co wy (unsun) chcielibyście by było. na razie jest dno i o tym piszemy. poza tym, wszyscy chyba mamy wrażenie, że jedyne pozytywne posty na tym forum wpisuje ta sama osoba, bo styl ciężko zmienić. jest tak samo bezkrytyczny jak koncert unsun w oczach ich samych (ha, ha). bawcie się dalej, przez następnych 10 lat. będzie... no laska jest niezła naprawdę.